Vibe tu jest Fav, Soker, Czeski, Wicher, Arski, Duchu, Konik, Junes
Tekst piosenki
FAV :
Jeśli mam jeden majk, to ten majk płonie,
Mówi Fav, nie Nas, ten wers wyłącznie o mnie,
Słuchaczu uważaj bacznie, choć to nie magia i miecze,
W planach jest zamach na co najmniej dwa radia i dwie wierze.
Vibetunes już wierzę, chcesz rap to jestem.
A ze mną wieś, która łączy nas jak Kuoter sample,
Trueschool mam brzmienie, dam bum baf na scenie.
Więc łatwo znajdziesz mnie na swoim deptaku z browarem, joł!
Kto ma broń nikt - flow wszyscy, wybacz co?,
Znajomy ton hit - wow, sorry nie dzisiaj,
Pierdolić poprawną wymowę, dostaniesz zaraz bonusa,
Jeśli czujesz vibe w sobie my lecimy kurwa tutaj,
SOKER:
Wbijam na rewir jak Denis, siemanko, bierz mnie w ciemno,
Jest vibetunes, kim jesteś? Jesteś zwycięzcą,
Wdech, wydech, patrz jak się wkręca,
83 na bębnach, bieda, Robię dziś transfer jak Neymar,
Niezła klasa, nie jak sztuka co ciągle niucha gdzie utarg,
Ja robię dwutakt, wchodzę z buta, dziś ziomek po nastukach,
Men, ty słuchaj, patrz, weryfikuj jak się klei,
Wchodzę na luzaku ty wypadasz z plastrem jak Nelly,
Stylem zrobiłem dobrą fuchę,
Mega fajnie słyszeć, ze ktoś przy tym pije czy nabija lufę,
Robię to, kurwa chcę nawet jak niektórzy mówią, że źle,
Wchodzę - Jon Jones vibetunes, mamy się nieźle.
CZESKI:
Mam więcej vibu i go oddaję wytwórni,
Tyle wibracji nie maja twoje szare komórki,
Wokalem rozkurwić talent, przenieść na półki,
Robię znów przelew z wódki, by szelest nas nie poróżnił,
Wiem jak to ugryźć bo zjadłem na rapie zęby,
Ty byś dostał szczękościsku swojej sztucznej szczęki,
I epilepsji z podniecenia, masz takie trzęsienie,
Że prościej je zmierzyć chyba w skali Richtera,
Z dolnego strumienia uderzam na główny,
Masz tu zdolnego rapera - nie da się ukryć,
Bez względu na warunki tutaj dopnę swego,
Bo nie mogę odpuścić będąc tak daleko.
WICHER:
Przebrnąłem przez podziemne szczeble, bo mam potencjał,
8 płyt w 7 lat, zapytaj co to konsekwencja mnie,
Dostępny olis z grupy chcą zmienić w grunt,
Jestem weteranem, definicją zwrotu vibetunes,
Chcą ten hajs hordy zgarnąć, śmiem wątpić bardzo,
Bo ich pogoń za tym gralem to istny Monty Python,
A naszych banderola to demola, która mierz zwoje,
Oryginalny styl, to cecha, sprawdź banderole.
My to białe kruki, co budzą postrach,
Miłość do polskiego rapu czyni mnie rasistą - Wicher czarna owca.
Nowa fala kalką trendów całą skreślę odtąd.
Ten level jest fabryką talentów jak w FC Porto.
ARSKI:
Jestem w rap grze już od 999 nie wiem,
Czuję jakbym siedział w łagrze - zero zasad, jestem pewien,
Rap z banknotów, po nominały królów,
Vibe dla bloków, tunes dla murów,
Oddycham prawdziwością kiedy piszę jak Szekspir,
Moje wersy z otyłością chcą ich wpierdolić w kompleksy,
Nie ma jak Polska - syn po grunt, grunt to wódka,
Ty jak każda wioska - nie wiesz czy dotrzymasz tu do jutra.
Pcha rap mnie nadaremnie #anty syzyf,
Rap gra ma plus ode mnie, nie chcę z niej wyżyć,
Myśli ciągle szyny błędne, kolej wczoraj,
Ciosy w serce pełne cały czas - na życia torach.
