Opowiadania Izaaka (Story Of Isaac) Leonard Cohen
Tekst piosenki i chwyty na gitarę
-
5 ulubionych
Drz
Miałem wt
Stał na
Zimno
Muszę spe
Wyrusz
Złoty t
Drzewa zmalały w oczach, staw zmienił się w zwierciadło
Ojciec wypił wina łyk
I odrzucił pustą butlę, gdy rozprysła się w kawałki
Mocno ujął moją dłoń
Zobaczyłem orła, a może to sęp kołował
Nie wiem tego po dziś dzień
Ojciec zaczął wznosić ołtarz, raz obejrzał się przez ramię
Nie pilnował prawie mnie
Wy, co wznosicie ołtarze dziś, żeby poświęcić dzieci swe
Nie czyńcie więcej tak!
Bo schemat nie jest wizją i nikogo z was nie kusił
Żaden Szatan, żaden Bóg
Wy, co stoicie nad nimi dziś i wznosicie tępe ostrza
Was nie było wtedy tam
Gdy leżałem sam na górze, gdy zadrżała ręka ojca
Porażona pięknem słów
Więc, gdy mnie zowiesz bratem swym, wybacz, jeśli zapytam cię
Jaki masz braterstwa wzór?
Gdy wszystko się rozpada w pył, pod przymusem zabiję cię
Lecz pomogę, gdy będę mógł
Gdy wszystko się rozpada w pył pod przymusem pomogę ci
Lecz zabiję, gdy będę mógł
Żałując naszych uniformów, ludzi pokoju, ludzi wojny
Paw rozpostarł ogon swój
a
wi się otwarły z wF
olna, móa
j ojciec stanął w drF
zwiachMiałem wt
G
edy dziF
ewięć lE
atStał na
a
de mną, był wyF
soki, lśa
niły niebieskieF
oczyZimno
G
zabrzmiał F
jego gE
łosC
Gdy powiedział – Miałem wizję, jestem silny, jestem świętyMuszę spe
D
łnić, C
co rzekł PH
anWyrusz
F
yliśmy więc w B
góry, ojciec kF
roczył, a ja B
biegłemZłoty t
F
opór G
ojciec nA
iósłDrzewa zmalały w oczach, staw zmienił się w zwierciadło
Ojciec wypił wina łyk
I odrzucił pustą butlę, gdy rozprysła się w kawałki
Mocno ujął moją dłoń
Zobaczyłem orła, a może to sęp kołował
Nie wiem tego po dziś dzień
Ojciec zaczął wznosić ołtarz, raz obejrzał się przez ramię
Nie pilnował prawie mnie
Wy, co wznosicie ołtarze dziś, żeby poświęcić dzieci swe
Nie czyńcie więcej tak!
Bo schemat nie jest wizją i nikogo z was nie kusił
Żaden Szatan, żaden Bóg
Wy, co stoicie nad nimi dziś i wznosicie tępe ostrza
Was nie było wtedy tam
Gdy leżałem sam na górze, gdy zadrżała ręka ojca
Porażona pięknem słów
Więc, gdy mnie zowiesz bratem swym, wybacz, jeśli zapytam cię
Jaki masz braterstwa wzór?
Gdy wszystko się rozpada w pył, pod przymusem zabiję cię
Lecz pomogę, gdy będę mógł
Gdy wszystko się rozpada w pył pod przymusem pomogę ci
Lecz zabiję, gdy będę mógł
Żałując naszych uniformów, ludzi pokoju, ludzi wojny
Paw rozpostarł ogon swój