Warna Andrzej Waligórski
Tekst piosenki i chwyty na gitarę
-
8 ulubionych
Lśni chorągiew pozłocista
Chrzęści zbroja szmelcowana
Jedzie, jedzie król Władysław
By pokonać bisurmana
Po wąwozach grzmią cykady
Koń królewski raźno parska
Dzielny Węgier Jan Hunyady
Sprawdza szyki kląc z madziarska
Nad wzgórzami wstają zorze
Wojsko w marszu rumor czyni
"O już widać czarne morze "
Rzecze Legat Cezarini
I ruszają gromić pogan
W sile szesnastu tysięcy
A ich okrzyk, tak potężny
Niczym stary dzwon co dźwięczy
Król naprędce je śniadanie
Jan Hunyady wszedł z łoskotem
"Nawalili wenecjanie
Wycofują swoją flotę"
Król odstawił kubek z winem
Błysk mu strzelił spod powieki
"Wyruszamy za godzinę
A Wenecji wstyd na wieki"
Wszędzie ruch i gwar panował
Rycerze wsiedli na konie
Każdy na śmierć się gotował
W pożegnaniu wznieśli dłonie
Jeszcze Warna w dali drzemie
Jeszcze nisko stoi słońce
A pancerni strzemię w strzemię
A pancerni koncerz w koncerz
A pancerni kopia w kopię
Ku piaszczystym patrzą brzegom
"No to cześć, daj pyska chłopie
Rzecze król do Hunyadego
I trzasnęły jednym trzaskiem
Setki przyłbic zatrzaśniętych
I błysnęły jednym blaskiem
Setki mieczy wyszarpniętych
I zadrżała ziemia święta
I huknęły dzwony w mieście
I ruszyli najpierw stępa
Potem kłusem, cwałem wreszcie
A Janczarzy zaprzedańcy
Atakują Węgrów batem
A szalony król Warneńczyk
Dla większości stał się katem
Amurat ominął skrzydło
I uderzył w Bobrzyckiego
A w burnusach dzikie bydło
Jęło bić się na całego
Sześć tysięcy oturaków
Uderzyło na Frankbana
A Słoweniec wraz z Biskupem
Rzucił wszystkich na kolana
Biskup Szymon w kontrataku
Rzucił bić się za Rozgonie
Lecz padł ze swym wojskiem w krzyku
Pianą krwawą pluły konie
Lech Bobrzycki zbiera wojsko
I za wrogiem się rozgląda
Pot ociera z czoła ciężko
Wpada jazda na wielbłądach
Konie rżą zaraz w popłochu
Widząc z garbem stwory dziwne
Turcy jadą na Wołochów
Zagęszczając dziką bitwę
Pędzi do króla posłaniec
Cały we krwi ubabrany
Rzecze: "Najjaśniejszy Panie
Lech Bobrzycki usiekany"
Czoło marszczy się królewskie
Za kompanów tą niedolę
Władysław do wojska rzecze
"Ja od sromu śmierć dziś wolę"
Spina swego konia w cwale
Widząc wojska swe w agonii
I w bitewnym pędząc szale
Wrzeszczy: "Żołnierze do broni"
Strzaskane padają kopie
Miecze oraz mizykordie
Jeszcze pięść żelazna łupie
Grając wojenną melodię
W sile pięciuset rycerstwa
Ruszył młody król na pogan
I nie tracąc wcale męstwa
Pędząc modlił się do Boga
Poszła dzielna polska jazda
Poszli Węgrzy niczym diabli
Jak stalowa ostra drzazga
Jak błyszczące ostrze szabli
I widziano jak lecieli
Pędem dzikim i szalonym
I widziano jak tonęli
W morzu Turków niezmierzonym
Król Władysław stracił konia
I z rozpędem padł na ziemię
Pod naporem wroga skonał
Wraz z rycerstwem stanął w niebie
Zbezczeszczoną głowę króla
Turcy zatknęli na pice
Węgrzy niczym pszczoły z ula
Uciekali w dal, w panice
Potem z piórem siadł pod skarpą
Mnich uczony, stary skryba
"Warto było czy nie warto?
