Ciągnik siodłowy Kamaz „Godfather 1” Tomasz Szwed
Instrument:
Tylko Tekst
Gitara
Pociągam cięgno ręcznego ssania
Zasysam wargi by zassał on
Czy dziś odpalę starego drania,
Czy znowu ruszę 14 ton
Ref: Ciągnik mnie ciągnie, choć nie dba o mnie
Ja muszę raczej o niego dbać
Ileż to razy w bezsilnej złości
Gdzieś na poboczu musiałem stać
Ciągnik mnie ciągnie, by ruszyć w drogę
Do drogi zmusi mnie chyba znów
Kusi bym domu spokój naruszył
Ciągnik z naczepą znów ciągnie mnie
Pamiętam byłem z towarem na Rusi
Coś złego na Rusi wydarzyć się musi
Znów do postoju ten drań mnie zmusił
W środku Rusi mi przyszło stać.
Wokół suchego przestwór oceanu
Czyli po prostu pieprzony step
Myślałem, że mnie wściekłość zadusi
Nic tylko strzelić sobie w łeb.
Leżałem pod nim na mokrym asfalcie
Rozgrzany olej – przecież to znasz
Słyszę podjeżdża jakieś auto
Widzę buty, a później jakąś twarz
Krótka rozmowa w obcym języku
Kamaz u was, u mienia Kamaz
Dierżi uszczielku, szczastliwoj puti
Kamazniki wsiech stron sajednajties!
Ref: Ciągnik mnie ciągnie, choć nie dba o mnie
Ja muszę raczej o niego dbać
Ileż to razy w bezsilnej złości
Gdzieś na poboczu musiałem stać
Ciągnik mnie ciągnie, by ruszyć w drogę
Do drogi zmusi mnie chyba znów
Kusi bym domu spokój naruszył
Ciągnik z naczepą znów ciągnie mnie
Odpalam silnik, świt w białej komży
Patrzę na zegar, do Łomży zdąży
Zdążył, a jakże, zepsuć się zdążył
Gdy zatrzymała nas baba w ciąży.
Tu baba w ciąży nadzieje wiąże,
Że z przenoszoną jej ciążą zdążę
Na porodówkę w pobliskiej Łomży,
A tu spod maski – biały dym
Baba w kabinie przez ręce się leje,
A ten mi właśnie zatarł tuleje
Chłodnica cieknie, ja oszaleję,
Baba w kabinie właśnie mdleje
Leżałem pod nim na mokrym asfalcie
Rozgrzany olej kapał na twarz,
Baba rodziła, chłopczyka powiła
Dała mu imię Kamaz na chrzcie
Ref: Ciągnik mnie ciągnie, choć nie dba o mnie
Ja muszę raczej o niego dbać
Ileż to razy w bezsilnej złości
Gdzieś na poboczu musiałem stać
Ciągnik mnie ciągnie, by ruszyć w drogę
Do drogi zmusi mnie chyba znów
Kusi bym domu spokój naruszył
Ciągnik z naczepą znów ciągnie mnie
( C )
C
Pociągam cięgno ręcznego ssania
C
Zasysam wargi by zassał on
C
Czy dziś odpalę starego drania,
C bas(C-H-A)
Czy znowu ruszę 14 ton
G
Ciągnik mnie ciągnie, choć nie dba o mnie
C
Ja muszę raczej o niego dbać
G
Ileż to razy w bezsilnej złości
C
Gdzieś na poboczu musiałem stać
F
Ciągnik mnie ciągnie, by ruszyć w drogę
C
Do drogi zmusi mnie chyba znów
D
Kusi bym domu spokój naruszył
G G7
Ciągnik z naczepą znów ciągnie mnie
C
Pamiętam byłem z towarem na Rusi
F
Coś złego na Rusi wydarzyć się musi
C A
Znów do postoju ten drań mnie zmusił
D G
W środku Rusi mi przyszło stać.
C
Wokół suchego przestwór oceanu
F
Czyli po prostu pieprzony step
C A
Myślałem, że mnie wściekłość zadusi
D G
Nic tylko strzelić sobie w łeb.
C
Leżałem pod nim na mokrym asfalcie
F
Rozgrzany olej – przecież to znasz
C A
Słyszę podjeżdża jakieś auto
D G
Widzę buty, a później jakąś twarz
C
Krótka rozmowa w obcym języku
F
Kamaz u was, u mienia Kamaz
C A
Dierżi uszczielku, szczastliwoj puti
D G C bas(C-H-A) (refren)
Kamazniki wsiech stron sajednajties!
C
Odpalam silnik, świt w białej komży
F
Patrzę na zegar, do Łomży zdąży
C A
Zdążył, a jakże, zepsuć się zdążył
D G
Gdy zatrzymała nas baba w ciąży.