DUCHU:
Dzisiaj mam na koncie zamrożone mońce,
High schooler, pannę poza miastem, nie kujnę na stówę,
Za to vibe tu jest, jak jadę stówę na majku,
Jebany high schooler, wie że nie da rady mi, gramy to vibetunes
Zakaz cip, które śmiały się z nas,
I tych, które nie wierzyły, że nagram cały ten czas,
Szampana daj - no kto poleci po tę flachę?
Nie chciałeś nas? U Gonna regret motherfuckers,
Majka nawijka, fizyczna praca na wyspach opłaciła moje studio,
Każdy miligram potu w nim to fajna nawijka,
Hybryda Mesa, Kendricka, J Cole'a, Drake'a puka,
Nie słyszałeś? Na bitach etyka odmulaj.
KONIK:
Teraz sprawdź, tyle dobrych wersów tu masz,
Od ekipy kurwa mać lepszej niż anturush,
Mamy mocniejszy skład niż Polska za czasów Bońka,
Jak chcesz nas dogonić, to sorry - łapie cię kolka,
Wrzuć na kompakt ten numer, a potem na głośnik,
Bo odkrywamy nowe horyzonty jak Cejrowski,
A jeśli mówisz, że ta wytwórnia nie jest dobra,
Sorry ziomek, ale zaraz lecisz na wariograf,
Vibetunes, możesz rozpoznać nas po głosie,
Rozwalimy grę jak november rain w sobie(?),
Łap zwrotę i załóż nam koronę na głowę,
A jak sam chcesz koronę, to sobie ją wymień w kantorze,
JUNES:
Ty jebany hipokryto, wchodzi Junes tu z ekipą,
Za wejście na nasz teren, to weź płać na myto,
Bo my to ziomek, nie kurwa jakaś banda chuja,
Jak słyszysz moje wersy, to kurwa żadna bzdura,
U mnie twarda skóra, pełna blizn i sińców,
Przyjdziesz na wolnym, to pójdziesz w pizdu,
I jak robię takie braggi to grożę pobiciem,
I weź do mnie coś nawiń, to cię znienawidzę,
I jak zechcesz mnie sprawdzić, to tu kurwa chodź,
Mój rap jak moja twarz - z definicji smutna dość,
Lecz jak się wkurwię, wpierdalam jak śniadanie,
Wygrywam w pierwszej rundzie przez poddanie.
Jeśli mam jeden majk, to ten majk płonie,
Mówi Fav, nie Nas, ten wers wyłącznie o mnie,
Słuchaczu uważaj bacznie, choć to nie magia i miecze,
W planach jest zamach na co najmniej dwa radia i dwie wierze.
Vibetunes już wierzę, chcesz rap to jestem.
A ze mną wieś, która łączy nas jak Kuoter sample,
Trueschool mam brzmienie, dam bum baf na scenie.
Więc łatwo znajdziesz mnie na swoim deptaku z browarem, joł!
Kto ma broń nikt - flow wszyscy, wybacz co?,
Znajomy ton hit - wow, sorry nie dzisiaj,
Pierdolić poprawną wymowę, dostaniesz zaraz bonusa,
Jeśli czujesz vibe w sobie my lecimy kurwa tutaj,
SOKER:
Wbijam na rewir jak Denis, siemanko, bierz mnie w ciemno,
Jest vibetunes, kim jesteś? Jesteś zwycięzcą,
Wdech, wydech, patrz jak się wkręca,
83 na bębnach, bieda, Robię dziś transfer jak Neymar,
Niezła klasa, nie jak sztuka co ciągle niucha gdzie utarg,
Ja robię dwutakt, wchodzę z buta, dziś ziomek po nastukach,
Men, ty słuchaj, patrz, weryfikuj jak się klei,
Wchodzę na luzaku ty wypadasz z plastrem jak Nelly,
Stylem zrobiłem dobrą fuchę,
Mega fajnie słyszeć, ze ktoś przy tym pije czy nabija lufę,
Robię to, kurwa chcę nawet jak niektórzy mówią, że źle,
Wchodzę - Jon Jones vibetunes, mamy się nieźle.
