La Bohème Antoni Gustowski
Tekst piosenki i chwyty na gitarę
-
2 ulubione
Młodzi, nie wie nikt z was,
Jaki był tamten czas,
Który pragnę przywołać
Te dawne lata, gdy
Monmartre rozpostarł bzy
Aż pod okna bzów połać
W mej mansardzie z tych chwil
Tuż przy „Lapin Agile”
Wynajętej za bezcen
Poznałem ciebie tak:
Ty mej oddana kresce,
Ja rysowałem akt
La bohème, la bohème
Znaczyło to szczęście na wskroś
La bohème, la bohème
Raz na dwa dni jedliśmy coś
Wraz z innymi śniąc sen
Po kafejkach co dzień
Czekaliśmy na chwałę
I chociaż pusty brzuch
Nie podupadał duch
Nie gasły myśli śmiałe
Gdy w bistro w zamian za
Jakieś płótno lub dwa
Częstowali obiadem
Był gwar, wiersz mówił ktoś
Już nie myślał z nas żaden
O zimie, co da w kość
La bohème, la bohème
Znaczyło ciebie, piękną tak
La bohème la bohème
Geniuszu nam nie było brak
Często było, że noc
Przy sztalugach mych tkwiąc
Bez snu chwili spędziłem
Pisząc twych kształtów cud
Piersi krąg, linię ud
I biodra, tak mi miłe
Gdy świt brał nocy toń
Siadaliśmy dłoń w dłoń
Pijąc łyk café-creme
Choć wyczerpani, wszak
Był taniec ciał dwóch niemy
I miłość – życia smak
La bohème, la bohème
Znaczyło mieć dwadzieścia lat
La bohème, la bohème
Z dnia na dzień był nam cały świat
Dziś, gdy zajdę ot tak
Poprzez wspomnień tych szlak
Na mój adres z przeszłości
Nie rozpoznaję ścian
Ani ulic, ni bram
Świadków mojej młodości
Schody, drzwi – jak we śnie
Było tam atelier,
Lecz dziś nie ma go wcale
Monmartre paletą swą
Nową przejmuje żalem
I bzy dziś martwe są
La bohème, la bohème
Mieliśmy młodość, w oczach błysk
La bohème, la bohème
Sens tamtych słów na zawsze prysł
d
Jaki był tamten czas,
d
d6
Który pragnę przywołać
d6
a
Te dawne lata, gdy
a
d7
Monmartre rozpostarł bzy
d7
E
Aż pod okna bzów połać
E
a7
W mej mansardzie z tych chwil
a7
d6
Tuż przy „Lapin Agile”
d6
d
Wynajętej za bezcen
d
a
Poznałem ciebie tak:
a
d
Ty mej oddana kresce,
d
Ja rysowałem akt
E7
a
(A7
)La bohème, la bohème
d
a
Znaczyło to szczęście na wskroś
E7
a
(A7
)La bohème, la bohème
d
a
Raz na dwa dni jedliśmy coś
d
E7
a
(A7
)Wraz z innymi śniąc sen
Po kafejkach co dzień
Czekaliśmy na chwałę
I chociaż pusty brzuch
Nie podupadał duch
Nie gasły myśli śmiałe
Gdy w bistro w zamian za
Jakieś płótno lub dwa
Częstowali obiadem
Był gwar, wiersz mówił ktoś
Już nie myślał z nas żaden
O zimie, co da w kość
La bohème, la bohème
Znaczyło ciebie, piękną tak
La bohème la bohème
Geniuszu nam nie było brak
Często było, że noc
Przy sztalugach mych tkwiąc
Bez snu chwili spędziłem
Pisząc twych kształtów cud
Piersi krąg, linię ud
I biodra, tak mi miłe
Gdy świt brał nocy toń
Siadaliśmy dłoń w dłoń
Pijąc łyk café-creme
Choć wyczerpani, wszak
Był taniec ciał dwóch niemy
I miłość – życia smak
La bohème, la bohème
Znaczyło mieć dwadzieścia lat
La bohème, la bohème
Z dnia na dzień był nam cały świat
Dziś, gdy zajdę ot tak
Poprzez wspomnień tych szlak
Na mój adres z przeszłości
Nie rozpoznaję ścian
Ani ulic, ni bram
Świadków mojej młodości
Schody, drzwi – jak we śnie
Było tam atelier,
Lecz dziś nie ma go wcale
Monmartre paletą swą
Nową przejmuje żalem
I bzy dziś martwe są
La bohème, la bohème
Mieliśmy młodość, w oczach błysk
La bohème, la bohème
Sens tamtych słów na zawsze prysł
d
E7
a