Dylemat Przemysław Gintrowski

Korektę nadesłał
mikson
mikson
4 lata temu
Instrument: Tylko Tekst Gitara
W tej kamienicy, w której syn mój razem ze mną żył, drewniane schody, brudne ściany, kibla biel, mieszkał przez ścianę jakiś podejrzany dla mnie typ, no ale ja byłem w AK, a on w AL. Na schodach mijaliśmy się, nie mówiąc sobie nic, dopóki noża w brzuch nie wsadzi, wszystko gra, choć wszystko nas dzieliło, łączył nienawistny fryc no ale tamten był w AL, a ja w AK. Spotkania nielegalne tam za ścianą raz po raz, a ja nic na to nie poradzę, choć w łeb strzel, bo przecież Niemców nie nasadzę na sowiecki zjazd, nawet jeżeli ja w AK, a on w AL. W tym czasie syn mój Józef znikał z domu dzień za dniem, a od nieszczęścia strzegłem go, Bóg prawdę zna, wtem widzę, stoi w drzwiach sąsiada z rozpalonym łbem, choć tamten przecież był w AL, a ja w AK. Zerżnąłem pasem syna, miał już 17 lat, najlepszy wiek, żeby najgłupszy wybrać cel, "Chcesz walczyć, walcz, ale jak Polak, nie jak kat, przecież Twój ojciec jest w AK, a on w AL"... Syn spojrzał na mnie i powiada że chce Niemca bić i że Polaka powołanie dobrze zna, a w czyim spełni je imieniu, nie robi mu nic, że był w AL, więc może też być i w AK... A czas się zbliżał, każdy czuł że już tam ziemia drży i okna mieszkań cięły świat jak okna cel, Tamci do lasu szli, a na ulice szliśmy my, bo my w AK, a oni byli wszak w AL. No i się stało, co się stało, co się miało stać. I syn mój zginął, ciężko rzec, pierwszego dnia, nie trzeba było mi chłopaka do powstania brać, no ale nie był już w AL, już był w AK... Ktoś powie: "nie on jeden"- tak, lecz dla mnie właśnie on! Nieszczęścia jakoś sprawiedliwiej Boże dziel, Byleby żył za wcześnie Twój oglądał Panie tron, byleby żył niechby już sobie był w AL...  
W tej kamienicy, w której syn mój razem ze mną żył, G D G D G drewniane schody, brudne ściany, kibla biel, G D e mieszkał przez ścianę jakiś podejrzany dla mnie typ, e H7 e H7 e no ale ja byłem w AK, a on w AL. C D e Na schodach mijaliśmy się, nie mówiąc sobie nic, G D G D G dopóki noża w brzuch nie wsadzi, wszystko gra, G D e choć wszystko nas dzieliło, łączył nienawistny fryc e H7 e H7 e no ale tamten był w AL, a ja w AK. C D e Spotkania nielegalne tam za ścianą raz po raz, C D G D G a ja nic na to nie poradzę, choć w łeb strzel, C D G bo przecież Niemców nie nasadzę na sowiecki zjazd, F E a G F nawet jeżeli ja w AK, a on w AL. H7 C H7 W tym czasie syn mój Józef znikał z domu dzień za dniem, G D G D G a od nieszczęścia strzegłem go, Bóg prawdę zna, G D e wtem widzę, stoi w drzwiach sąsiada z rozpalonym łbem, e H7 e H7 e choć tamten przecież był w AL, a ja w AK. C D e Zerżnąłem pasem syna, miał już 17 lat, G D G D G najlepszy wiek, żeby najgłupszy wybrać cel, G D e "Chcesz walczyć, walcz, ale jak Polak, nie jak kat, e H7 e H7 e przecież Twój ojciec jest w AK, a on w AL"... C D e Syn spojrzał na mnie i powiada że chce Niemca bić C D G D G i że Polaka powołanie dobrze zna, C D G a w czyim spełni je imieniu, nie robi mu nic, F E a G F że był w AL, więc może też być i w AK... H7 C H7 A czas się zbliżał, każdy czuł że już tam ziemia drży G D G D G i okna mieszkań cięły świat jak okna cel, G D e Tamci do lasu szli, a na ulice szliśmy my, e H7 e H7 e bo my w AK, a oni byli wszak w AL. C D e No i się stało, co się stało, co się miało stać. G D G D G I syn mój zginął, ciężko rzec, pierwszego dnia, G D e nie trzeba było mi chłopaka do powstania brać, e H7 e H7 e no ale nie był już w AL, już był w AK... C D e Ktoś powie: "nie on jeden"- tak, lecz dla mnie właśnie on! C D G D G Nieszczęścia jakoś sprawiedliwiej Boże dziel, C D G Byleby żył za wcześnie Twój oglądał Panie tron, F E a G F byleby żył niechby już sobie był w AL... H7 e  


                      
W tej kamienicy, w której syn mój razem ze mną żył,         G D G D G
drewniane schody, brudne ściany, kibla biel,                G D e
mieszkał przez ścianę jakiś podejrzany dla mnie typ,        e H7 e H7 e
no ale ja byłem w AK, a on w AL.                            C D e