CZESKI:
Mam więcej vibu i go oddaję wytwórni,
Tyle wibracji nie maja twoje szare komórki,
Wokalem rozkurwić talent, przenieść na półki,
Robię znów przelew z wódki, by szelest nas nie poróżnił,
Wiem jak to ugryźć bo zjadłem na rapie zęby,
Ty byś dostał szczękościsku swojej sztucznej szczęki,
I epilepsji z podniecenia, masz takie trzęsienie,
Że prościej je zmierzyć chyba w skali Richtera,
Z dolnego strumienia uderzam na główny,
Masz tu zdolnego rapera - nie da się ukryć,
Bez względu na warunki tutaj dopnę swego,
Bo nie mogę odpuścić będąc tak daleko.
WICHER:
Przebrnąłem przez podziemne szczeble, bo mam potencjał,
8 płyt w 7 lat, zapytaj co to konsekwencja mnie,
Dostępny olis z grupy chcą zmienić w grunt,
Jestem weteranem, definicją zwrotu vibetunes,
Chcą ten hajs hordy zgarnąć, śmiem wątpić bardzo,
Bo ich pogoń za tym gralem to istny Monty Python,
A naszych banderola to demola, która mierz zwoje,
Oryginalny styl, to cecha, sprawdź banderole.
My to białe kruki, co budzą postrach,
Miłość do polskiego rapu czyni mnie rasistą - Wicher czarna owca.
Nowa fala kalką trendów całą skreślę odtąd.
Ten level jest fabryką talentów jak w FC Porto.
ARSKI:
Jestem w rap grze już od 999 nie wiem,
Czuję jakbym siedział w łagrze - zero zasad, jestem pewien,
Rap z banknotów, po nominały królów,
Vibe dla bloków, tunes dla murów,
Oddycham prawdziwością kiedy piszę jak Szekspir,
Moje wersy z otyłością chcą ich wpierdolić w kompleksy,
Nie ma jak Polska - syn po grunt, grunt to wódka,
Ty jak każda wioska - nie wiesz czy dotrzymasz tu do jutra.
Pcha rap mnie nadaremnie #anty syzyf,
Rap gra ma plus ode mnie, nie chcę z niej wyżyć,
Myśli ciągle szyny błędne, kolej wczoraj,
Ciosy w serce pełne cały czas - na życia torach.
DUCHU:
Dzisiaj mam na koncie zamrożone mońce,
High schooler, pannę poza miastem, nie kujnę na stówę,
Za to vibe tu jest, jak jadę stówę na majku,
Jebany high schooler, wie że nie da rady mi, gramy to vibetunes
Zakaz cip, które śmiały się z nas,
I tych, które nie wierzyły, że nagram cały ten czas,
Szampana daj - no kto poleci po tę flachę?
Nie chciałeś nas? U Gonna regret motherfuckers,
Majka nawijka, fizyczna praca na wyspach opłaciła moje studio,
Każdy miligram potu w nim to fajna nawijka,
Hybryda Mesa, Kendricka, J Cole'a, Drake'a puka,
Nie słyszałeś? Na bitach etyka odmulaj.
KONIK:
Teraz sprawdź, tyle dobrych wersów tu masz,
Od ekipy kurwa mać lepszej niż anturush,
Mamy mocniejszy skład niż Polska za czasów Bońka,
Jak chcesz nas dogonić, to sorry - łapie cię kolka,
Wrzuć na kompakt ten numer, a potem na głośnik,
Bo odkrywamy nowe horyzonty jak Cejrowski,
A jeśli mówisz, że ta wytwórnia nie jest dobra,
Sorry ziomek, ale zaraz lecisz na wariograf,
Vibetunes, możesz rozpoznać nas po głosie,
Rozwalimy grę jak november rain w sobie(?),
Łap zwrotę i załóż nam koronę na głowę,
A jak sam chcesz koronę, to sobie ją wymień w kantorze,
JUNES:
Ty jebany hipokryto, wchodzi Junes tu z ekipą,
Za wejście na nasz teren, to weź płać na myto,
Bo my to ziomek, nie kurwa jakaś banda chuja,
Jak słyszysz moje wersy, to kurwa żadna bzdura,
U mnie twarda skóra, pełna blizn i sińców,
Przyjdziesz na wolnym, to pójdziesz w pizdu,
I jak robię takie braggi to grożę pobiciem,
I weź do mnie coś nawiń, to cię znienawidzę,
I jak zechcesz mnie sprawdzić, to tu kurwa chodź,
Mój rap jak moja twarz - z definicji smutna dość,
Lecz jak się wkurwię, wpierdalam jak śniadanie,
Wygrywam w pierwszej rundzie przez poddanie.