Krótki urlop od faktu urodzenia Agnieszka Grochowicz
Tekst piosenki
Słońce wschodzi i zachodzi
A my na obłędu łodzi
Wypływamy znów w kolejny, długi rejs
Czasem mignie druga strona
Ta, niech będzie pozdrowiona
Lecz jest przecież tyle innych,
pięknych miejsc...
Nasz kapitan na urlopie
Diabeł pod nim kołki kopie
Gdzie płyniemy,
tego raczej nie wiadomo
Czy kapitan jest Twym stróżem
Czy się Tobą martwi w górze
Tego nadal jeszcze nie udowodniono
Nie jesz, nie śpisz, nie korzystasz
Z życia demonicznych uciech
Czujesz w sercu tamto
dobrze znane kłucie
Chyba, że tak od niechcenia
Zechcesz sobie zafundować
Krótki urlop od faktu urodzenia
Przecież nic Ci nie brakuje
Jeśli więc coś w sercu kłuje
To zapewne tylko kaprys wrażliwości...
Nie, nie jesteś tu za karę
Ten kabaret to nie areszt
W którym czasem się przyjmuje
nowych gości
Słońce wschodzi i zachodzi
Gdybyś wiedział, o co chodzi
To zapewne byś się
tutaj nie znajdował
Jutro więc kolejny port
Lepszy albo gorszy sort
I tak zawsze, naokoło i od nowa
Nie jesz, nie śpisz, nie korzystasz
Z życia demonicznych uciech
Czujesz w sercu dobrze znane kłucie
Chyba, że tak od niechcenia
Zechcesz sobie zafundować
Krótki urlop od faktu urodzenia
A my na obłędu łodzi
Wypływamy znów w kolejny, długi rejs
Czasem mignie druga strona
Ta, niech będzie pozdrowiona
Lecz jest przecież tyle innych,
pięknych miejsc...
Nasz kapitan na urlopie
Diabeł pod nim kołki kopie
Gdzie płyniemy,
tego raczej nie wiadomo
Czy kapitan jest Twym stróżem
Czy się Tobą martwi w górze
Tego nadal jeszcze nie udowodniono
Nie jesz, nie śpisz, nie korzystasz
Z życia demonicznych uciech
Czujesz w sercu tamto
dobrze znane kłucie
Chyba, że tak od niechcenia
Zechcesz sobie zafundować
Krótki urlop od faktu urodzenia
Przecież nic Ci nie brakuje
Jeśli więc coś w sercu kłuje
To zapewne tylko kaprys wrażliwości...
Nie, nie jesteś tu za karę
Ten kabaret to nie areszt
W którym czasem się przyjmuje
nowych gości
Słońce wschodzi i zachodzi
Gdybyś wiedział, o co chodzi
To zapewne byś się
tutaj nie znajdował
Jutro więc kolejny port
Lepszy albo gorszy sort
I tak zawsze, naokoło i od nowa
Nie jesz, nie śpisz, nie korzystasz
Z życia demonicznych uciech
Czujesz w sercu dobrze znane kłucie
Chyba, że tak od niechcenia
Zechcesz sobie zafundować
Krótki urlop od faktu urodzenia