Na statku Calibar Cztery Refy
Tekst piosenki i chwyty na gitarę
-
1 ocena
Czy chcecie przyjaciele posłuchać pieśni mej?
Ma tylko kilka zwrotek, nie znudzę was treścią jej.
Opowiem o przygodach, jakie kiedyś przeżyłem sam,
Gdym pierwszy i ostatni raz wszedł na statek "Calibar".
A "Calibar" to stary wrak, wodę z dziobu i z rufy brał,
Za rufą dźwigał potężny ster, zamiast koła wielki rumpel miał.
Gdy żagle wypełnił silniejszy wiatr, w godzinę robił mili pół,
To najszybszy statek, jaki znam, w kanale nie ma równych mu.
Kapitan był tam wielki drab wzrostu metr pięćdziesiąt trzy,
Czerwone oczy, zielony nos, pruski błękit z policzków bił,
Na piersi skórzany medal, z krymskiej wojny pamiątkę miał,
A małżonka jego to słynny kuk ze statku "Calibar".
Pewnego razu Stary rzekł: "Chodź tu chłopcze i prawdę mów!
Czy chciałbyś być żeglarzem i opłynąć wiele mórz?
Jeżeli chcesz być żeglarzem, no to szybko wskakuj na dek,
Na razie płyniemy do Portadown, w ładowniach węgiel jest."
Nazajutrz o poranku pożegnaliśmy stały ląd,
Poranna bryza zaczęła wiać, w dali zniknął zielony most,
Przez kilka niebezpiecznych miejsc udało nam się przejść,
Aż nagle: Łup! Trafił w skałę dziób, choć na mapie nie było jej.
Zaraz wszyscy wpadli w popłoch i zaczął się wzmagać wiatr,
Bosman na deku poślizgnął się i do ładowni wpadł,
"Cała naprzód!" - Stary wrzeszczał - "Bo prąd nas zniesie na brzeg!"
Mechanik z lądu krzyczał, że: "Koń już szybciej nie może biec!"
A gdy za burtą byli wszyscy, no to jaja zaczęły się:
Na brzegu jakiś facet stał,
zdjął krawat,
pasek,
szelki,
sznurówki,
koszulę,
kalesony,
powiązał to wszystko razem i wyciągnął nas wszystkich na brzeg.
Nie będę już żeglarzem, nie chcę znać oceanów ni mórz.
Następnym razem do Portadown pojadę pociągiem i już!
A
D
A
G
A
Ma tylko kilka zwrotek, nie znudzę was treścią jej.
A
G
D
A
Opowiem o przygodach, jakie kiedyś przeżyłem sam,
A
G
D
A
Gdym pierwszy i ostatni raz wszedł na statek "Calibar".
A
D
A
G
A
A "Calibar" to stary wrak, wodę z dziobu i z rufy brał,
Za rufą dźwigał potężny ster, zamiast koła wielki rumpel miał.
Gdy żagle wypełnił silniejszy wiatr, w godzinę robił mili pół,
To najszybszy statek, jaki znam, w kanale nie ma równych mu.
Kapitan był tam wielki drab wzrostu metr pięćdziesiąt trzy,
Czerwone oczy, zielony nos, pruski błękit z policzków bił,
Na piersi skórzany medal, z krymskiej wojny pamiątkę miał,
A małżonka jego to słynny kuk ze statku "Calibar".
Pewnego razu Stary rzekł: "Chodź tu chłopcze i prawdę mów!
Czy chciałbyś być żeglarzem i opłynąć wiele mórz?
Jeżeli chcesz być żeglarzem, no to szybko wskakuj na dek,
Na razie płyniemy do Portadown, w ładowniach węgiel jest."
Nazajutrz o poranku pożegnaliśmy stały ląd,
Poranna bryza zaczęła wiać, w dali zniknął zielony most,
Przez kilka niebezpiecznych miejsc udało nam się przejść,
Aż nagle: Łup! Trafił w skałę dziób, choć na mapie nie było jej.
Zaraz wszyscy wpadli w popłoch i zaczął się wzmagać wiatr,
Bosman na deku poślizgnął się i do ładowni wpadł,
"Cała naprzód!" - Stary wrzeszczał - "Bo prąd nas zniesie na brzeg!"
Mechanik z lądu krzyczał, że: "Koń już szybciej nie może biec!"
A gdy za burtą byli wszyscy, no to jaja zaczęły się:
Na brzegu jakiś facet stał,
zdjął krawat,
pasek,
szelki,
sznurówki,
koszulę,
kalesony,
powiązał to wszystko razem i wyciągnął nas wszystkich na brzeg.
Nie będę już żeglarzem, nie chcę znać oceanów ni mórz.
Następnym razem do Portadown pojadę pociągiem i już!