Cena sławy Zespół Reprezentacyjny

Korektę nadesłał
Jagoda Szklarczyk
Jagoda Szklarczyk
4 lata temu
Instrument: Tylko Tekst Gitara
Zaszyłem się już dawno w domowym ukryciu Od szosy głównej w bok zadowolony z życia Niechętny, by zapłacić cenę sławy mej Na laurach spoczywając jak statek na dnie Wiadomo wszak, że zawsze znajdą się doradcy Co wmówią ci, że masz spowiadać się na cacy I by nie zatarł się po tobie żaden ślad Co pikantniejsze sprawki wywlekać na jaw Cóż, sława to jest, proszę was Zabawa lub paskudna gra Wynika z tego, że mam wszelki wstyd porzucić (Choć przecież się to z mym sumieniem jednak kłóci) Ujawnić mam gdzie, z kim rozpustnie spędzam czas Pozycji ulubionych katalog mam dać Lecz gdybym zaczął tu wymieniać po nazwiskach To ileż wiernych żon dostałoby po pyskach A iluż bym przyjaciół stracił w jeden dzień Nie mówiąc już, że w noc na dwór wyjść bałbym się Cóż, sława to jest, proszę was Zabawa lub paskudna gra Lecz muszę wyznać, że przeraża mnie to wszystko Nie cierpię chorobliwie ekshibicjonistów I wolę, by mój organ znało, wierzcie mi, Te kilka kobiet, lekarz i już więcej nikt A może jednak mam jak gwiazda wam rozbłysnąć I machnąć tu czy tam skandalik towarzyski Czy grzechot moich genitaliów w biały dzień Zagłuszyć miałby czysty ministrantów śpiew Cóż, sława to jest, proszę was Zabawa lub paskudna gra Na przykład taki fakt: światowa pewna dama Do której zwykłem wpadać w wieczór albo z rana Raz na jedwabnej sofie zniewoliła mnie I zaraziła czymś, czym do dziś brzydzę się Więc dla większego szumu, dla własnej reklamy Mam oto kalać święty honor owej damy Po mieście latać i rozgłaszać tam i tu Że od Markizy Y mam gnid cały wór Cóż, sława to jest, proszę was Zabawa lub paskudna gra Bóg świadkiem, że mnie łączy komitywa szczera Z nie byle kim: z ozdobą paryskiego kleru On - katecheta, ja - poeta brzydkich słów On przy mnie mówi: "amen", ja przy nim: "o ku..." Lecz po cóż zaraz pisać grubymi wołami Żem raz zaskoczył go u kolan mej kochanki On cicho nucąc psalm szykował się do mszy Zaś ona mu w tonsurze zabijała wszy Cóż, sława to jest, proszę was Zabawa lub paskudna gra Tłum chciałby, żeby miast gitary w mych ramionach Co dzień kręciła się inna gwiazda filmowa Do diabła, czemu to, z kim spędzam każdą noc Ma przynieść chwałę mi - nie rozumiem za grosz Cóż, pismak składa hołd bogini o stu twarzach A ta chce, żebym ja ot, w formie komentarza Przedstawił panią X i dodał jeszcze, że Na jej wzgórek Wenery co noc wspinam się Cóż, sława to jest, proszę was Zabawa lub paskudna gra A może chcecie bym się przyznał wam z ochotą, Że tak jak wielu z nas zwyczajną jestem ciotą I żebym chód panienki przyjął jako swój Bym biegał jak gazela, a nie lazł jak wół Lecz nie dam wam, hultaje także tej radości Bo miłość grecka mi nie sprawia przyjemności A zresztą nawet grosza nie wart cały kram Pederastyczna zbrodnia to już nie ten szpan Cóż, sława to jest, proszę was Zabawa lub paskudna gra Ten szybki Tour-de-France po plotkach dziennikarskich Wykazał, że nie zaspokoję was ciekawskich I miast sensację wzbudzać, wolę ćwiczyć słuch Piosenki sobie śpiewać i drapać się w brzuch Jak ktoś chce, bym zaśpiewał, zrobię to natychmiast Jak nie to przecież też nie dzieje mi się krzywda Niechętny, by zapłacić cenę sławy mej Na laurach sobie spocznę jak statek na dnie Cóż, sława to jest, proszę was Zabawa lub paskudna gra  
