@Voldi tam prawdopodobnie jest francuskie "guerre", które najłatwiej spolszczyć do "gwer" właśnie, ew. głer. A to z tego powodu, że toast "Vive la mort, vive la guerre, vive la Légion Étrangère", później zmodyfikowany przez najemników do własnego użytku do "Vive la mort, vive la guerre, vive le sacré mercenaire" (odpowiednio "niech żyje śmierć, niech żyj wojna, niech żyje Legia Cudzoziemska, oraz [...] niech żyje przeklęty najemnik"),to toast francuskiej Legii Cudzoziemskiej, więc to chyba zrozumiałe, że toast jest po francusku.
Ale rozumim pomyłkę, sam się uczę hiszpańskiego, więc na początku skojarzyło mi się z hiszpańskim "guerra". Ale nie.
jestem harcerką i na obozach śpiewamy nie tylko harcerskie piosenki ale również typu perfektu Lady Pank i Kazika i nie mają one przesłanie harxerskiego ale miło taką usłyszeć a Najemików nie slyszałam w innym wydaniu niż harcerskim wiec pewnie dlatego
Dla osób, które zastanawiają się nad znaczeniem piosenki:
Podnosi ona temat antykomunistycznej wojny epoki afrykańskiego postkolonializmu. Lata 50 - 70 to czas, kiedy wyzwolone kraje afrykańskie rosły pełne dumy, lecz fatalnie zarządzane - padały. I to padały często ofiarą komunistycznych doradców, którzy buntowali narody przeciwko ich skorumpowanym i nieudolnym rządom.
W tamtych czasach wielu byłych żołnierzy IIWŚ, oraz tzw. dzieci wojny, przyłączały się do wojny, chcąc przeciwstawić się radzieckiej ekspansji oraz żyć awanturniczym życiem, do jakiego przyzwyczaiły ich niespokojne lata 40te. Za pieniądze afrykańskich rządów bądź byłych mocarstw kolonialnych podejmowali oni walkę jako Psy Wojny.
Tą ścieżką szli także Polacy, niektórzy uzyskali sławę dzięki publikowanym później wspomnieniom np. Gan Ganowicz albo sławny as Dywizjonu 303 - Jan Zumbach, - którzy przeżywali najlepsze lata swojego życia jako najemnicy w Afryce.
Zapewne piosenka została zainspirowana właśnie ich wspomnieniami, wydawanymi w podziemnych drukarniach PRL jako tzw. bibuły w drugim obiegu wydawniczym.
Sam dobór wymianianych miejsc zdaje się to potwierdzać - oddaje on szlak bojowy Gan Ganowicza - Kongo (secesja Katangi od Konga) oraz Jemen.
Potwierdzeniem tej tezy są też choćby słowa refrenu, będące sławnym toastem najemników - niech żyje wojna, niech żyje śmierć, niech żyją przeklęci najemnicy (Vive la mort, vive la guerre, vive le sacre mercenaire). Toast ten, pierwotnie przypisywany do Legii Cudzoziemskiej, został przejęty przez najemników właśnie w czasach działania Gan Ganowicza.
A co do ideałów harcerskich - Gan Ganowicz komentował to mówiąc - owszem, walczono za pieniądze. Ale nie dla pieniędzy. Walczono nie z kimś, a przeciwko. Przeciwko komunistom, podstępem wykorzystujących podatne na manipulacje proste ludy Afryki. Walka, która została zdławiona na terenie polski, przeniosła się na daleki front czarnego lądu.
@Ochroniaż: przypomina mi się definicja fantasy wg. bodajże A.Sapkowskiego - fantasy to jest to, co na grzbiecie okładki ma napisane "fantasy" :). Na tej zasadzie (niestety) piosenki Myslovitz też powinny być tu zapisane jako harcerskie. A co do samych "Najemników", to tekst tekstem, ale najbardziej mnie dziwi, że ludzie najczęściej śpiewają tę piosenkę o umieraniu, działach, pociskach i bezimiennych grobach, jakby to była jakaś radosna przyśpiewka. Widziałem nawet takich, co do tego pląsają.
Sam jestem w harcerstwie i nieraz słyszałem tą piosenkę na obozach czyli raczej jest to piosenka harcerska. I my gramy to na innych chwytach FBFC i tak przez całą piosenkę :)
Sam jestem w harcerstwie i nieraz słyszałem tą piosenkę na obozach czyli raczej jest to piosenka harcerska. I my gramy t ona innych chwytach FBFC i tak przez całą piosenkę :)
Ale rozumim pomyłkę, sam się uczę hiszpańskiego, więc na początku skojarzyło mi się z hiszpańskim "guerra". Ale nie.
Mała uwaga: tam jest guerra a nie gwer, gdyż jest to z włoskiego wojna i ostatni wers, tłumacząc na polski brzmi: prowadzę wojnę, żyję śmiercią.
Choć uwazam że kataloński lub hiszpański lepiej mi tu pasuje ale co się będę kłócić.
tam jest gwerA
Podnosi ona temat antykomunistycznej wojny epoki afrykańskiego postkolonializmu. Lata 50 - 70 to czas, kiedy wyzwolone kraje afrykańskie rosły pełne dumy, lecz fatalnie zarządzane - padały. I to padały często ofiarą komunistycznych doradców, którzy buntowali narody przeciwko ich skorumpowanym i nieudolnym rządom.
W tamtych czasach wielu byłych żołnierzy IIWŚ, oraz tzw. dzieci wojny, przyłączały się do wojny, chcąc przeciwstawić się radzieckiej ekspansji oraz żyć awanturniczym życiem, do jakiego przyzwyczaiły ich niespokojne lata 40te. Za pieniądze afrykańskich rządów bądź byłych mocarstw kolonialnych podejmowali oni walkę jako Psy Wojny.
Tą ścieżką szli także Polacy, niektórzy uzyskali sławę dzięki publikowanym później wspomnieniom np. Gan Ganowicz albo sławny as Dywizjonu 303 - Jan Zumbach, - którzy przeżywali najlepsze lata swojego życia jako najemnicy w Afryce.
Zapewne piosenka została zainspirowana właśnie ich wspomnieniami, wydawanymi w podziemnych drukarniach PRL jako tzw. bibuły w drugim obiegu wydawniczym.
Sam dobór wymianianych miejsc zdaje się to potwierdzać - oddaje on szlak bojowy Gan Ganowicza - Kongo (secesja Katangi od Konga) oraz Jemen.
Potwierdzeniem tej tezy są też choćby słowa refrenu, będące sławnym toastem najemników - niech żyje wojna, niech żyje śmierć, niech żyją przeklęci najemnicy (Vive la mort, vive la guerre, vive le sacre mercenaire). Toast ten, pierwotnie przypisywany do Legii Cudzoziemskiej, został przejęty przez najemników właśnie w czasach działania Gan Ganowicza.
A co do ideałów harcerskich - Gan Ganowicz komentował to mówiąc - owszem, walczono za pieniądze. Ale nie dla pieniędzy. Walczono nie z kimś, a przeciwko. Przeciwko komunistom, podstępem wykorzystujących podatne na manipulacje proste ludy Afryki. Walka, która została zdławiona na terenie polski, przeniosła się na daleki front czarnego lądu.
Pozdrawiam,
Mackie