Ballada o bitwie pod Legnicą Aleksander Grotowski
Tekst piosenki i chwyty na gitarę
-
2 ulubione
Dawnymi czas
Żył rycerz D
Zbroi nie
Jeno
Właśnie w tym cza
Nader ohyd
I d
Ja cię p… p
Przeciw najeź
I wódz roztropn
A przy nim
Aż że w
Wtem się
Bo wokół ok
I zewsz
Żół
Zatrząsł się Dreptak, wybił z butli korek,
Zasadził flaszkę w przyłbiczny otworek
I aby nerwy trochę ustatkować
Zaczął tankować.
Nagle się zdało nieszczęsnej ofierze
Że jakieś straszne spogląda nań zwierzę,
Zawrzasnął przeto w średniowiecznej mowie:
- Chodu, panowie!
Pierzcha rycerstwo, pęka szyk stalowy,
Henryk Pobożny już leży bez głowy,
Z wszystkich rycerzy nie wiem czy i stówka
Uszła do Lwówka.
Wiodą Dreptaka w kajdanach do grodu:
- To ten skubaniec pierwszy krzyknął "chodu!"
Pewno dywersant, szpion, albo i zdrajca!
Obciąć mu …. głowę!
Nieszczęsny Dreptak ze strachu się wije:
- Niech mnie szlag trafi, widziałem bestyję!
- Jaką? Tygrysa, smoka, bazyliszkę?
- Nie! Białą myszkę!!!
Zagrzmiała śmiechem kresowa stanica:
- Jakże go karać, gdy to pijanica?
Ot, kopnąć w tyłek, wytargać za pirze
I won za dźwirze!
Morał tu widać jasno jak na dłoni:
Bohater zginie, świnia się uchroni!
Czemże być lepiej: żyjącym prosięciem
Czy martwym księciem?
Ja żadnej rady dawać tu nie mogę;
Musisz, słuchaczu, sam wybrać swą drogę,
Najgorzej wszakoż, licz się z tą opinią,
Być martwą świnią!
C
y we grodzie LegnicyŻył rycerz D
C
reptak, okaz pijanicy;Zbroi nie
C
naszał, pohańców nie bijał,Jeno
G
popijał.Właśnie w tym cza
G
sie na Polskę był natarłNader ohyd
G
ny i krwiożerczy TatarI d
G
otarł aż że pod G7
legnickie pole;Ja cię p… p
C
rzepraszamPrzeciw najeź
C
dźcom ruszył rycerz możnyI wódz roztropn
C
y, kniaź Henryk Pobożny,A przy nim
C
Dreptak zalC7
any na trupa,Aż że w
F
nim chlupa.Wtem się
F
wzdrygnęli on i jego wałach,Bo wokół ok
C
rzyk zabrzmiał: - Ałłach, Ałłach!!!I zewsz
C
ąd natarł był TG
atarzyn sprośnyŻół
G
ty a skośny!C
[/G] Zatrząsł się Dreptak, wybił z butli korek,
Zasadził flaszkę w przyłbiczny otworek
I aby nerwy trochę ustatkować
Zaczął tankować.
Nagle się zdało nieszczęsnej ofierze
Że jakieś straszne spogląda nań zwierzę,
Zawrzasnął przeto w średniowiecznej mowie:
- Chodu, panowie!
Pierzcha rycerstwo, pęka szyk stalowy,
Henryk Pobożny już leży bez głowy,
Z wszystkich rycerzy nie wiem czy i stówka
Uszła do Lwówka.
Wiodą Dreptaka w kajdanach do grodu:
- To ten skubaniec pierwszy krzyknął "chodu!"
Pewno dywersant, szpion, albo i zdrajca!
Obciąć mu …. głowę!
Nieszczęsny Dreptak ze strachu się wije:
- Niech mnie szlag trafi, widziałem bestyję!
- Jaką? Tygrysa, smoka, bazyliszkę?
- Nie! Białą myszkę!!!
Zagrzmiała śmiechem kresowa stanica:
- Jakże go karać, gdy to pijanica?
Ot, kopnąć w tyłek, wytargać za pirze
I won za dźwirze!
Morał tu widać jasno jak na dłoni:
Bohater zginie, świnia się uchroni!
Czemże być lepiej: żyjącym prosięciem
Czy martwym księciem?
Ja żadnej rady dawać tu nie mogę;
Musisz, słuchaczu, sam wybrać swą drogę,
Najgorzej wszakoż, licz się z tą opinią,
Być martwą świnią!