Dzień świra Jan Janga Tomaszewski

Tekst piosenki

  • Tekst piosenki Redakcja
    1 ocena
Nie, no to nie do wiary, nie to być nie może...
Osiem lat podstawówki i cztery liceum,
Potem bite pięć studiów, dyplom z wyróżnieniem,
Dwadzieścia lat praktyki i oto mi płacą...
Jakby ktoś dał mi w mordę. Ja pierdolę, kurwa...

O bracia poloniści, siostry polonistki,
Stotrzydzieścioro było nas na pierwszym roku.
Myśleliśmy, że nogi boga złapaliśmy,
Że oto nas przyjęto do szkoły poetów.
Szkoła poetów... Dżizus, kurwa, ja pierdolę...
Przez pięć lat stron tysiące, młodość w bibliotekach...

A potem bida, bida i rozczarowanie.
A potem beznadzieja i starość pariasa .
I wszechporażająca nas wszystkich pogarda władzy.
Od dyktatury aż po demokrację,
Która nas kałamarzy ma za mniej niż zero.
Dlaczego władza, każdej maści, ma mnie za nic?
Czy czerwona czy biała jestem dla niej śmieciem...
Kurwa, pod każdą władzą czuję się jak kundel!
Czemu nie jestem chamem ze sztachetą w ręku?
Ktoś by się ze mną liczył gdybym rzucił cegłą!

A przecież stanowimy sól ziemi, tej ziemi.
Mimo, że nie jesteśmy prymitywną siłą.
Dyktaturami zawsze wstrząsają poeci.
Wtedy nas potrzebują zrozpaczone masy
Które nie widzą dalej niż kawał kiełbasy
Które nie widzą dalej...




Oceń to opracowanie
Ocena czytelników: Fatalny 1 głos
anonim