It's not a fashion statement, it's a deathwish My Chemical Romance
Za to, co dla mnie zrobiłas
I to, co zrobię dla ciebie,
dostajesz, co każdy dostaje
dostajesz życie!
Jedziemy!
Czy pamietasz dzień, w którym sie spotkalismy
Mówiłas mi, że to coraz trudniejsze
Bo było!
Zawsze sie trzymałas
Obiecaj, że kiedy odejdę, zabijesz moich wrogów
, Szkody, które wyrzadziłas, tymczasowe rany
Wracam od smierci i biore cie ze sobš do domu
Odbieram życie, które mi ukradłas
Nigdy nie zaszlismy tak daleko
To ułatwia mi myslenie przez cała noc
Jasne swiatła teraz mnie nie zabija, powiedz jak
Tylko ty i ja, ale twoje oczy pozostaja bezgwiezdne
Hip Hip Hura dla mnie, mówisz do mnie, ale czy nie zabijesz mnie, gdy będę spał
Leżę ciagle jak martwy
Od żyletki do różańca
Możemy siebie stracić
I pomalowac te sciany na diabelska czerwień
Mszczę się na swoim duchu kazdym oddechem, który biorę
Wracam od smierci i biore cie ze soba do domu
Odbieram życie, które mi ukradłas
Dziura, do której mnie wrzuciłas
Nie była wystarczajaco głeboka
Teraz się wspinam wychodzac z niej
Uciekasz w różne miejsca, aby sie przede mna ukryć
Kiedy odejdziesz
Wiedz, że będę cie pamiętał
Jesli życie było najtrudniejszš częscia
Ktoregos dnia będziemy razem
A na końcu razem opadniemy
Jak liscie zmieniajšce kolor
I wtedy będę z toba
będę tam po raz ostatni
Kiedy odejdziesz
Wiedz, że będę cię pamietał
Straciłem lęk przed upadkiem
Będę z toba (x2
I to, co zrobię dla ciebie,
dostajesz, co każdy dostaje
dostajesz życie!
Jedziemy!
Czy pamietasz dzień, w którym sie spotkalismy
Mówiłas mi, że to coraz trudniejsze
Bo było!
Zawsze sie trzymałas
Obiecaj, że kiedy odejdę, zabijesz moich wrogów
, Szkody, które wyrzadziłas, tymczasowe rany
Wracam od smierci i biore cie ze sobš do domu
Odbieram życie, które mi ukradłas
Nigdy nie zaszlismy tak daleko
To ułatwia mi myslenie przez cała noc
Jasne swiatła teraz mnie nie zabija, powiedz jak
Tylko ty i ja, ale twoje oczy pozostaja bezgwiezdne
Hip Hip Hura dla mnie, mówisz do mnie, ale czy nie zabijesz mnie, gdy będę spał
Leżę ciagle jak martwy
Od żyletki do różańca
Możemy siebie stracić
I pomalowac te sciany na diabelska czerwień
Mszczę się na swoim duchu kazdym oddechem, który biorę
Wracam od smierci i biore cie ze soba do domu
Odbieram życie, które mi ukradłas
Dziura, do której mnie wrzuciłas
Nie była wystarczajaco głeboka
Teraz się wspinam wychodzac z niej
Uciekasz w różne miejsca, aby sie przede mna ukryć
Kiedy odejdziesz
Wiedz, że będę cie pamiętał
Jesli życie było najtrudniejszš częscia
Ktoregos dnia będziemy razem
A na końcu razem opadniemy
Jak liscie zmieniajšce kolor
I wtedy będę z toba
będę tam po raz ostatni
Kiedy odejdziesz
Wiedz, że będę cię pamietał
Straciłem lęk przed upadkiem
Będę z toba (x2