Ballada o żołnierzu, któremu udało się powrócić Irena Jarocka
Tekst piosenki
-
2 oceny
I doszedłeś, mój żołnierzu,
gdzie nie doszedł nikt przed tobą.
Sam nie możesz w to uwierzyć,
że nie trzeba już zabijać.
To już koniec, mój żołnierzu,
możesz patrzeć w biały obłok.
Możesz patrzeć, nie każdemu
los tak sprzyjał.
Dośpiewałeś, mój żołnierzu,
aż do końca wszystkie pieśni
i powtórzysz swoim dzieciom
ten najbardziej smutny temat.
Nie powróci razem z tobą
twój przyjaciel i rówieśnik,
a więc śpiewaj także za tych,
których nie ma.
I doniosłeś, mój żołnierzu,
wszystkie swoje ludzkie sprawy,
nawet te najbardziej skryte,
których nie zdradziłeś listom.
Możesz wracać, choćby jutro,
do spalonej swej Warszawy.
Możesz płakać i w ogóle
możesz wszystko.
Więc dlaczego tak się boisz
tej powrotnej swojej drogi?
Że ci w oczy spojrzy jutro
bezlitosna rozpacz czyjaś?
Że ktoś krzyknie: "Jakim prawem?
Jakie cię chroniły bogi?
I dlaczego właśnie tobie
los tak sprzyjał?"
La la la, la la la
La la la, la la la
La la la, la la la la la la
La la la, la la la la la la
La la la, la la la
La la la, la la la
La la la, la la la la la la
La la la, la la la
gdzie nie doszedł nikt przed tobą.
Sam nie możesz w to uwierzyć,
że nie trzeba już zabijać.
To już koniec, mój żołnierzu,
możesz patrzeć w biały obłok.
Możesz patrzeć, nie każdemu
los tak sprzyjał.
Dośpiewałeś, mój żołnierzu,
aż do końca wszystkie pieśni
i powtórzysz swoim dzieciom
ten najbardziej smutny temat.
Nie powróci razem z tobą
twój przyjaciel i rówieśnik,
a więc śpiewaj także za tych,
których nie ma.
I doniosłeś, mój żołnierzu,
wszystkie swoje ludzkie sprawy,
nawet te najbardziej skryte,
których nie zdradziłeś listom.
Możesz wracać, choćby jutro,
do spalonej swej Warszawy.
Możesz płakać i w ogóle
możesz wszystko.
Więc dlaczego tak się boisz
tej powrotnej swojej drogi?
Że ci w oczy spojrzy jutro
bezlitosna rozpacz czyjaś?
Że ktoś krzyknie: "Jakim prawem?
Jakie cię chroniły bogi?
I dlaczego właśnie tobie
los tak sprzyjał?"
La la la, la la la
La la la, la la la
La la la, la la la la la la
La la la, la la la la la la
La la la, la la la
La la la, la la la
La la la, la la la la la la
La la la, la la la