Bartne Piosenki Harcerskie
-
26 ulubionych
-
1 ocena
Na zachodzie jeszcze słońce się toczy
I butelka na ławę rzuca cień
Wojtek Bellon zagląda mi w oczy
W Bartnem nad bacówką wstaje dzień
Mówią mi że gdy gram jego songi,
Głos mi drży do snu płyn a łzy
Wojtek przez głośnik Cześka sławi
Jego pieśni ponad góry niosą mgły
Utonęły w zieleni gór i w puchu nieba
W morzu liści i w zielonym swetrze traw
Moja pamięć, moje myśli niezbadane
Zaklęte w melodii ruskich chat
Gdzieś na krańcu świata, gdzie nie widać piekieł
Tylko niebo na ikonach srebrem lśni
Święty spokój ofiaruje nam Mikołaj
Święty spokój w jego skośnych oczach tkwi...
Ref:
Dobry Pan mnie wiedzie wyboistą drogą
Dobry Pan życzenia moje zna
W górach myśli poszybują ku pradawnym bogom
A w kopułach cerkwi wieczność trwa
Na tej drodze różne słowa już padały
Słowa złe i dobre, miłość szła i gniew
Tylko buki w górach niewzruszone stoją
Jakby chciały się do nieba wznieść
Nikt nie spieszy się, nie zżyma, nie złorzeczy
Życie musi mieć swój smak i stały takt
Wprawdzie życia tutaj nie da się zaprzeczyć
Każde słowo znaczy to co znaczyć ma
Nie ma miejsca na spojrzenia ukradkowe
Tutaj ludziom musisz patrzeć prosto w twarz
Tutaj serce na wszystko masz gotowe
Tu na szczytach blisko nieba wiecznie trwasz
C
D
G
I butelka na ławę rzuca cień
F
E
a
Wojtek Bellon zagląda mi w oczy
F
C
W Bartnem nad bacówką wstaje dzień
F
G
Mówią mi że gdy gram jego songi,
Głos mi drży do snu płyn a łzy
Wojtek przez głośnik Cześka sławi
Jego pieśni ponad góry niosą mgły
Utonęły w zieleni gór i w puchu nieba
W morzu liści i w zielonym swetrze traw
Moja pamięć, moje myśli niezbadane
Zaklęte w melodii ruskich chat
Gdzieś na krańcu świata, gdzie nie widać piekieł
Tylko niebo na ikonach srebrem lśni
Święty spokój ofiaruje nam Mikołaj
Święty spokój w jego skośnych oczach tkwi...
Ref:
Dobry Pan mnie wiedzie wyboistą drogą
C
a
Dobry Pan życzenia moje zna
F
E
a
W górach myśli poszybują ku pradawnym bogom
F
G
C
A w kopułach cerkwi wieczność trwa
F
G
Na tej drodze różne słowa już padały
Słowa złe i dobre, miłość szła i gniew
Tylko buki w górach niewzruszone stoją
Jakby chciały się do nieba wznieść
Nikt nie spieszy się, nie zżyma, nie złorzeczy
Życie musi mieć swój smak i stały takt
Wprawdzie życia tutaj nie da się zaprzeczyć
Każde słowo znaczy to co znaczyć ma
Nie ma miejsca na spojrzenia ukradkowe
Tutaj ludziom musisz patrzeć prosto w twarz
Tutaj serce na wszystko masz gotowe
Tu na szczytach blisko nieba wiecznie trwasz