Wyrok Małpa, O.S.T.R., Pih, Wilku
Tekst piosenki
Wilku:
Niezbadane są wyroki boskie.
Tak być musiało, to chyba proste.
Jestem, gdzie jestem, tu moje miejsce,
To tej muzyce oddałem serce.
Pytają się, czemu nie chce spoważnieć,
Nie obchodzi mnie, że sztywniaków drażnię.
Nie szukaj winy, wytęż wyobraźnię,
Cokolwiek czynisz, czyń to rozważnie,
Ty myśl o wyniku.
O co tyle krzyku?!
Masz tu zawodników pierwszej klasy.
Nie trafiam do masy, to trafia do ludzi.
Podziękuj za towar, który nigdy się nie nudzi.
Duże ELO, wiem jak można skończyć,
Nie jeden po wyroku, a za nim list gończy.
Robię swój syf, podążam w swoją stronę,
Tak miało być, kości zostały rzucone.
Pih:
Składam z papieru kolejny samolot
Wyrzucam go w górę, wiatr wieje mi w oczy
Po chwili pikuje, życie staje się zgrozą
Ocean oddaje ciało ofiar katastrofy
To świat naszych marzeń, który legł w gruzach
Człowiek, coraz więcej bólu, aż przestajesz czuć cokolwiek
Ciepłej wódki duży haust, idę przez to w ciemno
Nie jestem sam, bliscy zmarli są już ze mną
Oni dają mi siłę kiedy nie mam jej już
Tych kilka straconych dusz wzbija w powietrze kurz
Żeby funkcjonować ty tez musisz pić
Bo potrafisz oddychać, ale nie potrafisz żyć
Stoisz w oknie, wspominasz, patrzysz na ten cmentarz
Pamiętasz? Nadzieja umierała ci na rękach
Klękasz, z oka odrywa się łza
Dłonie na kolanach nie wygładzą kantów dnia
Wokół cisza, wybierz jedną z dróg
Czynnością życia, zwątpienie, wiara, Bóg
Sam na sam, sam, sam ze sobą
Gdy nie masz już siły pluć w twarz wszystkim wrogom
Chciałbym Ci pomóc, serdecznie z serca
Ale to tak jakby ślepiec chciał prowadzić ślepca
Zbyt dużo bólu, karty na stół
Zagubieni w tym samym świecie, czujemy ten sam ból
To co w naszych snach sprowadza na ziemię
Przez całe życie czuję niezrozumienie
Demony moje myśli nawiedzają często
Bronię się agresją
O.S.T.R.
Zażyj strychninę jeśli powietrze cię męczy
Chociaż gdy w ludziach trwoga to okupują klęcznik
Zdobi cię toga, czy też słowa, nieważne
Bo światem rządzi slogan, jak masz dolar znasz prawdę
Tu dzieci dorastają, dorośli dziecinnieją
Swoim kolejom losu oddając inny peron
Nasz kręgosłup to tekst, trzymam rap, w żyłach tlen
Jestem szczery do krwi niczym Ein Killa Hertz w dziewięć pięć
Już tego świata nie ma, choć zostały wspomnienia
Słodsze niż *****ne usta u Breżniewa
Ponoć rap ten porywa serce tłumu, spróbuj
Bez reklamy, wywiadów, niczym Perfect i UNU
Tu wielu jest mądrzejszych, nawet gdy nimi nie są
Bo kim to oni nie są, kim nie będą za miesiąc
Gesty ich słowom przeczą, dla nich przeszłość to szatan
Jak przeraża cię szczerość, to się *****, nie wracaj
Małpa:
Stoję pośród świadków, cudów i tragedii
Których ten rząd ma w dupie tak jak każdy poprzedni
Chcemy czegoś dokonać, zanim nasi krewni
Rozstawią pamiątki po nas po zakamarkach mebli
Choć nagapiłem się już dość, nie tracę wiary
Idę odebrać swój sos błogosławiąc kapitalizm
Mijam o mały włos zwątpienie, więc nie pierdol
Że mam opanować złość, bo nie jest mi wszystko jedno
Mam pokój z widokiem do którego nie przywykłem
A nie mogę zamknąć okien jakby zawiesił się system
Krążę tam i z powrotem wzrokiem między blokiem a boiskiem
Gdzie dzieli flotę osiedlowy establishment
Dziś znowu sztucznie zmniejszam wielkość źrenic
Bo nie chcę patrzeć na świat, którego nie zdołam zmienić
Wiem, ile jest wart mój spokojny sen
I nagapiłem się już dość, na to co widzisz za szkłem
Niezbadane są wyroki boskie.
