Szukając samego siebie Zbigniew Hołdys
Tekst piosenki
Zaświta czasem w głowie myśl
Jak światło w białej mgle
W bezpiecznej klatce czterech ścian
Próbuję pisać wiersz
A słowa gonią ptaków sznur
Pod sufit albo dalej jeszcze
Gdy łowię uchem lotny sens
Przez okno wchodzi oczu ból
Ludzie, ludzie, chodźcie tu!
Rozgarnijcie wzrokiem ciemność!
Jakiś człowiek siedzi tu
Chce się wybić nad przeciętność!
Ludzie, ludzie, patrzcie go!
Co za tupet i bezczelność!
Czego on dokonać chce?
Kim on myśli, że on jest?
Przed kinem stałem, stała tam
Dziewczyna piękna, to był sen
A chmara panów oraz pań
Przewrócić w głowie chciała jej
I widzę, ona do mnie śmieje się
Przez potok słów i miasta szum
W czternastym rzędzie wokół nas
Skanduje niewidzialny tłum
Ludzie, ludzie, chodźcie tu!
Rozgarnijcie wzrokiem ciemność!
Jakiś człowiek siedzi tu
Chce się wybić nad przeciętność!
Ludzie, ludzie, patrzcie go!
Co za tupet i bezczelność!
Czego on dokonać chce?
Kim on myśli, że on jest?
Ludzie, ludzie, chodźcie tu!
Rozgarnijcie wzrokiem ciemność!
Jakiś człowiek siedzi tu
Chce się wybić nad przeciętność!
Niełatwo znaleźć siebie jest
I swoje miejsce w świecie
Ubrałem kożuch, gruby szal
Do miasta idąc w lecie
Tak chciałem innym w tłumie być
I znaleźć zrozumienie
A matka dziecku rzekła tak:
"To pijak lub zboczeniec!"
Ludzie, ludzie, chodźcie tu!
Rozgarnijcie wzrokiem ciemność!
Jakiś człowiek siedzi tu
Chce się wybić nad przeciętność!
Ludzie, ludzie, patrzcie go!
Co za tupet i bezczelność!
Czego on dokonać chce?
Kim on myśli, że on jest?
Jak światło w białej mgle
W bezpiecznej klatce czterech ścian
Próbuję pisać wiersz
A słowa gonią ptaków sznur
Pod sufit albo dalej jeszcze
Gdy łowię uchem lotny sens
Przez okno wchodzi oczu ból
Ludzie, ludzie, chodźcie tu!
Rozgarnijcie wzrokiem ciemność!
Jakiś człowiek siedzi tu
Chce się wybić nad przeciętność!
Ludzie, ludzie, patrzcie go!
Co za tupet i bezczelność!
Czego on dokonać chce?
Kim on myśli, że on jest?
Przed kinem stałem, stała tam
Dziewczyna piękna, to był sen
A chmara panów oraz pań
Przewrócić w głowie chciała jej
I widzę, ona do mnie śmieje się
Przez potok słów i miasta szum
W czternastym rzędzie wokół nas
Skanduje niewidzialny tłum
Ludzie, ludzie, chodźcie tu!
Rozgarnijcie wzrokiem ciemność!
Jakiś człowiek siedzi tu
Chce się wybić nad przeciętność!
Ludzie, ludzie, patrzcie go!
Co za tupet i bezczelność!
Czego on dokonać chce?
Kim on myśli, że on jest?
Ludzie, ludzie, chodźcie tu!
Rozgarnijcie wzrokiem ciemność!
Jakiś człowiek siedzi tu
Chce się wybić nad przeciętność!
Niełatwo znaleźć siebie jest
I swoje miejsce w świecie
Ubrałem kożuch, gruby szal
Do miasta idąc w lecie
Tak chciałem innym w tłumie być
I znaleźć zrozumienie
A matka dziecku rzekła tak:
"To pijak lub zboczeniec!"
Ludzie, ludzie, chodźcie tu!
Rozgarnijcie wzrokiem ciemność!
Jakiś człowiek siedzi tu
Chce się wybić nad przeciętność!
Ludzie, ludzie, patrzcie go!
Co za tupet i bezczelność!
Czego on dokonać chce?
Kim on myśli, że on jest?