Balans (feat. Headdy) Trzeci Wymiar
Tekst piosenki
[Nullo]
Ziom, ja potrzebuję tylko długopis plus czysty papirus
By czuć znów puls, odciąć się tak jak Big Szug
Nad kartką, tu wena karmą, ja w genach mam ją
Znikam jak fantom, gdy piszę w ciszy moje esperanto
Fakt faktem kocham rap, ale także sport
Jak Charles Barkley mam czas na basketball
Tam gdzie park na wrocławskiej stoi zawsze kosz
Tam zawsze 12 godzin mogłem w basket ciąć
Na ławce zawsze ktoś siedział z kim mogłem się napić
Na klatce spalić cannabis, gadkami z kumplami czas zabić,
za nic nie zamieniłbym tych chwil spędzonych z wami
Tych chorych bani, tych wojen między podwórkami
Dlatego wracam tu, palimy bata znów, czeka wataha głów
Czeka krata browarów, na co dzień padasz z nóg
W kółko praca, dom, rodzina
By nie zwariować czasem trzeba się odcinać.
[Ref.]
Kiedy życie przypomina ci czeski film
A ciśnienie ścina z nóg jak polski drin
Polsko-czeski styl, Headdy czas wyluzować
Weź czeski browar, my weźmiemy z Polski towar
Kiedy życie przypomina ci polski film
A ciśnienie ścina z nóg jak czeski drin
Czesko-polski styl, Headdy czas wyluzować
Weź czeski towar, my weźmiemy z Polski browar
[Headdy]
Ted’ nechci myslet na všechny ty věci co nas tahnou dolů
Nenechám se stáhnout ani parem volů
Babylon je plný hoven, denně v tom, dává školu
Nenechám se tím sežrat jako svetr od molů
Tak sednu napíšu si text anebo složim beat
zapnu technikz, dám set a pouštím si samý hit
To mě dostavá ven, když potřebuju klid
A když nechci být sám, jsou tu mý fellaz, a je čas pít,
Vytáhnu projektor,dvd a basu piv
Uklidím humus ze stolu, odvolám celý chlív
Kdy bylo líp, probereme staré nové časy
Holky,prachy,pitky,muziku,bitky a životní trasy,
A jindy chci být raději se svou milou, man
Taky znáš to, že? pocitit jemnost žen
To je můj chill ten co mi dodává mi sil do žil, mamen
můj styl mamen, tohle je real mamen.
[Ref.]
Kiedy życie przypomina ci czeski film
A ciśnienie ścina z nóg jak polski drin
Polsko-czeski styl, Headdy czas wyluzować
Weź czeski browar, my weźmiemy z Polski towar
Kiedy życie przypomina ci polski film
A ciśnienie ścina z nóg jak czeski drin
Czesko-polski styl, Headdy czas wyluzować
Weź czeski towar, my weźmiemy z Polski browar
[Szad]
Miałeś coś zrobić, weź to odłóż, się otwórz
Może czeka cię podróż przez ogród szarych podwórz
Chodź już, weź zapomnij czasem i zwolnij piasek
Nie żebym w nocy miał sen, ale ci mówię popłyń z basem
Kiedy nie wiem co dalej lubię się poczuć Escobarem
Wtedy te dni nie są szare, choć trzeba mieć niezłą pamięć
Nie żebym przez to nawet zmarnował w Tesco talent
Mam jazz to palę, często lubię w sobie dziecko znaleźć
[Ver.3]
Ej ty weź i oczy przetrzyj też
Nie ważne to kto pierwszy jest, jak to, że węszy pies
A większy bejc, to większy stres, nie wiesz czy biec?
Nie wiem czy wiesz, życie i rap ma głębszy sens
Kiedy wokół wszystko ci kojarzy się z Wietnamem
I chuj z planem, a pięści same biją w ścianę
Kiedy jesteś wulkanem, a blady strach nadjeżdża karawanem
Zamiast nie spać nad ranem miej wyjebane
[Ref.]
Kiedy życie przypomina ci czeski film
A ciśnienie ścina z nóg jak polski drin
Polsko-czeski styl, Headdy czas wyluzować
Weź czeski browar, my weźmiemy z Polski towar
Kiedy życie przypomina ci polski film
A ciśnienie ścina z nóg jak czeski drin
Czesko-polski styl, Headdy czas wyluzować
Weź czeski towar, my weźmiemy z Polski browar
[Pork]
Lubię te sto sześćdziesiąt nocą, kiedy tak autem tnę trasę
Nie chcę osiąść jak posąg, muszę się odciąć czasem
Mam takie miejsce, gdzie dym za miastem z grilla
Smakuje jak najlepszy drin gdzieś na Malediwach
Tam się odcinam, tam ten miejski huk armat
Milknie jak grób, tam sam sobie diler i barman
Czytaj, barman, diler pod lasu baldachimem
Mamy z braćmi K bazę jak w Alpach Fuhrer
Zmieniamy miejsca i cele, częściej niż snajper w Peru
Ja i mój kumpel Burton czekamy na taflę śniegu
Jadę ją kantem i na każdym pipe'e
Albo latasz w chuj lub zaliczasz karkiem
Życie mi beret ryje, lubię te rzezie w 3D
Gdy w teren idę, ja i mój kumpel Desert Eagle
Nie ma to jak wyluzowany na bani headshot man
Poza tym gęsto gram, z resztą chcesz to sprawdź yo !
