Pieśń gruzińska Evgen Malinovskiy
Tekst piosenki
-
2 oceny
Виноградную косточку в тёплую землю зарою,
И лозу поцелую, и спелые гроздья сорву,
И друзей созову, на любовь своё сердце настрою.
А иначе зачем на земле этой вечной живу.
Собирайтесь-ка, гости мои, на моё угощенье,
Говорите мне прямо в лицо, кем пред вами слыву.
Царь небесный пошлёт мне прощение за прегрешенье.
А иначе зачем на земле этой вечной живу.
Spulchnię ziemię na zboczu i pestkę winogron w niej złożę
A gdy winnym owocem gronowa obrodzi mi wić
Zwołam wiernych przyjaciół i serce przed nimi otworzę...
Bo, doprawdy, czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?
Cóż, czym chata bogata! Darujcie, że progi za niskie
Mówcie wprost, czy się godzi siąść przy mnie, ucztować i pić
Pan Bóg grzechy wybaczy i winy odpuści mi wszystkie...
Bo, doprawdy, czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?
W czerni swej i czerwieni zaśpiewa mi znów moja Dali
Runę w czerni i bieli do stóp jej, niech przędzie swą nić!
I o wszystkim zapomnę, i umrę z miłości i żalu...
Bo, doprawdy, czyż warto inaczej na świecie tym żyć?
A gdy zmierzch się zakłębi i cienie po kątach się splotą
Niech się cisną do oczu, niech wiecznie pozwolą mi śnić
Płowy bawół i orzeł srebrzysty, i pstrąg szczerozłoty...
Bo, doprawdy, czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?
И лозу поцелую, и спелые гроздья сорву,
И друзей созову, на любовь своё сердце настрою.
А иначе зачем на земле этой вечной живу.
Собирайтесь-ка, гости мои, на моё угощенье,
Говорите мне прямо в лицо, кем пред вами слыву.
Царь небесный пошлёт мне прощение за прегрешенье.
А иначе зачем на земле этой вечной живу.
Spulchnię ziemię na zboczu i pestkę winogron w niej złożę
A gdy winnym owocem gronowa obrodzi mi wić
Zwołam wiernych przyjaciół i serce przed nimi otworzę...
Bo, doprawdy, czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?
Cóż, czym chata bogata! Darujcie, że progi za niskie
Mówcie wprost, czy się godzi siąść przy mnie, ucztować i pić
Pan Bóg grzechy wybaczy i winy odpuści mi wszystkie...
Bo, doprawdy, czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?
W czerni swej i czerwieni zaśpiewa mi znów moja Dali
Runę w czerni i bieli do stóp jej, niech przędzie swą nić!
I o wszystkim zapomnę, i umrę z miłości i żalu...
Bo, doprawdy, czyż warto inaczej na świecie tym żyć?
A gdy zmierzch się zakłębi i cienie po kątach się splotą
Niech się cisną do oczu, niech wiecznie pozwolą mi śnić
Płowy bawół i orzeł srebrzysty, i pstrąg szczerozłoty...
Bo, doprawdy, czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?