e Fis h 1. Zaszyłem się już dawno w domowym ukryciu E a D G Od szosy głównej w bok zadowolony z życia C F H7 e Niechętny, by zapłacić cenę sławy mej a e Fis H Na laurach spoczywając jak statek na dnie e Fis h Wiadomo wszak, że zawsze znajdą się doradcy E a D G Co wmówią ci, że masz spowiadać się na cacy C F H7 e I by nie zatarł się po tobie żaden ślad Fis H e Co pikantniejsze sprawki wywlekać na jaw G H7 e D e Ref. Cóż, sława to jest, proszę was zabawa lub paskudna gra 2. Wynika z tego, że mam wszelki wstyd porzucić (Choć przecież się to z mym sumieniem jednak kłóci) Ujawnić mam gdzie, z kim rozpustnie spędzam czas Pozycji ulubionych katalog mam dać Lecz gdybym zaczął tu wymieniać po nazwiskach To ileż wiernych żon dostałoby po pyskach A iluż bym przyjaciół stracił w jeden dzień Nie mówiąc już, że w noc na dwór wyjść bałbym się Ref. Cóż, sława to jest, proszę was zabawa lub paskudna gra... 3. Lecz muszę wyznać, że przeraża mnie to wszystko Nie cierpię chorobliwie ekshibicjonistów I wolę, by mój organ znało, wierzcie mi, Te kilka kobiet, lekarz i już więcej nikt A może jednak mam jak gwiazda wam rozbłysnąć I machnąć tu czy tam skandalik towarzyski Czy grzechot moich genitaliów w biały dzień Zagłuszyć miałby czysty ministrantów śpiew Ref. Cóż, sława to jest, proszę was zabawa lub paskudna gra... 4. Na przykład taki fakt: światowa pewna dama Do której zwykłem wpadać w wieczór albo z rana Raz na jedwabnej sofie zniewoliła mnie I zaraziła czymś, czym do dziś brzydzę się Więc dla większego szumu, dla własnej reklamy Mam oto kalać święty honor owej damy Po mieście latać i rozgłaszać tam i tu Że od Markizy Y mam gnid cały wór Ref. Cóż, sława to jest, proszę was zabawa lub paskudna gra 5. Bóg świadkiem, że mnie łączy komitywa szczera Z nie byle kim: z ozdobą paryskiego kleru On - katecheta, ja - poeta brzydkich słów On przy mnie mówi: "amen", ja przy nim: "o ku..." Lecz po cóż zaraz pisać grubymi wołami Żem raz zaskoczył go u kolan mej kochanki On cicho nucąc psalm szykował się do mszy Zaś ona mu w tonsurze zabijała wszy Ref. Cóż, sława to jest, proszę was zabawa lub paskudna gra 6. Tłum chciałby, żeby miast gitary w mych ramionach Co dzień kręciła się inna gwiazda filmowa Do diabła, czemu to, z kim spędzam każdą noc Ma przynieść chwałę mi - nie rozumiem za grosz Cóż, pismak składa hołd bogini o stu twarzach A ta chce, żebym ja ot, w formie komentarza Przedstawił panią X i dodał jeszcze, że Na jej wzgórek Wenery co noc wspinam się Ref. Cóż, sława to jest, proszę was zabawa lub paskudna gra 7. A może chcecie bym się przyznał wam z ochotą, Że tak jak wielu z nas zwyczajną jestem ciotą I żebym chód panienki przyjął jako swój Bym biegał jak gazela, a nie lazł jak wół Lecz nie dam wam, hultaje także tej radości Bo miłość grecka mi nie sprawia przyjemności A zresztą nawet grosza nie wart cały kram Pederastyczna zbrodnia to już nie ten szpan Ref. Cóż, sława to jest, proszę was zabawa lub paskudna gra 8. Ten szybki Tour-de-France po plotkach dziennikarskich Wykazał, że nie zaspokoję was ciekawskich I miast sensację wzbudzać, wolę ćwiczyć słuch Piosenki sobie śpiewać i drapać się w brzuch Jak ktoś chce, bym zaśpiewał, zrobię to natychmiast Jak nie to przecież też nie dzieje mi się krzywda Niechętny, by zapłacić cenę sławy mej Na laurach sobie spocznę jak statek na dnie  


