Luksus Bovska
Tekst piosenki
Mój luksus to nie musieć nic
Po prostu zwyczajnie być
Drony, drony, drony lecą nad głowami
Uciekam przed nimi jak fala tsunami
Jak złote Lamborghini
Na pożyczonych blachach
Myślałeś niezniszczalne ciało, a tu krach
W centrum gorąco, ciasno
W oparach niecierpliwi
Snują się ulicami
Ja snuję razem z nimi
Palma jest nieprawdziwa
Nie łudź się ani chwili
Tęcza była jak żywa
A i tak ją spalili
Dla ciebie luksusy, dla ciebie hajs
Dla ciebie miłość, dla ciebie czas
Nie dla mnie splendor, nie dla mnie cash
Nie dla mnie idee kute dla mas
Dla ciebie luksusy, dla ciebie hajs
Dla ciebie miłość, dla ciebie czas
Nie dla mnie splendor, nie dla mnie cash
Nie dla mnie idee kute dla mas
Mój luksus to nie musieć nic
Po prostu zwyczajnie być
Jadą, jadą, jadą do białego rana
Co pływa nie utonie, polewają szampana
Zastaję ich o świeci zimna i szara ściana
Do niej się przytulają i tłuką, by bolało
Sztos sztosem mnie pogania
Tyrania, pęd działania
Uberem, taxify'em
Pieniądzem, ciuchem, ciałem
Gładko, lekko i zwiewnie
W rozmiarze S bezwzględnie
Nieważne, że się starasz
Nie mieścisz się - wypadasz
Dla ciebie luksusy, dla ciebie hajs
Dla ciebie miłość, dla ciebie czas
Nie dla mnie splendor, nie dla mnie cash
Nie dla mnie idee kute dla mas
Dla ciebie luksusy, dla ciebie hajs
Dla ciebie miłość, dla ciebie czas
Nie dla mnie splendor, nie dla mnie cash
Nie dla mnie idee kute dla mas
Mój luksus to nie musieć nic
Po prostu zwyczajnie być
Mój luksus to nie musieć nic
Po prostu zwyczajnie być
Po prostu zwyczajnie być
Drony, drony, drony lecą nad głowami
Uciekam przed nimi jak fala tsunami
Jak złote Lamborghini
Na pożyczonych blachach
Myślałeś niezniszczalne ciało, a tu krach
W centrum gorąco, ciasno
W oparach niecierpliwi
Snują się ulicami
Ja snuję razem z nimi
Palma jest nieprawdziwa
Nie łudź się ani chwili
Tęcza była jak żywa
A i tak ją spalili
Dla ciebie luksusy, dla ciebie hajs
Dla ciebie miłość, dla ciebie czas
Nie dla mnie splendor, nie dla mnie cash
Nie dla mnie idee kute dla mas
Dla ciebie luksusy, dla ciebie hajs
Dla ciebie miłość, dla ciebie czas
Nie dla mnie splendor, nie dla mnie cash
Nie dla mnie idee kute dla mas
Mój luksus to nie musieć nic
Po prostu zwyczajnie być
Jadą, jadą, jadą do białego rana
Co pływa nie utonie, polewają szampana
Zastaję ich o świeci zimna i szara ściana
Do niej się przytulają i tłuką, by bolało
Sztos sztosem mnie pogania
Tyrania, pęd działania
Uberem, taxify'em
Pieniądzem, ciuchem, ciałem
Gładko, lekko i zwiewnie
W rozmiarze S bezwzględnie
Nieważne, że się starasz
Nie mieścisz się - wypadasz
Dla ciebie luksusy, dla ciebie hajs
Dla ciebie miłość, dla ciebie czas
Nie dla mnie splendor, nie dla mnie cash
Nie dla mnie idee kute dla mas
Dla ciebie luksusy, dla ciebie hajs
Dla ciebie miłość, dla ciebie czas
Nie dla mnie splendor, nie dla mnie cash
Nie dla mnie idee kute dla mas
Mój luksus to nie musieć nic
Po prostu zwyczajnie być
Mój luksus to nie musieć nic
Po prostu zwyczajnie być