C
Tu baba w ciąży nadzieje wiąże,
F
Że z przenoszoną jej ciążą zdążę
C A
Na porodówkę w pobliskiej Łomży,
D G
A tu spod maski – biały dym
C
Baba w kabinie przez ręce się leje,
F
A ten mi właśnie zatarł tuleje
C A
Chłodnica cieknie, ja oszaleję,
D G
Baba w kabinie właśnie mdleje
C
Leżałem pod nim na mokrym asfalcie
F
Rozgrzany olej kapał na twarz,
C A
Baba rodziła, chłopczyka powiła
D G bas(C-H-A) (refren) ( C...... )
Dała mu imię Kamaz na chrzcie
(
Poc
Zas
Czy dz
C bas(
Czy znowu ruszę 14 ton
C
C
Pam
Coś z
Zn
W ś
Wo
Cz
Myśl
Ni
Leż
Rozgrz
S
Widzę b
Kr
Ka
D
Kamazniki wsiech stron sajednajties!
Odp
P
Zd
Gd
T
Ż
N
A t
B
A t
Chłodn
B
Leż
Rozgrz
B
Dała mu imię Kamaz na chrzcie
C
)Poc
C
iągam cięgno ręcznego ssaniaZas
C
ysam wargi by zassał onCzy dz
C
iś odpalę starego drania,C bas(
C
-H
-A
)Czy znowu ruszę 14 ton
C
G
iągnik mnie ciągnie, choć nie dba o mnieC
Ja muszę raczej o niego dbaćG
Ileż to razy w bezsilnej złościC
Gdzieś na poboczu musiałem staćC
F
iągnik mnie ciągnie, by ruszyć w drogęC
Do drogi zmusi mnie chyba znówD
Kusi bym domu spokój naruszyłG
Ciągnik z naczepą znów ciągnie mG7
niePam
C
iętam byłem z towarem na RusiCoś z
F
łego na Rusi wydarzyć się musiZn
C
ów do postoju ten dA
rań mnie zmusiłW ś
D
rodku Rusi mi przG
yszło stać.Wo
C
kół suchego przestwór oceanuCz
F
yli po prostu pieprzony stepMyśl
C
ałem, że mnie wścA
iekłość zadusiNi
D
c tylko strzelić sG
obie w łeb.Leż
C
ałem pod nim na mokrym asfalcieRozgrz
F
any olej – przecież to znaszS
C
łyszę podjeżdża jA
akieś autoWidzę b
D
uty, a później jG
akąś twarzKr
C
ótka rozmowa w obcym językuKa
F
maz u was, u mienia KamazD
C
ierżi uszczielku, szczA
astliwoj putiD
G
C bas(C
-H
-A
) (refren)Kamazniki wsiech stron sajednajties!
Odp
C
alam silnik, świt w białej komżyP
F
atrzę na zegar, do Łomży zdążyZd
C
ążył, a jakże, zA
epsuć się zdążyłGd
D
y zatrzymała nas baG
ba w ciąży.T
C
u baba w ciąży nadzieje wiąże,Ż
F
e z przenoszoną jej ciążą zdążęN
C
a porodówkę w poblA
iskiej Łomży,A t
D
u spod maski – bG
iały dymB
C
aba w kabinie przez ręce się leje,A t
F
en mi właśnie zatarł tulejeChłodn
C
ica cieknie, jA
a oszaleję,B
D
aba w kabinie wG
łaśnie mdlejeLeż
C
ałem pod nim na mokrym asfalcieRozgrz
F
any olej kapał na twarz,B
C
aba rodziła, chłopcA
zyka powiłaD
G bas(C
-H
-A
) (refren) ( C...... )Dała mu imię Kamaz na chrzcie
Pociągam cięgno ręcznego ssania
Zasysam wargi by zassał on
Czy dziś odpalę starego drania,
Czy znowu ruszę 14 ton
Ref: Ciągnik mnie ciągnie, choć nie dba o mnie
Ja muszę raczej o niego dbać
Ileż to razy w bezsilnej złości
Gdzieś na poboczu musiałem stać
Ciągnik mnie ciągnie, by ruszyć w drogę
Do drogi zmusi mnie chyba znów
Kusi bym domu spokój naruszył
Ciągnik z naczepą znów ciągnie mnie
Pamiętam byłem z towarem na Rusi
Coś złego na Rusi wydarzyć się musi
Znów do postoju ten drań mnie zmusił
W środku Rusi mi przyszło stać.
Wokół suchego przestwór oceanu
Czyli po prostu pieprzony step
Myślałem, że mnie wściekłość zadusi
Nic tylko strzelić sobie w łeb.
Leżałem pod nim na mokrym asfalcie
Rozgrzany olej – przecież to znasz
Słyszę podjeżdża jakieś auto
Widzę buty, a później jakąś twarz
Krótka rozmowa w obcym języku
Kamaz u was, u mienia Kamaz
Dierżi uszczielku, szczastliwoj puti
Kamazniki wsiech stron sajednajties!
