Księga Myśli Królik
Tekst piosenki
Milczenie jest złotem chyba znasz to przysłowie
Poczucie winy rodzi się najpierw w twojej głowie
Która nie dopuszcza do wyobraźni kłamstwa
Szczytem człowieka jest szczyt po prostu chamstwa
Tu anioł spogląda na nas ludzi tak z góry
I ze zdumieniem widzi jak budujemy te mury
Ich fundamentem tutaj jest nienawiści I agresja
Życie w trajektorii, miedzy nami jest inwersja, obsesja
Ludzie mówią do siebie myślami,
I nie obchodzi ich kto co mówi za plecami
I nie obchodzą nas statusy majątkowe
Te dwa wersy skłóca ich żywot o połowę
Pól litra odpływasz,
Tydzień ma osiem dni
Bo panna powiedziała jestem ja nie ma my
Fundamentalne powierzchnie od zwodów są gorące
Zapamiętaj nie wychodzi z motyka na słonce
Tracisz kontrole nie ogarniasz swoich spraw,
Wciąż robisz swoje i nie oczekujesz żadnych braw
Ludzie pocieszają, po zakręcie będzie prosta
Zamknięcie w swych umysłach dla nich to jest tylko chłosta
Ustawiasz statki marzeń, pewna są samokręty
Jak tu żyć normalnie, gdy wokół same zakręty
Kreowane cele przez masę społeczeństwa
Nic wam nie(?) rzucę odrobinę szczęścia
Wartości podstawowe, każdy ma przecież inne
Jedni liczą kasę, drudzy więzi rodzinne
Dusza wznieci ogień, przemęczona twoja twarz
Ile w tobie siły, ile jeszcze tego masz?
Nadzieja złożyła na mych ustach pocałunek
Mam wybrankę serca, a ja proszę o ratunek
Zamykam księgę myśli tymi dwoma wersami
Nie rań człowieka
To i on cię nie zrani
Poczucie winy rodzi się najpierw w twojej głowie
Która nie dopuszcza do wyobraźni kłamstwa
Szczytem człowieka jest szczyt po prostu chamstwa
Tu anioł spogląda na nas ludzi tak z góry
I ze zdumieniem widzi jak budujemy te mury
Ich fundamentem tutaj jest nienawiści I agresja
Życie w trajektorii, miedzy nami jest inwersja, obsesja
Ludzie mówią do siebie myślami,
I nie obchodzi ich kto co mówi za plecami
I nie obchodzą nas statusy majątkowe
Te dwa wersy skłóca ich żywot o połowę
Pól litra odpływasz,
Tydzień ma osiem dni
Bo panna powiedziała jestem ja nie ma my
Fundamentalne powierzchnie od zwodów są gorące
Zapamiętaj nie wychodzi z motyka na słonce
Tracisz kontrole nie ogarniasz swoich spraw,
Wciąż robisz swoje i nie oczekujesz żadnych braw
Ludzie pocieszają, po zakręcie będzie prosta
Zamknięcie w swych umysłach dla nich to jest tylko chłosta
Ustawiasz statki marzeń, pewna są samokręty
Jak tu żyć normalnie, gdy wokół same zakręty
Kreowane cele przez masę społeczeństwa
Nic wam nie(?) rzucę odrobinę szczęścia
Wartości podstawowe, każdy ma przecież inne
Jedni liczą kasę, drudzy więzi rodzinne
Dusza wznieci ogień, przemęczona twoja twarz
Ile w tobie siły, ile jeszcze tego masz?
Nadzieja złożyła na mych ustach pocałunek
Mam wybrankę serca, a ja proszę o ratunek
Zamykam księgę myśli tymi dwoma wersami
Nie rań człowieka
To i on cię nie zrani