Człowiek z popiołem na butach Apolinary POlek
Tekst piosenki
W starych szynach miesiąca odbijał się blask
Nieruchomo jak wojsko w oddali lśnił las
Za pagórkiem ostatni we wsi spał dom
Okno całkiem otwarte gapiło się w mrok
Nawet świerszcze ucichły zaraz gdy zapadł zmierzch
Coś zdarzyło się wtedy we wsi Czarny Kierz
Na zabawie widziano jak spojrzała mu w twarz
Chciała chyba go prosić by zatańczył z nią raz
A on nie rzekł nic nie drgnął tylko patrzył i stał
Na butach miał popiół jak noc czarny miał płaszcz
Nikt nie widział jak wyszedł nikt nie widział jak wszedł
Nikt nie wiedział skąd wziął się we wsi Czarny Kierz
Za pagórkiem w ostatnim domu we wsi
Ten co sam został dzień cały przy oknie tkwi
Szukał jej chociaż w oczach obłędny miał strach
W niespokojnych snach widział tamte buty i płaszcz
Tak nagle bez słowa razem z nim poszła precz
Nikt jej więcej nie widział we wsi Czarny Kierz
W życiu nie ma pomyłek – tak kiedyś ktoś rzekł
Życie zawsze do przodu – taki życia jest bieg
Lecz tym głośniej odbija się echem wśród drzew
Rozpaczliwe „dlaczego” we wsi Czarny Kierz
Koło stacji pociągu rozlega się zgrzyt
W Czarnym Kierzu tylko jedna żarówka się tli
Tajemnica zarosła trawą jak stary grób
Nikt tamtego obcego więcej nie widział tu
Tylko noc nad wąwozem tak jak czarny lśni płaszcz
I jak popiół nad wodą unosi się mgła
Zapomniały już świerszcze miesiąc zapomniał też
Co się wtedy zdarzyło we wsi Czarny Kierz
Nieruchomo jak wojsko w oddali lśnił las
Za pagórkiem ostatni we wsi spał dom
Okno całkiem otwarte gapiło się w mrok
Nawet świerszcze ucichły zaraz gdy zapadł zmierzch
Coś zdarzyło się wtedy we wsi Czarny Kierz
Na zabawie widziano jak spojrzała mu w twarz
Chciała chyba go prosić by zatańczył z nią raz
A on nie rzekł nic nie drgnął tylko patrzył i stał
Na butach miał popiół jak noc czarny miał płaszcz
Nikt nie widział jak wyszedł nikt nie widział jak wszedł
Nikt nie wiedział skąd wziął się we wsi Czarny Kierz
Za pagórkiem w ostatnim domu we wsi
Ten co sam został dzień cały przy oknie tkwi
Szukał jej chociaż w oczach obłędny miał strach
W niespokojnych snach widział tamte buty i płaszcz
Tak nagle bez słowa razem z nim poszła precz
Nikt jej więcej nie widział we wsi Czarny Kierz
W życiu nie ma pomyłek – tak kiedyś ktoś rzekł
Życie zawsze do przodu – taki życia jest bieg
Lecz tym głośniej odbija się echem wśród drzew
Rozpaczliwe „dlaczego” we wsi Czarny Kierz
Koło stacji pociągu rozlega się zgrzyt
W Czarnym Kierzu tylko jedna żarówka się tli
Tajemnica zarosła trawą jak stary grób
Nikt tamtego obcego więcej nie widział tu
Tylko noc nad wąwozem tak jak czarny lśni płaszcz
I jak popiół nad wodą unosi się mgła
Zapomniały już świerszcze miesiąc zapomniał też
Co się wtedy zdarzyło we wsi Czarny Kierz