Ref: Ciągnik mnie ciągnie, choć nie dba o mnie
Ja muszę raczej o niego dbać
Ileż to razy w bezsilnej złości
Gdzieś na poboczu musiałem stać
Ciągnik mnie ciągnie, by ruszyć w drogę
Do drogi zmusi mnie chyba znów
Kusi bym domu spokój naruszył
Ciągnik z naczepą znów ciągnie mnie
Odpalam silnik, świt w białej komży
Patrzę na zegar, do Łomży zdąży
Zdążył, a jakże, zepsuć się zdążył
Gdy zatrzymała nas baba w ciąży.
Tu baba w ciąży nadzieje wiąże,
Że z przenoszoną jej ciążą zdążę
Na porodówkę w pobliskiej Łomży,
A tu spod maski – biały dym
Baba w kabinie przez ręce się leje,
A ten mi właśnie zatarł tuleje
Chłodnica cieknie, ja oszaleję,
Baba w kabinie właśnie mdleje
Leżałem pod nim na mokrym asfalcie
Rozgrzany olej kapał na twarz,
Baba rodziła, chłopczyka powiła
Dała mu imię Kamaz na chrzcie
Ref: Ciągnik mnie ciągnie, choć nie dba o mnie
Ja muszę raczej o niego dbać
Ileż to razy w bezsilnej złości
Gdzieś na poboczu musiałem stać
Ciągnik mnie ciągnie, by ruszyć w drogę
Do drogi zmusi mnie chyba znów
Kusi bym domu spokój naruszył
Ciągnik z naczepą znów ciągnie mnie
Zasysam wargi by zassał on
Czy dziś odpalę starego drania,
Czy znowu ruszę 14 ton
Ref: Ciągnik mnie ciągnie, choć nie dba o mnie
Ja muszę raczej o niego dbać
Ileż to razy w bezsilnej złości
Gdzieś na poboczu musiałem stać
Ciągnik mnie ciągnie, by ruszyć w drogę
Do drogi zmusi mnie chyba znów
Kusi bym domu spokój naruszył
Ciągnik z naczepą znów ciągnie mnie
Pamiętam byłem z towarem na Rusi
Coś złego na Rusi wydarzyć się musi
Znów do postoju ten drań mnie zmusił
W środku Rusi mi przyszło stać.
Wokół suchego przestwór oceanu
Czyli po prostu pieprzony step
Myślałem, że mnie wściekłość zadusi
Nic tylko strzelić sobie w łeb.
Leżałem pod nim na mokrym asfalcie
Rozgrzany olej – przecież to znasz
Słyszę podjeżdża jakieś auto
Widzę buty, a później jakąś twarz
Krótka rozmowa w obcym języku
Kamaz u was, u mienia Kamaz
Dierżi uszczielku, szczastliwoj puti
Kamazniki wsiech stron sajednajties!
Ref: Ciągnik mnie ciągnie, choć nie dba o mnie
Ja muszę raczej o niego dbać
Ileż to razy w bezsilnej złości
Gdzieś na poboczu musiałem stać
Ciągnik mnie ciągnie, by ruszyć w drogę
Do drogi zmusi mnie chyba znów
Kusi bym domu spokój naruszył
Ciągnik z naczepą znów ciągnie mnie
Odpalam silnik, świt w białej komży
Patrzę na zegar, do Łomży zdąży
Zdążył, a jakże, zepsuć się zdążył
Gdy zatrzymała nas baba w ciąży.
Tu baba w ciąży nadzieje wiąże,
Że z przenoszoną jej ciążą zdążę
Na porodówkę w pobliskiej Łomży,
A tu spod maski – biały dym
Baba w kabinie przez ręce się leje,
A ten mi właśnie zatarł tuleje
Chłodnica cieknie, ja oszaleję,
Baba w kabinie właśnie mdleje
Leżałem pod nim na mokrym asfalcie
Rozgrzany olej kapał na twarz,
Baba rodziła, chłopczyka powiła
Dała mu imię Kamaz na chrzcie
Ref: Ciągnik mnie ciągnie, choć nie dba o mnie
Ja muszę raczej o niego dbać
Ileż to razy w bezsilnej złości
Gdzieś na poboczu musiałem stać
Ciągnik mnie ciągnie, by ruszyć w drogę
Do drogi zmusi mnie chyba znów
Kusi bym domu spokój naruszył
Ciągnik z naczepą znów ciągnie mnie
Zasada Dobrego Harcerza
Wprowadzamy kilka zmian w zasadach kontrybucji. Przeczytaj co się zmieniło: Aktualizacja zasad.Korekty +0 -0
Status: ZatwierdzonaWartość: 18 punktów karmy
Poprawił opracowanie 4 lata temu
zaakceptował opracowanie 4 lata temu