Odwrót lepszy byłby chyba"
Chrzanił zacny zjadacz chleba
"Czas nad nami wartko goni
I tak przecież umrzeć trzeba
To już lepiej tak jak oni"
Zresztą koniec dzieło wieńczy
Mnich w klasztorze kipnął marnie
A szalony król Warneńczyk
Ma grobowiec w pięknej Warnie
I szanują go Bułgarzy
I nas dzięki niemu cenią
Więc na czarnomorskiej plaży
Składam hołd królewskim cieniom
a
G
a
Chrzęści zbroja szmelcowana
C
G
C
Jedzie, jedzie król Władysław
d
a
By pokonać bisurmana
G
a
Po wąwozach grzmią cykady
Koń królewski raźno parska
Dzielny Węgier Jan Hunyady
Sprawdza szyki kląc z madziarska
Nad wzgórzami wstają zorze
Wojsko w marszu rumor czyni
"O już widać czarne morze "
Rzecze Legat Cezarini
I ruszają gromić pogan
W sile szesnastu tysięcy
A ich okrzyk, tak potężny
Niczym stary dzwon co dźwięczy
Król naprędce je śniadanie
Jan Hunyady wszedł z łoskotem
"Nawalili wenecjanie
Wycofują swoją flotę"
Król odstawił kubek z winem
Błysk mu strzelił spod powieki
"Wyruszamy za godzinę
A Wenecji wstyd na wieki"
Wszędzie ruch i gwar panował
Rycerze wsiedli na konie
Każdy na śmierć się gotował
W pożegnaniu wznieśli dłonie
Jeszcze Warna w dali drzemie
Jeszcze nisko stoi słońce
A pancerni strzemię w strzemię
A pancerni koncerz w koncerz
A pancerni kopia w kopię
Ku piaszczystym patrzą brzegom
"No to cześć, daj pyska chłopie
Rzecze król do Hunyadego
I trzasnęły jednym trzaskiem
Setki przyłbic zatrzaśniętych
I błysnęły jednym blaskiem
Setki mieczy wyszarpniętych
I zadrżała ziemia święta
I huknęły dzwony w mieście
I ruszyli najpierw stępa
Potem kłusem, cwałem wreszcie
A Janczarzy zaprzedańcy
Atakują Węgrów batem
A szalony król Warneńczyk
Dla większości stał się katem
Amurat ominął skrzydło
I uderzył w Bobrzyckiego
A w burnusach dzikie bydło
Jęło bić się na całego
Sześć tysięcy oturaków
Uderzyło na Frankbana
A Słoweniec wraz z Biskupem
Rzucił wszystkich na kolana
Biskup Szymon w kontrataku
Rzucił bić się za Rozgonie
Lecz padł ze swym wojskiem w krzyku
Pianą krwawą pluły konie
Lech Bobrzycki zbiera wojsko
I za wrogiem się rozgląda
Pot ociera z czoła ciężko
Wpada jazda na wielbłądach
Konie rżą zaraz w popłochu
Widząc z garbem stwory dziwne
Turcy jadą na Wołochów
Zagęszczając dziką bitwę
Pędzi do króla posłaniec
Cały we krwi ubabrany
Rzecze: "Najjaśniejszy Panie
Lech Bobrzycki usiekany"
Czoło marszczy się królewskie
Za kompanów tą niedolę
Władysław do wojska rzecze
"Ja od sromu śmierć dziś wolę"
Spina swego konia w cwale
Widząc wojska swe w agonii
I w bitewnym pędząc szale
Wrzeszczy: "Żołnierze do broni"
Strzaskane padają kopie
Miecze oraz mizykordie
Jeszcze pięść żelazna łupie
Grając wojenną melodię
W sile pięciuset rycerstwa
Ruszył młody król na pogan
I nie tracąc wcale męstwa
Pędząc modlił się do Boga
Poszła dzielna polska jazda
Poszli Węgrzy niczym diabli
Jak stalowa ostra drzazga
Jak błyszczące ostrze szabli
I widziano jak lecieli
Pędem dzikim i szalonym
I widziano jak tonęli
W morzu Turków niezmierzonym
Król Władysław stracił konia
I z rozpędem padł na ziemię
Pod naporem wroga skonał
Wraz z rycerstwem stanął w niebie
Zbezczeszczoną głowę króla
Turcy zatknęli na pice
Węgrzy niczym pszczoły z ula
Uciekali w dal, w panice
Potem z piórem siadł pod skarpą
Mnich uczony, stary skryba
"Warto było czy nie warto?
Odwrót lepszy byłby chyba"
Chrzanił zacny zjadacz chleba
"Czas nad nami wartko goni
I tak przecież umrzeć trzeba
To już lepiej tak jak oni"
Zresztą koniec dzieło wieńczy
Mnich w klasztorze kipnął marnie
A szalony król Warneńczyk
Ma grobowiec w pięknej Warnie
I szanują go Bułgarzy
I nas dzięki niemu cenią
Więc na czarnomorskiej plaży
Składam hołd królewskim cieniom
Najpopularniejsze piosenki Andrzej Waligórski
- 1 Warna