Ballada o gipsie Maciej Maleńczuk

Tekst piosenki

  • Tekst piosenki Redakcja
Wszystko zdycha, kiła, kicha
Żadnych mocnych wrażeń
Tylko czekać aż mi z nudów przyjdzie zejść
Choćby balkon na mnie spadł
Cokolwiek niech się zdarzy
Tego życia dłużej już nie mogę znieść

Powiodło się i wreszcie się powiodło
Bóg widzi, że dobrnąłem już do dna
Ził wagi 300 tysięcy kilo
Szkielet roztrzaskał mi do cna

refren
No i leżę tu zagipsowany
Każdy członek mój rozprostowany
Przypadek mój tak opisany
Tak dokładnie jestem zbadany
Tacy byli dla mnie mili,
Że stąd wyjdę zrehabili-
Tak się o mnie zatroszczyli
Że stąd wyjdę zrehabili-
towany

Nic ci na głowę nie spadło – no trudno
Żal mi was ludzie, a ja to przeżyłem
Czy to nie fajnie mieć wstrząs mózgu?
To nawet lepsze od strzała w żyłę

Jak pancerz chroni moją pierś
Mam na ramionach z gipsu zbroję
I tylko konia, konia dajcie mnie
Gdzieś hen wyskoczę z sali swojej

Umarły już uczucia tylko bólu nigdy dość
W nieludzkich podłych naszych wiekach
A ja lulam w pieluchach tym czasom na złość
Przepełniony miłością człowieka

Z powodu siostry z nocnych zmian
Ludzkiej miłości czułem dłoń
A gdyby nie gips byłbym sam
Więc wdzięczność za to czułem doń

refren

Czasami tylko śnią się sny
Jak ostry nóż dla inwalidy,
Że spada ze mnie cały gips
Na tańce ruszam i corridy

Lecz za to chroni zbroja ma
Przed tymi co do gardła chcą mi skakać
Jeden problem człowiek w gipsie ma
Nijak nie można się podrapać

Gipsu nie zdjąłem, choć już dawno wyzdrowiałem
Mam ręce niczym kły słoniowe dwa
Nogi mi puchły, lecz się tym nie przejmowałem
Bym szacunek w swojej masie miał jak trza

Na boki chwieję się i gips ciąży mi,
Ludziom po piętach depczę jak cham
Jestem jak słoń ogromny pośród nich
Szacunek w swojej masie mam!




Oceń to opracowanie
anonim