Milczmen Laikike1/Młodzik

Tekst piosenki

  • Tekst piosenki Redakcja
Zip zip, nie mówię nic, zżymając kielnie
wysyłam złoty pył tym, którzy rzygają srebrem.
Coś jak astmy kilo w Wasze antyflow…
Jakby Antyliroy w Waszym przaśnym show.
Coś jak Wankz, ten b-boy, wolę kość pod winyl
i miast chłam nawinąć raczej zdążę wybyć.
Ja cenię sobie komfort milczenia z wyboru
i nie cierpię gdy tę zdolność zabiera mi ogół.
Odkąd sram na ogół ten joint przestał być o mnie.
Zaczął o tych, którzy milczą przez wrzask jednostek.
Po pierwsze, kompromis przydaje się w handlu:
jak chcesz tępy sukces, to masz lupę jak w banku.
Włóż pod nią miłość i pokaż zależność
między ‘’żyć jej siłą’’ a ‘’się dla niej uwsteczniać’’.
Stoi Hubert i dupę ma przy boku przede mną.
W bani kubek, Żubrówę a ja tupet ją ściąć…
Bierze zupę, pięć bułek, konfiturę i Perwoll –
gdyby wziął połówę dupę na tupet bym wziął.
Stoi Kacha i gacha ma przy boku przede mną,
w bani dial do alvara z ostatnich baletów.
Lekki marazm, lacha jeszcze w toku wydechów,
gdyby gach numer znalazł Kacha wzięłaby wpierdol.
Połówki milczą o tych ćwiartkach uczuć,
bez których pewnie szlif dałbym inny ósemkom.
Połówki myślą o tych szansach u stóp,
bez których waga kruszcu u nich byłaby lżejszą.
Tu rozsądek rządzi ciszą, także, mimo wszystko,
jakiś element wyboru przypada na ilość wiorst
Określających dystans między ‘’miłość’’ a ‘’bliskość’’,
bo kochać to dziś prawda minus ilość trosk.
Po drugie, kompromis ratuje rozmowę:
jak chcesz gładki dialog radzę zmrozić płyn,
jednak jeśli anons rozmywa hart powiek
radzę wściekły Azor zmienić w lotny dym.
Stoi Leszek i ziomów ma przy boku przede mną,
czarny blat przeorany zebrą z gładkich toreb…
W nosach słomki z baniek przeznaczonych na pęknąć
przy wtórze szkła koloru mydlanych oper.
Nie chcę robić, broń Boże, z jednej kreski burzy,
bo wiem, że wiesz jak ja, że zazwyczaj nie szkodzi,
ale skumaj, że jeśli Leszek waha się podbić
i milcząc się zmusza, znaczy: jemu nie służy.
Ćwiartki siebie milczą o połówkach doznań,
bez których pewnie szlif dałbym inny ósemkom…
Ćwiartki siebie myślą, że ten klucz to poznać,
choć z Prosto nie goudą kojarzą slavic flavour.
Tu obawa przed ‘’bardziej’’ rządzi ciszą, także
element lęku gra pierwsze skrzypce z werwą.
Hardcore wymaga bo tu liczy się pamięć
wiecznie wymazywana z każdą kolejną sesją.
Po trzecie kompromis to mierzyć się z równym:
wierzyć w Dawid/Goliat to jak wierzyć w Boga
w sensie: szukając sensu zjadasz większość żuchwy
by pod koniec swoje sedno w wątpliwość poddać.
Stoi Bartek i starych ma przy boku przede mną,
mama – ciemne okulary, tata - z wiejskim pierścieniem…
Z matmy miałem mierny ale typuję w ciemno,
że sygnet minus szkła daje iolet z omdleniem.
Kłosy milczą o okruchach miękkich uczuć,
bez których pewnie szlif dałbym inny ósemkom…
Kłosy myślą o bólu spod złotych strupów,
bo okruchy umierając twardnieją jak sierp tnąc.
Tu obawa przed ‘’później’’ rządzi ciszą,
także paraliż warunkuje rozwój skaleczonych łodyg:
z grubsza chodzi mi o to, że rozwój to dialekt
rozmywany w rybich oczach i ustach pełnych wody.
Ja cenię sobie komfort milczenia z wyboru.
Dla mnie hip hop to szczerość i czysty przekaz.
Nie cierpię gdy tę zdolność zabiera mi ogół.
Najmniej groźny jest ten co najgłośniej szczeka.




Oceń to opracowanie
anonim