Tak być musiało, to chyba proste.
Jestem, gdzie jestem, tu moje miejsce,
To tej muzyce oddałem serce.
Pytają się, czemu nie chce spoważnieć,
Nie obchodzi mnie, że sztywniaków drażnię.
Nie szukaj winy, wytęż wyobraźnię,
Cokolwiek czynisz, czyń to rozważnie,
Ty myśl o wyniku.
O co tyle krzyku?!
Masz tu zawodników pierwszej klasy.
Nie trafiam do masy, to trafia do ludzi.
Podziękuj za towar, który nigdy się nie nudzi.
Duże ELO, wiem jak można skończyć,
Nie jeden po wyroku, a za nim list gończy.
Robię swój syf, podążam w swoją stronę,
Tak miało być, kości zostały rzucone.
Pih:
Składam z papieru kolejny samolot
Wyrzucam go w górę, wiatr wieje mi w oczy
Po chwili pikuje, życie staje się zgrozą
Ocean oddaje ciało ofiar katastrofy
To świat naszych marzeń, który legł w gruzach
Człowiek, coraz więcej bólu, aż przestajesz czuć cokolwiek
Ciepłej wódki duży haust, idę przez to w ciemno
Nie jestem sam, bliscy zmarli są już ze mną
Oni dają mi siłę kiedy nie mam jej już
Tych kilka straconych dusz wzbija w powietrze kurz
Żeby funkcjonować ty tez musisz pić
Bo potrafisz oddychać, ale nie potrafisz żyć
Stoisz w oknie, wspominasz, patrzysz na ten cmentarz
Pamiętasz? Nadzieja umierała ci na rękach
Klękasz, z oka odrywa się łza
Dłonie na kolanach nie wygładzą kantów dnia
Wokół cisza, wybierz jedną z dróg
Czynnością życia, zwątpienie, wiara, Bóg
Sam na sam, sam, sam ze sobą
Gdy nie masz już siły pluć w twarz wszystkim wrogom
Chciałbym Ci pomóc, serdecznie z serca
Ale to tak jakby ślepiec chciał prowadzić ślepca
Zbyt dużo bólu, karty na stół
Zagubieni w tym samym świecie, czujemy ten sam ból
To co w naszych snach sprowadza na ziemię
Przez całe życie czuję niezrozumienie
Demony moje myśli nawiedzają często
Bronię się agresją
O.S.T.R.
Zażyj strychninę jeśli powietrze cię męczy
Chociaż gdy w ludziach trwoga to okupują klęcznik
Zdobi cię toga, czy też słowa, nieważne
Bo światem rządzi slogan, jak masz dolar znasz prawdę
Tu dzieci dorastają, dorośli dziecinnieją
Swoim kolejom losu oddając inny peron
Nasz kręgosłup to tekst, trzymam rap, w żyłach tlen
Jestem szczery do krwi niczym Ein Killa Hertz w dziewięć pięć
Już tego świata nie ma, choć zostały wspomnienia
Słodsze niż *****ne usta u Breżniewa
Ponoć rap ten porywa serce tłumu, spróbuj
Bez reklamy, wywiadów, niczym Perfect i UNU
Tu wielu jest mądrzejszych, nawet gdy nimi nie są
Bo kim to oni nie są, kim nie będą za miesiąc
Gesty ich słowom przeczą, dla nich przeszłość to szatan
Jak przeraża cię szczerość, to się *****, nie wracaj
Małpa:
Stoję pośród świadków, cudów i tragedii
Których ten rząd ma w dupie tak jak każdy poprzedni
Chcemy czegoś dokonać, zanim nasi krewni
Rozstawią pamiątki po nas po zakamarkach mebli
Choć nagapiłem się już dość, nie tracę wiary
Idę odebrać swój sos błogosławiąc kapitalizm
Mijam o mały włos zwątpienie, więc nie pierdol
Że mam opanować złość, bo nie jest mi wszystko jedno
Mam pokój z widokiem do którego nie przywykłem
A nie mogę zamknąć okien jakby zawiesił się system
Krążę tam i z powrotem wzrokiem między blokiem a boiskiem
Gdzie dzieli flotę osiedlowy establishment
Dziś znowu sztucznie zmniejszam wielkość źrenic
Bo nie chcę patrzeć na świat, którego nie zdołam zmienić
Wiem, ile jest wart mój spokojny sen
I nagapiłem się już dość, na to co widzisz za szkłem
Najpopularniejsze piosenki Małpa, O.S.T.R., Pih, Wilku
- 1 Wyrok