Zostałem urodzony w popiołach ciekłej nienawiści,
Wychowany przez demonów w mieszkaniach zmarłych.
Kosa Żniwiarza na którą się rzucam, by oświetlić mą drogę...
Zniszczony przez pokaleczone rany życia,
Stałem się wskrzeszeniem Złego...
Wiesz, że mam to kurwa gdzieś czy jestem żywy czy martwy.

Potrzebują biskupa z ogniem, by uciec z moimi grzechami,
Gardzę wszystkim, co napotkam, więc mam to w dupie jeśli mnie nienawidzisz.

Bez respektu dla ludzkości,
Nigdy nie żyłem ani nie chciałem nieśmiertelności.
Cień Żniwiarza na którego się rzucam, by przyciemnić mą drogę.
Każdego dnia poniewierają mną dotąd, aż zacznę krwawić...
Wy, skurwiele, zostawcie mnie samego!
Nigdy nie moglibyście dać mi lekarstwa na ból, który czuję w środku.

Prowadzony przez Żniwiarza spaceruję w nocy...
Pokaż mi drogę do swojego królestwa.

Wierzę w Armageddon, zostałem ochrzczony przez alkohol.
Jestem uosobieniem Antychrysta.
Żyję dla własnego zgonu.