Będzie dość Anna Jantar
Tekst piosenki
-
1 ocena
Codziennie mówię sobie: "Będzie dość",
lecz natychmiast znów go słyszeć chcę
(więc nakręcam gramofon).
I znowu śpiewa mi His Master's Voice
o tym, jak ogromnie kocha mnie.
Choć wcale go nie ma,
ja cała w marzeniach,
że jego miłość wiecznie będzie trwać (wiecznie trwać).
Że prawie jak Gatsby
obsypać mnie rad by
deszczem róż i perły do stóp kłaść
(a to wszystko nieprawda).
Codziennie mówię sobie: "Będzie dość",
nie ma rady, znów go słyszeć chcę
(więc nakręcam gramofon).
Rozsądek nie chce coś do głosu dojść
i w nastroju nostalgicznym tkwię.
Wyciągam z szufladki
szaliki i szmatki.
Na szyi wieszam sztucznych pereł sznur (pereł sznur).
Bo wiem, że mój Gatsby
w nich widzieć mnie rad by,
że i on tak tęsknić też by mógł
(a to wszystko nieprawda).
Codziennie mówię sobie: "Będzie dość",
ale jeszcze chwilę tęsknić chcę
(więc nakręcam gramofon).
Aż nagle płyta coś zacina się
i własnego,
i własnego pana słyszę głos...
(No, już przyszedłem właśnie)
(Troszeczkę się spóźniłem, ale...)
I własnego pana słyszę głos
(Wiesz, zatrzymano mnie w biurze)
(Kochanie, nie widziałaś gdzieś mojej gazety?)
(No przecież położyłem ją tutaj)
I własnego pana słyszę
(No zawsze musisz gdzieś wszystko przestawić)
I własnego pana
(A gdzie są moje kapcie w ogóle?)
I własnego pana
(No przecież...)
I własnego pana
(Ach...)
I własnego pana
(Co, niegotowy obiad jeszcze?)
(A co ty robisz cały dzień właściwie?)
I własnego pana
(Słuchasz płyt czy co?)
I własnego pana
(Aha, byłaś u koleżanki oczywiście, to ta...)
I własnego pana
(Czy ona była u ciebie?)
I własnego pana
(Co robicie cały dzień wreszcie?)
I własnego pana
(No przecież ja już wreszcie nie mogę tego wytrzymać)
(Zrozum, ja ciężko pracuję, ja mam tego dość)
I własnego pana
(Naprawdę, mam tego wszystkiego dość)
I własnego pana
(Mam dość)
I własnego pana
I własnego pana
I własnego pana
I własnego pana
I własnego pana...
lecz natychmiast znów go słyszeć chcę
(więc nakręcam gramofon).
I znowu śpiewa mi His Master's Voice
o tym, jak ogromnie kocha mnie.
Choć wcale go nie ma,
ja cała w marzeniach,
że jego miłość wiecznie będzie trwać (wiecznie trwać).
Że prawie jak Gatsby
obsypać mnie rad by
deszczem róż i perły do stóp kłaść
(a to wszystko nieprawda).
Codziennie mówię sobie: "Będzie dość",
nie ma rady, znów go słyszeć chcę
(więc nakręcam gramofon).
Rozsądek nie chce coś do głosu dojść
i w nastroju nostalgicznym tkwię.
Wyciągam z szufladki
szaliki i szmatki.
Na szyi wieszam sztucznych pereł sznur (pereł sznur).
Bo wiem, że mój Gatsby
w nich widzieć mnie rad by,
że i on tak tęsknić też by mógł
(a to wszystko nieprawda).
Codziennie mówię sobie: "Będzie dość",
ale jeszcze chwilę tęsknić chcę
(więc nakręcam gramofon).
Aż nagle płyta coś zacina się
i własnego,
i własnego pana słyszę głos...
(No, już przyszedłem właśnie)
(Troszeczkę się spóźniłem, ale...)
I własnego pana słyszę głos
(Wiesz, zatrzymano mnie w biurze)
(Kochanie, nie widziałaś gdzieś mojej gazety?)
(No przecież położyłem ją tutaj)
I własnego pana słyszę
(No zawsze musisz gdzieś wszystko przestawić)
I własnego pana
(A gdzie są moje kapcie w ogóle?)
I własnego pana
(No przecież...)
I własnego pana
(Ach...)
I własnego pana
(Co, niegotowy obiad jeszcze?)
(A co ty robisz cały dzień właściwie?)
I własnego pana
(Słuchasz płyt czy co?)
I własnego pana
(Aha, byłaś u koleżanki oczywiście, to ta...)
I własnego pana
(Czy ona była u ciebie?)
I własnego pana
(Co robicie cały dzień wreszcie?)
I własnego pana
(No przecież ja już wreszcie nie mogę tego wytrzymać)
(Zrozum, ja ciężko pracuję, ja mam tego dość)
I własnego pana
(Naprawdę, mam tego wszystkiego dość)
I własnego pana
(Mam dość)
I własnego pana
I własnego pana
I własnego pana
I własnego pana
I własnego pana...