List Kabaret Loża 44
Tekst piosenki
W pierwszych słowach kochani donoszę,
Że mi tutaj zupełnie jest dobrze,
Wcale nie jest tak strasznie
i wcale nie tak biednie,
Dosyć często ktoś do nas zagląda,
By zobaczyć jak leci, choć teraz
Mniej odwiedzin jest w święta,
A więcej w dni powszednie.
Przy okazji wyjaśnić wam pora,
Że w szpitalu się leży, nie siedzi,
I nie mają tu miejsca rozruchy i bunty,
Paczkę od was dostałem przedwczoraj,
Wielkie dzięki za 5 funtów cukru,
Teraz cukru mam dosyć,
Przyślijcie tylko funty!
A tak w ogóle, to tutaj jest spokój,
Okna sali otwarte od rana,
I wschód mogę oglądać codzień,
,A zachodu nie widać, bo ściana,
I choć wszyscy na ścisłej są diecie,
Jednak coś tam wewnętrznie trawimy,
I nieprawda, że w łóżkach leżymy po dwóch,
Chociaż fakt, że ogólnie leżymy.
Atmosfera jest taka, jak piszę,
I opieka nad wyraz troskliwa,
Pielęgniarze jak bracia,
I siostry współczujące,
Bardzo dbają tu o nas, nie powiem,
Imponuje się nowe zastrzyki
Zmniejszające napięcie
I ogólnie wzmacniające!
Już przywykłem, już rozkład nie drażni,
Nic też chyba mnie tutaj nie zdziwi,
Nawet dzieci bawiące się od nowa w wojnę,
Nerwy w lepszym ogólnie mam stanie,
Już mniej krzyczę przez sen w środku nocy,
Chociaż rzadko sny miewam puste i spokojne.
A poza tym właściwie jest spokój,
Wszystko toczy się wolno do mety,
I dni płyną pozornie odmienne,
Jak dwie strony fałszywej monety,
I za drzwiami znów słychać odgłosy
Pewnie według schematu za chwilę,
Znowu przyjdzie ktoś mądry,
By oceniać nasz stan! Muszę kończyć!
Całuję was! Tyle.
Że mi tutaj zupełnie jest dobrze,
Wcale nie jest tak strasznie
i wcale nie tak biednie,
Dosyć często ktoś do nas zagląda,
By zobaczyć jak leci, choć teraz
Mniej odwiedzin jest w święta,
A więcej w dni powszednie.
Przy okazji wyjaśnić wam pora,
Że w szpitalu się leży, nie siedzi,
I nie mają tu miejsca rozruchy i bunty,
Paczkę od was dostałem przedwczoraj,
Wielkie dzięki za 5 funtów cukru,
Teraz cukru mam dosyć,
Przyślijcie tylko funty!
A tak w ogóle, to tutaj jest spokój,
Okna sali otwarte od rana,
I wschód mogę oglądać codzień,
,A zachodu nie widać, bo ściana,
I choć wszyscy na ścisłej są diecie,
Jednak coś tam wewnętrznie trawimy,
I nieprawda, że w łóżkach leżymy po dwóch,
Chociaż fakt, że ogólnie leżymy.
Atmosfera jest taka, jak piszę,
I opieka nad wyraz troskliwa,
Pielęgniarze jak bracia,
I siostry współczujące,
Bardzo dbają tu o nas, nie powiem,
Imponuje się nowe zastrzyki
Zmniejszające napięcie
I ogólnie wzmacniające!
Już przywykłem, już rozkład nie drażni,
Nic też chyba mnie tutaj nie zdziwi,
Nawet dzieci bawiące się od nowa w wojnę,
Nerwy w lepszym ogólnie mam stanie,
Już mniej krzyczę przez sen w środku nocy,
Chociaż rzadko sny miewam puste i spokojne.
A poza tym właściwie jest spokój,
Wszystko toczy się wolno do mety,
I dni płyną pozornie odmienne,
Jak dwie strony fałszywej monety,
I za drzwiami znów słychać odgłosy
Pewnie według schematu za chwilę,
Znowu przyjdzie ktoś mądry,
By oceniać nasz stan! Muszę kończyć!
Całuję was! Tyle.