                      
1. eZaFisszyłhem się już dawno w domowym ukryciu
EOda sDzoGsy głównej w bok zadowolony z życia
CNiFecH7hęteny, by zapłacić cenę sławy mej
aNae lFisauraHch spoczywając jak statek na dnie
eWiFisadomho wszak, że zawsze znajdą się doradcy
ECoa wDGwią ci, że masz spowiadać się na cacy
CI FbyH7 niee zatarł się po tobie żaden ślad
FisCo pHikeantniejsze sprawki wywlekać na jaw

Ref. GH7ż, eDawea to jest, proszę was zabawa lub paskudna gra

2. Wynika z tego, że mam wszelki wstyd porzucić
(Choć przecież się to z mym sumieniem jednak kłóci)
Ujawnić mam gdzie, z kim rozpustnie spędzam czas
Pozycji ulubionych katalog mam dać
Lecz gdybym zaczął tu wymieniać po nazwiskach
To ileż wiernych żon dostałoby po pyskach
A iluż bym przyjaciół stracił w jeden dzień
Nie mówiąc już, że w noc na dwór wyjść bałbym się

Ref. Cóż, sława to jest, proszę was zabawa lub paskudna gra...

3. Lecz muszę wyznać, że przeraża mnie to wszystko
Nie cierpię chorobliwie ekshibicjonistów
I wolę, by mój organ znało, wierzcie mi,
Te kilka kobiet, lekarz i już więcej nikt
A może jednak mam jak gwiazda wam rozbłysnąć
I machnąć tu czy tam skandalik towarzyski
Czy grzechot moich genitaliów w biały dzień
Zagłuszyć miałby czysty ministrantów śpiew

Ref. Cóż, sława to jest, proszę was zabawa lub paskudna gra...

4. Na przykład taki fakt: światowa pewna dama
Do której zwykłem wpadać w wieczór albo z rana
Raz na jedwabnej sofie zniewoliła mnie
I zaraziła czymś, czym do dziś brzydzę się
Więc dla większego szumu, dla własnej reklamy
Mam oto kalać święty honor owej damy
Po mieście latać i rozgłaszać tam i tu
Że od Markizy Y mam gnid cały wór

Ref. Cóż, sława to jest, proszę was zabawa lub paskudna gra

5. Bóg świadkiem, że mnie łączy komitywa szczera
Z nie byle kim: z ozdobą paryskiego kleru
On - katecheta, ja - poeta brzydkich słów
On przy mnie mówi: "amen", ja przy nim: "o ku..."
Lecz po cóż zaraz pisać grubymi wołami
Żem raz zaskoczył go u kolan mej kochanki
On cicho nucąc psalm szykował się do mszy
Zaś ona mu w tonsurze zabijała wszy

Ref. Cóż, sława to jest, proszę was zabawa lub paskudna gra

6. Tłum chciałby, żeby miast gitary w mych ramionach
Co dzień kręciła się inna gwiazda filmowa
Do diabła, czemu to, z kim spędzam każdą noc
Ma przynieść chwałę mi - nie rozumiem za grosz
Cóż, pismak składa hołd bogini o stu twarzach
A ta chce, żebym ja ot, w formie komentarza
Przedstawił panią X i dodał jeszcze, że
Na jej wzgórek Wenery co noc wspinam się

Ref. Cóż, sława to jest, proszę was zabawa lub paskudna gra

7. A może chcecie bym się przyznał wam z ochotą,
Że tak jak wielu z nas zwyczajną jestem ciotą
I żebym chód panienki przyjął jako swój
Bym biegał jak gazela, a nie lazł jak wół
Lecz nie dam wam, hultaje także tej radości
Bo miłość grecka mi nie sprawia przyjemności
A zresztą nawet grosza nie wart cały kram
Pederastyczna zbrodnia to już nie ten szpan

Ref. Cóż, sława to jest, proszę was zabawa lub paskudna gra

8. Ten szybki Tour-de-France po plotkach dziennikarskich
Wykazał, że nie zaspokoję was ciekawskich
I miast sensację wzbudzać, wolę ćwiczyć słuch
Piosenki sobie śpiewać i drapać się w brzuch
Jak ktoś chce, bym zaśpiewał, zrobię to natychmiast
Jak nie to przecież też nie dzieje mi się krzywda
Niechętny, by zapłacić cenę sławy mej
Na laurach sobie spocznę jak statek na dnie





Zaszyłem się już dawno w domowym ukryciu
Od szosy głównej w bok zadowolony z życia
Niechętny, by zapłacić cenę sławy mej
Na laurach spoczywając jak statek na dnie
Wiadomo wszak, że zawsze znajdą się doradcy
Co wmówią ci, że masz spowiadać się na cacy
I by nie zatarł się po tobie żaden ślad
Co pikantniejsze sprawki wywlekać na jaw

