Ballada o piętrowym strzelaniu Krzysztof Krzymar-Kubicki
Tekst piosenki
-
1 ocena
Było popołudnie maja dnia pierwszego
Gdy Muszyński major rozkaz dał kolegom:
"Niech dowódca każdy tak armaty toczy
Żeby mógł przez lufę spojrzeć wrogu w oczu"
Chce bateria ósma rąbać wprost do drania
Tylko że ruina cele jej przesłania
Gruzy żeby sprzątnąć, miesiąc chyba trzeba -
Jakby tu armaty dźwignąć bliżej nieba?
Pudów siedemdziesiąt waży każde działo
Cztery pary wołów - też by było mało
Może by dopomógł Michał, anioł święty
Lecz jak raz, ta pora - w piekle był zajęty
Gadał z Lucyferem, jak przywitać ładnie
Adolfa Hitlera, gdy do kotła wpadnie
Radzą kanonierzy, jak by sprawę rozgryźć
I ogniomistrz Kuklis wpadł na pomysł dobry
"Panny by rozbierać nam się należało
Póki co, chłopaki, rozbierzemy działo"
Działo rozebrali, domu poszukali
Co ma mocne stropy, by się nie zawalił
Dźwignęli lawetę, koła, potem lufę
A ogniomistrz Kuklis skręcił wszystko w kupę
Pot otarli z czoła, odsapnęli krzynę
Pogłaskali działo czule jak dziewczynę
Ledwo wykurzyli cygarki w rękawie
Zrobiło się późno, po północy prawie
Kiedy rozkaz przyszedł, by każdy był gotów
Przymierzyli z działa jak ze samolotu
Tuż przed sobą mieli Technische Hochschule
Kiedy ładowali półpudową kulę
I kapral Stankiewicz podniósł w górę rękę:
"Odpalimy granat frycom na podziękę"
Było już za północ ze wtorku na środę
Gdy wszystkie armaty otworzyły ogień
Prali tak jak chłopy bandziora po pysku
Na każdą minutę - dwadzieścia pocisków
Walili od dołu, kropili od góry
Niczym piorunami rozwalali mury
Jak świeczki na wietrze tak strzelnice gasły
Przeskoczył ulicę drugi pułk warszawski
Kto ma mądrą głowę, ten niech zapamięta
Że polski kanonier strzela nawet z piętra
Kto ma mądrą głowę, ten niech zapamięta
Że polski kanonier strzela nawet z piętra
Gdy Muszyński major rozkaz dał kolegom:
"Niech dowódca każdy tak armaty toczy
Żeby mógł przez lufę spojrzeć wrogu w oczu"
Chce bateria ósma rąbać wprost do drania
Tylko że ruina cele jej przesłania
Gruzy żeby sprzątnąć, miesiąc chyba trzeba -
Jakby tu armaty dźwignąć bliżej nieba?
Pudów siedemdziesiąt waży każde działo
Cztery pary wołów - też by było mało
Może by dopomógł Michał, anioł święty
Lecz jak raz, ta pora - w piekle był zajęty
Gadał z Lucyferem, jak przywitać ładnie
Adolfa Hitlera, gdy do kotła wpadnie
Radzą kanonierzy, jak by sprawę rozgryźć
I ogniomistrz Kuklis wpadł na pomysł dobry
"Panny by rozbierać nam się należało
Póki co, chłopaki, rozbierzemy działo"
Działo rozebrali, domu poszukali
Co ma mocne stropy, by się nie zawalił
Dźwignęli lawetę, koła, potem lufę
A ogniomistrz Kuklis skręcił wszystko w kupę
Pot otarli z czoła, odsapnęli krzynę
Pogłaskali działo czule jak dziewczynę
Ledwo wykurzyli cygarki w rękawie
Zrobiło się późno, po północy prawie
Kiedy rozkaz przyszedł, by każdy był gotów
Przymierzyli z działa jak ze samolotu
Tuż przed sobą mieli Technische Hochschule
Kiedy ładowali półpudową kulę
I kapral Stankiewicz podniósł w górę rękę:
"Odpalimy granat frycom na podziękę"
Było już za północ ze wtorku na środę
Gdy wszystkie armaty otworzyły ogień
Prali tak jak chłopy bandziora po pysku
Na każdą minutę - dwadzieścia pocisków
Walili od dołu, kropili od góry
Niczym piorunami rozwalali mury
Jak świeczki na wietrze tak strzelnice gasły
Przeskoczył ulicę drugi pułk warszawski
Kto ma mądrą głowę, ten niech zapamięta
Że polski kanonier strzela nawet z piętra
Kto ma mądrą głowę, ten niech zapamięta
Że polski kanonier strzela nawet z piętra