Giovani Dziadzia Zdziadziała Baba
Tekst piosenki
Nowe Gówno... Beduińskie.
Błędne oczy zakłamanych niewolników pizzy, niewolników pizzy. X2
[Tekst]
Mówi, Zdziadziała Baba. Na nodze chodaki brata,
we wzory fartuch, tak po kuchni latam.
Nożami władam, gaz pod garnkami badam,
choć szef wali na alarm, na dupie siadam.
Pieczenie kraba. Chaos jak suma też bałagan,
dobra dla ziomali rada, weź go przekładaj.
Wsadzaj do dodatków, rzodkiew krój do płatków,
ogniem go potraktuj, nie zaduś w żadnym wypadku.
Zawsze paktuj z barmanami bratkuj, nie neguj faktów,
nie myśl, że wyrośnie hajs tu ci...
Rumem częstuj ich, dobrze traktuj Tip,
masz dość dostatków to się ustatkuj dziś.
I nie mędrkuj w zupie nie wędkuj, szukaj sprawnych pędów,
przyprawy trzymaj w ręku i nie komentuj tych bez suplementów,
i bez przybytków, bez sosów, bez zbędnych zbytków.
Przy korytku każda świnia kwiczy, wilk szuka zdobyczy, pies ujada na smyczy.
Co się liczy, świat przypraw ich skutków,
Jacyków wśród krasnoludków w krainie fiutków.
Zrywa więzy bo wieży, że dupę przewęży,
sam w salach krąży, choć ciągle się pręży.
Wszechpotężny miecz jego nadzieja, gustuje w gejach
a marzy mu się Rychu- Peja...
Beznadzieja nie dla nich im nie pisana,
będzie mu dana nagroda niespodziewana, niespodziewana brat...
Pod wozem kawa, na wozie kawior rządzi,
lud rzęzi szarpie szef na uwięzi się.
Szumi gaz, płynie czas, zupy płyną,
gość z tą miną wziął i się zawinął.
Pod przykrywą garnka nie całkiem zmoknę bo na początku i końcu jest wyniosłość...
Żeby połknąć i poczuć, że kęs dobrawy jest musisz to piec po sam kres...
Rwę fetę, jej sok płynie jaki Ganges,
wczoraj Żydowska sałata, dzisiaj sam keks...
Od skrzydełek przez nóżki po pierś, tnę każda na część
zajebistych mięs kurzych...
Tort za duży, czemu to służy ludzie , te piramidy wznoszone w bólu i w trudzie.
Chciałbyś uciec ale dokąd nie masz,
chcąc wódy i chleba bansować się jebać...
I nie masz nieba, nie teraz, nie tu wciąż widząc ten brud,
i liczyć na cud, że nie będzie brud, zejdzie brud w nurcie wartkim
albo im zostaną garnki i już.
A kurz w miodzie niech straszy uczulonego,
Mam noża swego niech stanie się wola jego.
Mam noża swego niech stanie się wola jego.
ZDB SkurwyCury 2010, Pooow
Błędne oczy zakłamanych niewolników pizzy, niewolników pizzy. X2
[Tekst]
Mówi, Zdziadziała Baba. Na nodze chodaki brata,
we wzory fartuch, tak po kuchni latam.
Nożami władam, gaz pod garnkami badam,
choć szef wali na alarm, na dupie siadam.
Pieczenie kraba. Chaos jak suma też bałagan,
dobra dla ziomali rada, weź go przekładaj.
Wsadzaj do dodatków, rzodkiew krój do płatków,
ogniem go potraktuj, nie zaduś w żadnym wypadku.
Zawsze paktuj z barmanami bratkuj, nie neguj faktów,
nie myśl, że wyrośnie hajs tu ci...
Rumem częstuj ich, dobrze traktuj Tip,
masz dość dostatków to się ustatkuj dziś.
I nie mędrkuj w zupie nie wędkuj, szukaj sprawnych pędów,
przyprawy trzymaj w ręku i nie komentuj tych bez suplementów,
i bez przybytków, bez sosów, bez zbędnych zbytków.
Przy korytku każda świnia kwiczy, wilk szuka zdobyczy, pies ujada na smyczy.
Co się liczy, świat przypraw ich skutków,
Jacyków wśród krasnoludków w krainie fiutków.
Zrywa więzy bo wieży, że dupę przewęży,
sam w salach krąży, choć ciągle się pręży.
Wszechpotężny miecz jego nadzieja, gustuje w gejach
a marzy mu się Rychu- Peja...
Beznadzieja nie dla nich im nie pisana,
będzie mu dana nagroda niespodziewana, niespodziewana brat...
Pod wozem kawa, na wozie kawior rządzi,
lud rzęzi szarpie szef na uwięzi się.
Szumi gaz, płynie czas, zupy płyną,
gość z tą miną wziął i się zawinął.
Pod przykrywą garnka nie całkiem zmoknę bo na początku i końcu jest wyniosłość...
Żeby połknąć i poczuć, że kęs dobrawy jest musisz to piec po sam kres...
Rwę fetę, jej sok płynie jaki Ganges,
wczoraj Żydowska sałata, dzisiaj sam keks...
Od skrzydełek przez nóżki po pierś, tnę każda na część
zajebistych mięs kurzych...
Tort za duży, czemu to służy ludzie , te piramidy wznoszone w bólu i w trudzie.
Chciałbyś uciec ale dokąd nie masz,
chcąc wódy i chleba bansować się jebać...
I nie masz nieba, nie teraz, nie tu wciąż widząc ten brud,
i liczyć na cud, że nie będzie brud, zejdzie brud w nurcie wartkim
albo im zostaną garnki i już.
A kurz w miodzie niech straszy uczulonego,
Mam noża swego niech stanie się wola jego.
Mam noża swego niech stanie się wola jego.
ZDB SkurwyCury 2010, Pooow