Wielki egoista Duszę Wypuścił
Liczy się tylko twoja samotność.
Cokolwiek byś robił, dokądkolwiek byś szedł
to co robisz, jest bez znaczenia.
to co widzisz, jest zbyteczne
wszystko, czego szukasz, jest fałszywe.
Istnieje tylko samotność,
którą prędzej czy później odnajdujesz na wprost siebie.
Przestałeś mówić i jedynie cisza ci odpowiedziała,
kiedy wreszcie odnajdziesz te słowa,
te tysiące, miliony słów, które utknęły ci w gardle...
Słowa bez dalszego ciągu, okrzyki radości,
słowa miłosne, głupie wybuchy śmiechu.
Żyjesz teraz w grozie milczenia,
ale czy jest ktoś bardziej milczący od ciebie?
Do twojego życia wtargnęły potwory, szczury, twoi bliźni, twoi bracia,
dziesiątki, setki, tysiące potworów.
Wykrywasz je, rozpoznajesz po nieuchwytnych znakach,
po ich milczeniu, po ukradkowych zniknięciach,
po niepewnym wzroku, zagubionym, wystraszonym,
który odwraca się, gdy napotyka twoje spojrzenie.
Światło jaśnieje w samym środku nocy
w mansardowych oknach ich odrażających pokoi.
Ich kroki rozbrzmiewają nocą.
O każdej porze czujesz obecność tych twarzy bez wieku,
tych pochylonych, cherlawych postaci,
tych zgarbionych, szarych pleców.
Idziesz za ich cieniem, jesteś ich cieniem,
nawiedzasz ich kryjówki i ustronia,
masz te same azyle i schroniska:
banici,
pariasi.
Cokolwiek byś robił, dokądkolwiek byś szedł
to co robisz, jest bez znaczenia.
to co widzisz, jest zbyteczne
wszystko, czego szukasz, jest fałszywe.
Istnieje tylko samotność,
którą prędzej czy później odnajdujesz na wprost siebie.
Przestałeś mówić i jedynie cisza ci odpowiedziała,
kiedy wreszcie odnajdziesz te słowa,
te tysiące, miliony słów, które utknęły ci w gardle...
Słowa bez dalszego ciągu, okrzyki radości,
słowa miłosne, głupie wybuchy śmiechu.
Żyjesz teraz w grozie milczenia,
ale czy jest ktoś bardziej milczący od ciebie?
Do twojego życia wtargnęły potwory, szczury, twoi bliźni, twoi bracia,
dziesiątki, setki, tysiące potworów.
Wykrywasz je, rozpoznajesz po nieuchwytnych znakach,
po ich milczeniu, po ukradkowych zniknięciach,
po niepewnym wzroku, zagubionym, wystraszonym,
który odwraca się, gdy napotyka twoje spojrzenie.
Światło jaśnieje w samym środku nocy
w mansardowych oknach ich odrażających pokoi.
Ich kroki rozbrzmiewają nocą.
O każdej porze czujesz obecność tych twarzy bez wieku,
tych pochylonych, cherlawych postaci,
tych zgarbionych, szarych pleców.
Idziesz za ich cieniem, jesteś ich cieniem,
nawiedzasz ich kryjówki i ustronia,
masz te same azyle i schroniska:
banici,
pariasi.