0
0

Śniadanie z Bogiem Jacek Kaczmarski

Tekst piosenki i chwyty na gitarę

  • Chwyty na gitarę Winnetou
    3 ulubione
Mój Bóg pochyla się nade mną.           D0 Cis0 d
– Wstań – mówi, choć za oknem ciemno    F0 A7 B
I sen domaga się pointy.                A Cis0 A
Sam nie zna snu, więc mnie pogania      D0 Cis0 d
Do mycia zębów, do śniadania,           F0 A7 B
Siłą perswazji i zachęty.               g A d

Mój Bóg nie stworzył świata w tydzień.  A d
Robota mu niesporo idzie,               g F
Ciągle się myli i przeklina;            Cis0 H0 A7
Grzebiąc w szczegółach – gubi wątek,    g B d
Nie wie gdzie koniec, gdzie początek    g B d
I sarka, że to moja wina.               g B A7 d

Wciąż mu nie dość                       g
Zmylonych dróg –                        Cis0 d
Uparty gość                             F0
Mój Bóg.                                A d

Wciąż mu nie dość
Zmylonych dróg –
Uparty gość
Mój Bóg.

Częściej bezradny niż zaradny,
Okazji nie przepuści żadnej
By w ból się wtrącić czyjejś duszy.
Z rozsądkiem zawsze ma na pieńku,
Lecz nie potrafi machnąć ręką,
Nie umie ramionami wzruszyć.

Gdziekolwiek w świecie coś się święci
Tam, jak cierń w pięcie, On się wkręci –
Nieustający ostry dyżur.
Oddaje wieczność dla tej chwili,
Gdy nad kimś czule się pochyli,
Chociaż go zdrowo łupie w krzyżu.

Na do drzwi stuk
Kogo by mógł –
Wpuści za próg
Mój Bóg.

Na do drzwi stuk
Kogo by mógł –
Wpuści za próg
Mój Bóg.

Ma żal do swych niebiańskich Braci,
Że słono każą sobie płacić
Za swą do łask i kar gotowość,
Ale podziwia także dość ich
Za wszechmoc, za brak wątpliwości
I za nieludzką pomysłowość.

Sam z rachunkami ma kłopoty;
Nikomu nie wyceni cnoty
I z grzechów też nie zbierze żniwa.
Trochę rozrzutny, trochę próżny –
Zawsze się czuje komuś dłużny,
Więc byle bydlę Go wykiwa.

A każdy dług
Zwala go z nóg –
Swój własny wróg
Mój Bóg.

A każdy dług
Zwala go z nóg –
Swój własny wróg
Mój Bóg.

Nie dziw, że czasem już nie zdzierży!
Pić zacznie, jakby żył w oberży
I w cielesnościach się zatraca…
Szukam Go wtedy po melinach
I sam podsuwam rano klina,
Bo On szaleje – ja mam kaca.

Więc kiwa głową przy śniadaniu
Cichy jak wstyd, jak myślnik w zdaniu
Co prawd najprostszych nie uniesie –
Że się za oknem czai ciemność,
Że musi umrzeć razem ze mną,
A mimo to tak żyć mu chce się!

Nie leje łez
Na mroku próg –
Potężny jest
Mój Bóg.

Nie leje łez
Na mroku próg –
Potężny jest
Mój Bóg.


Oceń to opracowanie
anonim