On był bohaterem Ałgaj
Tekst piosenki
Ałgaj
[Ałgaj]
On był typem bohatera, ranił złych, szanował dobrych
Miasto go kochało lecz do nikogo nie był podobny
Nie był nawet człowiekiem bo od człowieka był mądrzejszy
I chyba był poetą chociaż nie pisał wierszy
Nagle uległ przemianie już nie chciał ingerować
Bo co go obchodzą podziękowań puste słowa
Żadnej zapłaty, a przecież poświęcał czas
Dostał kiedyś w zamian złoto ale tylko raz
I oddał złoto żebrakom bo przecież jemu niepotrzebne
Żywił się ludzką miłością i to było piękne
Chciał walczyć o spokój ale nim zaczął to przestał
Bo wiedział że na taką walkę nie ma tu miejsca
Nie było sensu bo w pojedynkę nic nie zdziała
Nie miał odwagi zabić, nie pozwala mu wiara
Ale nie wierzył w Boga, wierzył w człowieka i to ślepo
Wiedział, że w każdym z nas drzemie dobro pod powieką
ref.
Bezimienny, mówili na niego bohater
Legendy, o nim żadne nie powstały
Bohater, tylko w czynach bez pamięci o nim
Zginął, lecz nie z własnej woli x2
Pod przymusem, grożąc śmiercią nawracał
A tym co nie chcieli słuchać kazał spierdalać, nie wracać
Tak postanowił bo nie było innej rady
Ludzie nie chcieli słuchać więc musieli ponieść straty
Dla naszego dobra kazał nam miłować
Szanować to co mamy i tych co mamy kochać
I ludzie tak zrobili bo stali pod przymusem
A gdy weszło im to w krew bohater odszedł na dłużej
Po kilku latach wrócił by obejrzeć swe dzieło
A jego dzieło rozkwitło i pojaśniało niebo
Ani jednej chmury, niebo zczyszczone do zera
Niestety to tylko pozory aby schwytać bohatera
Chcieli się zemścić za niby wyrządzone krzywdy
Ale on chciał wam pomóc więc za jakie krzywdy?
Schwytany, związany został publicznie zlinczowany
Chciał sam naprawiać świat ale nie doceniali
ref.
Bezimienny, mówili na niego bohater
Legendy, o nim żadne nie powstały
Bohater, tylko w czynach bez pamięci o nim
Zginął, lecz nie z własnej woli x2
[Ałgaj]
On był typem bohatera, ranił złych, szanował dobrych
Miasto go kochało lecz do nikogo nie był podobny
Nie był nawet człowiekiem bo od człowieka był mądrzejszy
I chyba był poetą chociaż nie pisał wierszy
Nagle uległ przemianie już nie chciał ingerować
Bo co go obchodzą podziękowań puste słowa
Żadnej zapłaty, a przecież poświęcał czas
Dostał kiedyś w zamian złoto ale tylko raz
I oddał złoto żebrakom bo przecież jemu niepotrzebne
Żywił się ludzką miłością i to było piękne
Chciał walczyć o spokój ale nim zaczął to przestał
Bo wiedział że na taką walkę nie ma tu miejsca
Nie było sensu bo w pojedynkę nic nie zdziała
Nie miał odwagi zabić, nie pozwala mu wiara
Ale nie wierzył w Boga, wierzył w człowieka i to ślepo
Wiedział, że w każdym z nas drzemie dobro pod powieką
ref.
Bezimienny, mówili na niego bohater
Legendy, o nim żadne nie powstały
Bohater, tylko w czynach bez pamięci o nim
Zginął, lecz nie z własnej woli x2
Pod przymusem, grożąc śmiercią nawracał
A tym co nie chcieli słuchać kazał spierdalać, nie wracać
Tak postanowił bo nie było innej rady
Ludzie nie chcieli słuchać więc musieli ponieść straty
Dla naszego dobra kazał nam miłować
Szanować to co mamy i tych co mamy kochać
I ludzie tak zrobili bo stali pod przymusem
A gdy weszło im to w krew bohater odszedł na dłużej
Po kilku latach wrócił by obejrzeć swe dzieło
A jego dzieło rozkwitło i pojaśniało niebo
Ani jednej chmury, niebo zczyszczone do zera
Niestety to tylko pozory aby schwytać bohatera
Chcieli się zemścić za niby wyrządzone krzywdy
Ale on chciał wam pomóc więc za jakie krzywdy?
Schwytany, związany został publicznie zlinczowany
Chciał sam naprawiać świat ale nie doceniali
ref.
Bezimienny, mówili na niego bohater
Legendy, o nim żadne nie powstały
Bohater, tylko w czynach bez pamięci o nim
Zginął, lecz nie z własnej woli x2