44-240 Kazik
Tekst piosenki
I wciąż mam tu swoich ludzi, tu i tam
Nie jestem sam ziom, póki są to oddycham
Żyję z dnia na dzień, tak nauczył ten rejon
Podpisano - Kazik 44-240 x2
Pewnego dnia słonecznego, jakoś południowa pora
Społeczniary na osiedlu rozstawione po sektorach
Nie skumasz tego jeśli nie szedłeś też tędy
Dzisiaj już nie reaguję na ich społeczniarskie gęby
Spacer w toku, mijam kolejny blok
Z każdym wiąże się historia, ten niepowtarzalny klimat
I tak wspominam każdy tam dobrze spędzany rok
To co przeżyłem chłopaku, tego się nie zapomina
Czy lato czy zima, wciąż jestem w tym miejscu
Tu czy lato czy zima, jedno osiedle w sercu
Autentyczności wersów nie weryfikuj
Spytaj na osiedlu czy ktoś słyszał o Kaziku!
Wiem skąd jestem, nie zapominam o tym
To dało mi najlepsze chwile życia ziom bez floty
Kształtowało charakter nie przez fortunę
Dlatego od pieniędzy dziś wyżej cenię szacunek
I wciąż mam tu swoich ludzi, tu i tam
Nie jestem sam ziom, póki są to oddycham
Żyję z dnia na dzień, tak nauczył ten rejon
Podpisano - Kazik 44-240 x2
44-240 i basta
To widać, słychać i czuć, że chłopak z miasta
I weź się nastaw na to, ten klimat jest jak joint po którym Ci grozi respirator
I jak joint płonie konieec, ucinam spekulacje
Gram skurwysynu rap, a nie w rapu symulacje
Mam pasję, mam farta, szczęśliwa karta znów
44-240 i pełen luz!
Robię bek i buch puszczam w płuca
Nie brak tu tęgich głów, każda coś zarzuca
Opadną szczęki, słów gra i te dźwięki brat
I ten myśli nad tym czy życia starczy
Tam bujałem z głową w chmurze większość czasu
Łysy łeb w kapturze, obok woń dobrego grassu
Dźwięk dobrego basu, zbicie szczerej piony
Wiem, że co by się nie działo- były ze mną ziomy
To miejsce znam x4
I wciąż mam tu swoich ludzi, tu i tam
Nie jestem sam ziom, póki są to oddycham
Żyję z dnia na dzień, tak nauczył ten rejon
Podpisano - Kazik 44-240 x2
Nie jestem sam ziom, póki są to oddycham
Żyję z dnia na dzień, tak nauczył ten rejon
Podpisano - Kazik 44-240 x2
Pewnego dnia słonecznego, jakoś południowa pora
Społeczniary na osiedlu rozstawione po sektorach
Nie skumasz tego jeśli nie szedłeś też tędy
Dzisiaj już nie reaguję na ich społeczniarskie gęby
Spacer w toku, mijam kolejny blok
Z każdym wiąże się historia, ten niepowtarzalny klimat
I tak wspominam każdy tam dobrze spędzany rok
To co przeżyłem chłopaku, tego się nie zapomina
Czy lato czy zima, wciąż jestem w tym miejscu
Tu czy lato czy zima, jedno osiedle w sercu
Autentyczności wersów nie weryfikuj
Spytaj na osiedlu czy ktoś słyszał o Kaziku!
Wiem skąd jestem, nie zapominam o tym
To dało mi najlepsze chwile życia ziom bez floty
Kształtowało charakter nie przez fortunę
Dlatego od pieniędzy dziś wyżej cenię szacunek
I wciąż mam tu swoich ludzi, tu i tam
Nie jestem sam ziom, póki są to oddycham
Żyję z dnia na dzień, tak nauczył ten rejon
Podpisano - Kazik 44-240 x2
44-240 i basta
To widać, słychać i czuć, że chłopak z miasta
I weź się nastaw na to, ten klimat jest jak joint po którym Ci grozi respirator
I jak joint płonie konieec, ucinam spekulacje
Gram skurwysynu rap, a nie w rapu symulacje
Mam pasję, mam farta, szczęśliwa karta znów
44-240 i pełen luz!
Robię bek i buch puszczam w płuca
Nie brak tu tęgich głów, każda coś zarzuca
Opadną szczęki, słów gra i te dźwięki brat
I ten myśli nad tym czy życia starczy
Tam bujałem z głową w chmurze większość czasu
Łysy łeb w kapturze, obok woń dobrego grassu
Dźwięk dobrego basu, zbicie szczerej piony
Wiem, że co by się nie działo- były ze mną ziomy
To miejsce znam x4
I wciąż mam tu swoich ludzi, tu i tam
Nie jestem sam ziom, póki są to oddycham
Żyję z dnia na dzień, tak nauczył ten rejon
Podpisano - Kazik 44-240 x2