Na schodach mijaliśmy się, nie mówiąc sobie nic,            G D G D G
dopóki noża w brzuch nie wsadzi, wszystko gra,              G D e
choć wszystko nas dzieliło, łączył nienawistny fryc         e H7 e H7 e
no ale tamten był w AL, a ja w AK.                          C D e

Spotkania nielegalne tam za ścianą raz po raz,              C D G D G
a ja nic na to nie poradzę, choć w łeb strzel,              C D G
bo przecież Niemców nie nasadzę na sowiecki zjazd,          F E a G F
nawet jeżeli ja w AK, a on w AL.                            H7 C H7

W tym czasie syn mój Józef znikał z domu dzień za dniem,    G D G D G
a od nieszczęścia strzegłem go, Bóg prawdę zna,             G D e
wtem widzę, stoi w drzwiach sąsiada z rozpalonym łbem,      e H7 e H7 e
choć tamten przecież był w AL, a ja w AK.                   C D e

Zerżnąłem pasem syna, miał już 17 lat,                      G D G D G
najlepszy wiek, żeby najgłupszy wybrać cel,                 G D e
"Chcesz walczyć, walcz, ale jak Polak, nie jak kat,         e H7 e H7 e
przecież Twój ojciec jest w AK, a on w AL"...               C D e

Syn spojrzał na mnie i powiada że chce Niemca bić           C D G D G
i że Polaka powołanie dobrze zna,                           C D G
a w czyim spełni je imieniu, nie robi mu nic,               F E a G F
że był w AL, więc może też być i w AK...                    H7 C H7

A czas się zbliżał, każdy czuł że już tam ziemia drży       G D G D G
i okna mieszkań cięły świat jak okna cel,                   G D e
Tamci do lasu szli, a na ulice szliśmy my,                  e H7 e H7 e
bo my w AK, a oni byli wszak w AL.                          C D e

No i się stało, co się stało, co się miało stać.            G D G D G
I syn mój zginął, ciężko rzec, pierwszego dnia,             G D e
nie trzeba było mi chłopaka do powstania brać,              e H7 e H7 e
no ale nie był już w AL, już był w AK...                    C D e

Ktoś powie: "nie on jeden"- tak, lecz dla mnie właśnie on!  C D G D G
Nieszczęścia jakoś sprawiedliwiej Boże dziel,               C D G
Byleby żył za wcześnie Twój oglądał Panie tron,             F E a G F
byleby żył niechby już sobie był w AL...                    H7 e





W tej kamienicy, w której syn mój razem ze mną żył,
drewniane schody, brudne ściany, kibla biel,
mieszkał przez ścianę jakiś podejrzany dla mnie typ,
no ale ja byłem w AK, a on w AL.

Na schodach mijaliśmy się, nie mówiąc sobie nic,
dopóki noża w brzuch nie wsadzi, wszystko gra,
choć wszystko nas dzieliło, łączył nienawistny fryc
no ale tamten był w AL, a ja w AK.

Spotkania nielegalne tam za ścianą raz po raz,
a ja nic na to nie poradzę, choć w łeb strzel,
bo przecież Niemców nie nasadzę na sowiecki zjazd,
nawet jeżeli ja w AK, a on w AL.

W tym czasie syn mój Józef znikał z domu dzień za dniem,
a od nieszczęścia strzegłem go, Bóg prawdę zna,
wtem widzę, stoi w drzwiach sąsiada z rozpalonym łbem,
choć tamten przecież był w AL, a ja w AK.

Zerżnąłem pasem syna, miał już 17 lat,
najlepszy wiek, żeby najgłupszy wybrać cel,
"Chcesz walczyć, walcz, ale jak Polak, nie jak kat,
przecież Twój ojciec jest w AK, a on w AL"...

Syn spojrzał na mnie i powiada że chce Niemca bić
i że Polaka powołanie dobrze zna,
a w czyim spełni je imieniu, nie robi mu nic,
że był w AL, więc może też być i w AK...

A czas się zbliżał, każdy czuł że już tam ziemia drży
i okna mieszkań cięły świat jak okna cel,
Tamci do lasu szli, a na ulice szliśmy my,
bo my w AK, a oni byli wszak w AL.

No i się stało, co się stało, co się miało stać.
I syn mój zginął, ciężko rzec, pierwszego dnia,
nie trzeba było mi chłopaka do powstania brać,
no ale nie był już w AL, już był w AK...

Ktoś powie: "nie on jeden"- tak, lecz dla mnie właśnie on!
Nieszczęścia jakoś sprawiedliwiej Boże dziel,
Byleby żył za wcześnie Twój oglądał Panie tron,
byleby żył niechby już sobie był w AL...




Zasada Dobrego Harcerza
Wprowadzamy kilka zmian w zasadach kontrybucji. Przeczytaj co się zmieniło: Aktualizacja zasad.

Korekty +0 -0

Status: Zatwierdzona
Wartość: 18 punktów karmy

Głosy i komentarze

anonim

Historia

mikson
Korekty 4 lata temu