Chodnik Liryczni Mordercy

Tekst piosenki

  • Tekst piosenki Redakcja
Idę chodnikiem o płytkę się potykam,
w jednej chwili pion gubię,
ludziom z oczu z znikam,
wstaje idę dalej,
spotykam koleżankę,
jeszcze kilka lat temu odprowadzałem ją rankiem do domu,
słuchałem co w jej planach.
Mówiła że była w chłopaku zakochana,
lecz koleś jej zrobił,
z mózgu niezła sieczkę,
obiecywał, szeptał, pieprzył, zostawił laskę z dzieckiem.
Wszystkie troski radości pękły jak bańka mydlana.
Dziewucha załamana padła w domu na kolana.
Rodziców przepraszała, za wszystko, co zrobiła, ciąży nie usunęła, rodzina ja skreśliła.
Została sama bez środków do życia, z rozpaczy samotności co dzień kilka godzin wycia?
czasem ludzie jej pomogli, bo oglądać nie mogli, ile młoda nastolatka ma cierpienia w oczach, zaczęła zarabiać przy lampie po nocach...
sama siebie obwiniała za życie zmarnowane, jej serce niekochane włócznią cierpienia przebite. Wszystkie dobre chwile naraz przekreślone. Kiedyś królewna z bajki, teraz postać z dramatu. Wzięła pudełko żyletek powiedziała `bye bye` światu.
Była młodą dziewuszką 18 lat miała, niestety się poddała, presji nie wytrzymała.
I już nigdy jej nie spotkam na tym chodniku. Spotkam inne typy, ludzie, rożnych dziwnych zawodników.
W mej pamięci pozostaną na zawsze tamte dni, gdy kumpela nawijała o przyszłości swojej mi.
Na każdym chodniku spotkasz rożne charaktery, nikt nikomu nie jest równy zauważysz te bariery.
Każde wlepione spojrzenie da ci wiele do myślenia, bo konstrukcja tego świata od stuleci się nie zmienia. Choć stworzono konstytucję to nikt nie powiedział `pas`.
Nie nastąpił jeszcze czas, wciąż istnieje podział klas.
Gdy przechadzam się po mieście idąc chodnikową siecią, obserwuję możnych panów, jak biednego imię szpecą.
Czuję się jak element z całkiem innej układanki. Jak przez mniszka lekarskiego czują się dziwnie sasanki.
Dla bogatych jestem obcy, choć bogaty w doświadczenia, posiadam cenny talent który niewielu docenia,
dla nich priorytetem forsa i samochód od rodziców właśnie takie ciemne typy wciąż spotykam na chodniku.
Ciągle widzę jedne twarze mające grobowe miny. Kontrast biedny i bogaty to egzystencji przyczyny.
Ja jak Syzyf wciąż pracuję nie chcąc nad losem użalać, z dumą kroczę ulicami, od schematów oddalam, dla mnie nie ma lepszych, gorszych, wszyscy równi wobec Boga.
To dlatego po chodniku pewnie stąpa moja noga.
Dam kolejny krok do przodu, nie zważając na przechodniów, idę twardo po chodniku jak po rozżarzonym ogniu.
Stawiam skrót rapowych pieśni, chcę obalić Twój obyczaj, byś miał wszystkich takich ludzi, którzy mają dwa oblicza, w twarz gadają, że cię lubią, za plecami jadąc dupę.
Zawsze poznam po dwóch słowach, że rozmawiałem z przygłupem.
Więc zastanów się kolego, zanim przyjdziesz podać rękę, jeszcze mam stoicki spokój, kiedyś ci wybiję szczękę.




Zaloguj się aby zobaczyć całe opracowanie

Zaloguj się
Oceń to opracowanie
anonim