Cóż, sława to jest, proszę was
Zabawa lub paskudna gra

Wynika z tego, że mam wszelki wstyd porzucić
(Choć przecież się to z mym sumieniem jednak kłóci)
Ujawnić mam gdzie, z kim rozpustnie spędzam czas
Pozycji ulubionych katalog mam dać
Lecz gdybym zaczął tu wymieniać po nazwiskach
To ileż wiernych żon dostałoby po pyskach
A iluż bym przyjaciół stracił w jeden dzień
Nie mówiąc już, że w noc na dwór wyjść bałbym się

Cóż, sława to jest, proszę was
Zabawa lub paskudna gra

Lecz muszę wyznać, że przeraża mnie to wszystko
Nie cierpię chorobliwie ekshibicjonistów
I wolę, by mój organ znało, wierzcie mi,
Te kilka kobiet, lekarz i już więcej nikt
A może jednak mam jak gwiazda wam rozbłysnąć
I machnąć tu czy tam skandalik towarzyski
Czy grzechot moich genitaliów w biały dzień
Zagłuszyć miałby czysty ministrantów śpiew

Cóż, sława to jest, proszę was
Zabawa lub paskudna gra

Na przykład taki fakt: światowa pewna dama
Do której zwykłem wpadać w wieczór albo z rana
Raz na jedwabnej sofie zniewoliła mnie
I zaraziła czymś, czym do dziś brzydzę się
Więc dla większego szumu, dla własnej reklamy
Mam oto kalać święty honor owej damy
Po mieście latać i rozgłaszać tam i tu
Że od Markizy Y mam gnid cały wór

Cóż, sława to jest, proszę was
Zabawa lub paskudna gra

Bóg świadkiem, że mnie łączy komitywa szczera
Z nie byle kim: z ozdobą paryskiego kleru
On - katecheta, ja - poeta brzydkich słów
On przy mnie mówi: "amen", ja przy nim: "o ku..."
Lecz po cóż zaraz pisać grubymi wołami
Żem raz zaskoczył go u kolan mej kochanki
On cicho nucąc psalm szykował się do mszy
Zaś ona mu w tonsurze zabijała wszy

Cóż, sława to jest, proszę was
Zabawa lub paskudna gra

Tłum chciałby, żeby miast gitary w mych ramionach
Co dzień kręciła się inna gwiazda filmowa
Do diabła, czemu to, z kim spędzam każdą noc
Ma przynieść chwałę mi - nie rozumiem za grosz
Cóż, pismak składa hołd bogini o stu twarzach
A ta chce, żebym ja ot, w formie komentarza
Przedstawił panią X i dodał jeszcze, że
Na jej wzgórek Wenery co noc wspinam się

Cóż, sława to jest, proszę was
Zabawa lub paskudna gra

A może chcecie bym się przyznał wam z ochotą,
Że tak jak wielu z nas zwyczajną jestem ciotą
I żebym chód panienki przyjął jako swój
Bym biegał jak gazela, a nie lazł jak wół
Lecz nie dam wam, hultaje także tej radości
Bo miłość grecka mi nie sprawia przyjemności
A zresztą nawet grosza nie wart cały kram
Pederastyczna zbrodnia to już nie ten szpan

Cóż, sława to jest, proszę was
Zabawa lub paskudna gra

Ten szybki Tour-de-France po plotkach dziennikarskich
Wykazał, że nie zaspokoję was ciekawskich
I miast sensację wzbudzać, wolę ćwiczyć słuch
Piosenki sobie śpiewać i drapać się w brzuch
Jak ktoś chce, bym zaśpiewał, zrobię to natychmiast
Jak nie to przecież też nie dzieje mi się krzywda
Niechętny, by zapłacić cenę sławy mej
Na laurach sobie spocznę jak statek na dnie

Cóż, sława to jest, proszę was
Zabawa lub paskudna gra




Zasada Dobrego Harcerza
Wprowadzamy kilka zmian w zasadach kontrybucji. Przeczytaj co się zmieniło: Aktualizacja zasad.

Korekty +2 -0

Status: Zatwierdzona
Wartość: 18 punktów karmy

Głosy i komentarze

  • voit75
    voit75

    głosował za zatwierdzeniem 40 punktami 4 lata temu

  • Kotek333
    Kotek333

    głosował za zatwierdzeniem 70 punktami 4 lata temu

anonim

Historia

Jagoda Szklarczyk
Korekty 4 lata temu