Juz mi raz zabrali Wilno Kapela Wileńska
Tekst piosenki
-
2 ulubione
Powiedział mi pan, proszę pana,
Przedwczoraj – nawiasem w rozmowie,
Że pan ma już dość, proszę pana,
Piosenek o Wilnie i Lwowie!
Że to wspomnienie zbyt boli,
Że czas skończyć raz z tą udręką!...
Być może. Czy pan mi pozwoli,
Że na to odpowiem – piosenką?...
Już mi raz zabrali Wilno...
Już mi raz zabrali Lwów...
Ale z serca mi nie wyrwą
Moich dwóch najmilszych słów!
Zrabowali mi już sporo
Z moich snów i moich łez...
Lecz tęsknoty nie zabiorą,
Bo tęsknota we mnie jest!
Przypuszczam, że pan mnie zrozumie,
I sądzę, że pan mi wybaczy...
Bo ja już inaczej nie umiem,
Ja już nie potrafię inaczej!
Pan patrzy realnie na wszystko,
A ja – zamknę oczy czasami
I Lwów mam przed sobą tak blisko!
I Wilno mam tuż przed oczami!
Już mi raz zabrali Wilno...
Już mi raz zabrali Lwów...
Ale z serca mi nie wyrwą
Moich dwóch najmilszych słów.
Zrabowali mi już sporo,
Przesunęli Bug i San...
Lecz tęsknoty nie zabiorą –
Ani oni – ani pan!!!
Gdy se wspomne Lwów i Wilno,
Jakaś kropla w oku drga,
No i żałość mam tak silną,
Rzewna nuta w sercu gra.
I choć mówią mi: „Idź sobie,
To nie twoja ziemia dziś”,
Polski – w Wilnie i we Lwowie –
Każdy kamień, każdy liść.
Cóż jeszcze mam rzec, proszę Pana,
gdy wszyscy na świecie to wiedzą,
Że wolność co prawda nam dana,
A Polski pół leży za miedzą.
I tylko po tamtej jej stroni
Co losu ironią się zdai,
chcą wmówić mi w bezwzględnym toni,
Że polskie nie były to kraje.
Przodków mych pokoleń krocie
Na poletkach Boga tam –
Łyczakowskim i na Rossie
Wieczne swe mieszkanie ma.
Więc niech mówią siły niecne,
Że nie moje ziemie tam.
Przecież do nich ja odwieczne
Przez te prochy prawo mam.
Przedwczoraj – nawiasem w rozmowie,
Że pan ma już dość, proszę pana,
Piosenek o Wilnie i Lwowie!
Że to wspomnienie zbyt boli,
Że czas skończyć raz z tą udręką!...
Być może. Czy pan mi pozwoli,
Że na to odpowiem – piosenką?...
Już mi raz zabrali Wilno...
Już mi raz zabrali Lwów...
Ale z serca mi nie wyrwą
Moich dwóch najmilszych słów!
Zrabowali mi już sporo
Z moich snów i moich łez...
Lecz tęsknoty nie zabiorą,
Bo tęsknota we mnie jest!
Przypuszczam, że pan mnie zrozumie,
I sądzę, że pan mi wybaczy...
Bo ja już inaczej nie umiem,
Ja już nie potrafię inaczej!
Pan patrzy realnie na wszystko,
A ja – zamknę oczy czasami
I Lwów mam przed sobą tak blisko!
I Wilno mam tuż przed oczami!
Już mi raz zabrali Wilno...
Już mi raz zabrali Lwów...
Ale z serca mi nie wyrwą
Moich dwóch najmilszych słów.
Zrabowali mi już sporo,
Przesunęli Bug i San...
Lecz tęsknoty nie zabiorą –
Ani oni – ani pan!!!
Gdy se wspomne Lwów i Wilno,
Jakaś kropla w oku drga,
No i żałość mam tak silną,
Rzewna nuta w sercu gra.
I choć mówią mi: „Idź sobie,
To nie twoja ziemia dziś”,
Polski – w Wilnie i we Lwowie –
Każdy kamień, każdy liść.
Cóż jeszcze mam rzec, proszę Pana,
gdy wszyscy na świecie to wiedzą,
Że wolność co prawda nam dana,
A Polski pół leży za miedzą.
I tylko po tamtej jej stroni
Co losu ironią się zdai,
chcą wmówić mi w bezwzględnym toni,
Że polskie nie były to kraje.
Przodków mych pokoleń krocie
Na poletkach Boga tam –
Łyczakowskim i na Rossie
Wieczne swe mieszkanie ma.
Więc niech mówią siły niecne,
Że nie moje ziemie tam.
Przecież do nich ja odwieczne
Przez te prochy prawo mam.