Ziom, ja potrzebuję tylko długopis plus czysty papirus
By czuć znów puls, odciąć się tak jak Big Szug
Nad kartką, tu wena karmą, ja w genach mam ją
Znikam jak fantom, gdy piszę w ciszy moje esperanto
Fakt faktem kocham rap, ale także sport
Jak Charles Barkley mam czas na basketball
Tam gdzie park na wrocławskiej stoi zawsze kosz
Tam zawsze 12 godzin mogłem w basket ciąć
Na ławce zawsze ktoś siedział z kim mogłem się napić
Na klatce spalić cannabis, gadkami z kumplami czas zabić,
za nic nie zamieniłbym tych chwil spędzonych z wami
Tych chorych bani, tych wojen między podwórkami
Dlatego wracam tu, palimy bata znów, czeka wataha głów
Czeka krata browarów, na co dzień padasz z nóg
W kółko praca, dom, rodzina
By nie zwariować czasem trzeba się odcinać.
[Ref.]
Kiedy życie przypomina ci czeski film
A ciśnienie ścina z nóg jak polski drin
Polsko-czeski styl, Headdy czas wyluzować
Weź czeski browar, my weźmiemy z Polski towar
Kiedy życie przypomina ci polski film
A ciśnienie ścina z nóg jak czeski drin
Czesko-polski styl, Headdy czas wyluzować
Weź czeski towar, my weźmiemy z Polski browar
[Headdy]
Ted’ nechci myslet na všechny ty věci co nas tahnou dolů
Nenechám se stáhnout ani parem volů
Babylon je plný hoven, denně v tom, dává školu
Nenechám se tím sežrat jako svetr od molů
Tak sednu napíšu si text anebo složim beat
zapnu technikz, dám set a pouštím si samý hit
To mě dostavá ven, když potřebuju klid
A když nechci být sám, jsou tu mý fellaz, a je čas pít,
Vytáhnu projektor,dvd a basu piv
Uklidím humus ze stolu, odvolám celý chlív
Kdy bylo líp, probereme staré nové časy
Holky,prachy,pitky,muziku,bitky a životní trasy,
A jindy chci být raději se svou milou, man
Taky znáš to, že? pocitit jemnost žen
To je můj chill ten co mi dodává mi sil do žil, mamen
můj styl mamen, tohle je real mamen.
[Ref.]
Kiedy życie przypomina ci czeski film
A ciśnienie ścina z nóg jak polski drin
Polsko-czeski styl, Headdy czas wyluzować
Weź czeski browar, my weźmiemy z Polski towar
Kiedy życie przypomina ci polski film
A ciśnienie ścina z nóg jak czeski drin
Czesko-polski styl, Headdy czas wyluzować
Weź czeski towar, my weźmiemy z Polski browar
[Szad]
Miałeś coś zrobić, weź to odłóż, się otwórz
Może czeka cię podróż przez ogród szarych podwórz
Chodź już, weź zapomnij czasem i zwolnij piasek
Nie żebym w nocy miał sen, ale ci mówię popłyń z basem
Kiedy nie wiem co dalej lubię się poczuć Escobarem
Wtedy te dni nie są szare, choć trzeba mieć niezłą pamięć
Nie żebym przez to nawet zmarnował w Tesco talent
Mam jazz to palę, często lubię w sobie dziecko znaleźć
[Ver.3]
Ej ty weź i oczy przetrzyj też
Nie ważne to kto pierwszy jest, jak to, że węszy pies
A większy bejc, to większy stres, nie wiesz czy biec?
Nie wiem czy wiesz, życie i rap ma głębszy sens
Kiedy wokół wszystko ci kojarzy się z Wietnamem
I chuj z planem, a pięści same biją w ścianę
Kiedy jesteś wulkanem, a blady strach nadjeżdża karawanem
Zamiast nie spać nad ranem miej wyjebane
[Ref.]
Kiedy życie przypomina ci czeski film
A ciśnienie ścina z nóg jak polski drin
Polsko-czeski styl, Headdy czas wyluzować
Weź czeski browar, my weźmiemy z Polski towar
Kiedy życie przypomina ci polski film
A ciśnienie ścina z nóg jak czeski drin
Czesko-polski styl, Headdy czas wyluzować
Weź czeski towar, my weźmiemy z Polski browar
[Pork]
Lubię te sto sześćdziesiąt nocą, kiedy tak autem tnę trasę
Nie chcę osiąść jak posąg, muszę się odciąć czasem
Mam takie miejsce, gdzie dym za miastem z grilla
Smakuje jak najlepszy drin gdzieś na Malediwach
Tam się odcinam, tam ten miejski huk armat
Milknie jak grób, tam sam sobie diler i barman
Czytaj, barman, diler pod lasu baldachimem
Mamy z braćmi K bazę jak w Alpach Fuhrer
Zmieniamy miejsca i cele, częściej niż snajper w Peru
Ja i mój kumpel Burton czekamy na taflę śniegu
Jadę ją kantem i na każdym pipe'e
Albo latasz w chuj lub zaliczasz karkiem
Życie mi beret ryje, lubię te rzezie w 3D
Gdy w teren idę, ja i mój kumpel Desert Eagle
Nie ma to jak wyluzowany na bani headshot man
Poza tym gęsto gram, z resztą chcesz to sprawdź yo !