Dokądkolwiek z karuzeli ulic Trubadurzy
Tekst piosenki
Tuuu... tam dam dam tuuu...
Obejrzyj się:
Gonią nas ulice krzykiem ostrym aż do bólu.
Obejrzyj się:
Płaszczyzny dachów rwą postrzępione niebo.
W bezimiennym tłumie nie ma nikogo,
Kto by zapytał: dokąd idziesz?
Obejrzyj się.
Nie, nie oglądaj się.
Dokądkolwiek z karuzeli ulic,
Dokądkolwiek ze zmęczonych miast,
Gdzie autostrad naciągnięte struny
Przynaglają, popędzają czas.
Dokądkolwiek w jasną pełnię lata,
Dokądkolwiek w szum wysokich drzew,
W jakiś inny, własny wymiar świata,
W krajobrazy nieodkrytych miejsc.
Tam, gdzie błędny słońca ogień
Nie potyka się o dachy,
Tam, gdzie wzrok dogonić może
Zawieszone w górze ptaki.
Gdzie nieważne są półprawdy,
Półprzyjaźnie, półtęsknoty,
Gdzie szalone cztery wiatry
Biegną w cztery świata strony.
Dokądkolwiek z tobą i za tobą,
Dokądkolwiek każdą z wielu dróg,
Aby Ziemię, niebo ponad głową,
Móc podzielić równo pół na pół.
Dokądkolwiek z karuzeli ulic,
Dokądkolwiek ze zmęczonych miast,
Gdzie autostrad naciągnięte struny
Przynaglają, popędzają czas.
Dokądkolwiek w jasną pełnię lata,
Dokądkolwiek w szum wysokich drzew,
W jakiś inny, własny wymiar świata,
W krajobrazy nieodkrytych miejsc.
Tam, gdzie błędny słońca ogień
Nie potyka się o dachy,
Tam, gdzie wzrok dogonić może
Zawieszone w górze ptaki.
Gdzie nieważne są półprawdy,
Półprzyjaźnie, półtęsknoty,
Gdzie szalone cztery wiatry
Biegną w cztery świata strony.
Dokądkolwiek z tobą i za tobą,
Dokądkolwiek każdą z wielu dróg,
Aby Ziemię, niebo ponad głową,
Móc podzielić równo pół na pół.
Obejrzyj się:
Gonią nas ulice krzykiem ostrym aż do bólu.
Obejrzyj się:
Płaszczyzny dachów rwą postrzępione niebo.
W bezimiennym tłumie nie ma nikogo,
Kto by zapytał: dokąd idziesz?
Obejrzyj się.
Nie, nie oglądaj się.
Dokądkolwiek z karuzeli ulic,
Dokądkolwiek ze zmęczonych miast,
Gdzie autostrad naciągnięte struny
Przynaglają, popędzają czas.
Dokądkolwiek w jasną pełnię lata,
Dokądkolwiek w szum wysokich drzew,
W jakiś inny, własny wymiar świata,
W krajobrazy nieodkrytych miejsc.
Tam, gdzie błędny słońca ogień
Nie potyka się o dachy,
Tam, gdzie wzrok dogonić może
Zawieszone w górze ptaki.
Gdzie nieważne są półprawdy,
Półprzyjaźnie, półtęsknoty,
Gdzie szalone cztery wiatry
Biegną w cztery świata strony.
Dokądkolwiek z tobą i za tobą,
Dokądkolwiek każdą z wielu dróg,
Aby Ziemię, niebo ponad głową,
Móc podzielić równo pół na pół.
Dokądkolwiek z karuzeli ulic,
Dokądkolwiek ze zmęczonych miast,
Gdzie autostrad naciągnięte struny
Przynaglają, popędzają czas.
Dokądkolwiek w jasną pełnię lata,
Dokądkolwiek w szum wysokich drzew,
W jakiś inny, własny wymiar świata,
W krajobrazy nieodkrytych miejsc.
Tam, gdzie błędny słońca ogień
Nie potyka się o dachy,
Tam, gdzie wzrok dogonić może
Zawieszone w górze ptaki.
Gdzie nieważne są półprawdy,
Półprzyjaźnie, półtęsknoty,
Gdzie szalone cztery wiatry
Biegną w cztery świata strony.
Dokądkolwiek z tobą i za tobą,
Dokądkolwiek każdą z wielu dróg,
Aby Ziemię, niebo ponad głową,
Móc podzielić równo pół na pół.