Bardziej jesienna niż jesień Iwona Niedzielska
Tekst piosenki
Zaplątana w babie lato w półtęsknotach, półmarzeniach,
Pochylona nad herbatą z szarą twarzą , jak z kamienia.
Nieobecna, zapatrzona w czarna pustkę gdzieś nad głową
Ciągle czeka, na coś czeka, niewidzialna dla nikogo.
Ona jest inna - nie wczorajsza, nie dzisiejsza.
Ona jest inna - nie tutejsza, nie tamtejsza.
Gdzieś między ziemią, a chmurami zawieszona.
Zapada wieczór. Wszyscy biegną gdzieś, a ona...
Bardziej jesienna niż jesień i bardziej smutna niż łzy.
I znowu przeminął wrzesień i nie zdarzyło się nic.
Kilka zielonych uniesień zasypał złocisty pył.
Jej oczy wpatrzone w jesień - bardziej żałobne niż kir...
Jej oczy wpatrzone w jesień - bardziej żałobne niż kir...
Kilka starych fotografii i rozmowa nieskończona.
W dawnych listach, kiedyś ważnych, cóż dziś znaczą tamte słowa?
Pogubiona jak wspomnienia, tamtą jesień chce powtórzyć.
I znów zgubić chce samotność i samotność chce ją zgubić.
Ona jest inna - nikt zrozumieć jej nie umie.
I nawet ona sama siebie nie rozumie.
Od lat niezmiennie na świat patrzy jak zza szyby.
I ciągle żyje, ciągle żyje tak na niby.
Bardziej jesienna niż jesień i bardziej smutna niż łzy.
I znowu przeminął wrzesień i nie zdarzyło się nic.
Kilka zielonych uniesień zasypał złocisty pył.
Jej oczy wpatrzone w jesień - bardziej żałobne niż kir...
Jej oczy wpatrzone w jesień - bardziej żałobne niż kir...
Bardziej jesienna niż jesień i bardziej smutna niż łzy.
I znowu przeminął wrzesień i nie zdarzyło się nic.
Kilka zielonych uniesień zasypał złocisty pył.
Jej oczy wpatrzone w jesień - bardziej żałobne niż kir...
Jej oczy wpatrzone w jesień - bardziej żałobne niż kir...
Jej oczy wpatrzone w jesień - bardziej żałobne niż kir...
Jej oczy wpatrzone w jesień - bardziej żałobne niż kir...
Pochylona nad herbatą z szarą twarzą , jak z kamienia.
Nieobecna, zapatrzona w czarna pustkę gdzieś nad głową
Ciągle czeka, na coś czeka, niewidzialna dla nikogo.
Ona jest inna - nie wczorajsza, nie dzisiejsza.
Ona jest inna - nie tutejsza, nie tamtejsza.
Gdzieś między ziemią, a chmurami zawieszona.
Zapada wieczór. Wszyscy biegną gdzieś, a ona...
Bardziej jesienna niż jesień i bardziej smutna niż łzy.
I znowu przeminął wrzesień i nie zdarzyło się nic.
Kilka zielonych uniesień zasypał złocisty pył.
Jej oczy wpatrzone w jesień - bardziej żałobne niż kir...
Jej oczy wpatrzone w jesień - bardziej żałobne niż kir...
Kilka starych fotografii i rozmowa nieskończona.
W dawnych listach, kiedyś ważnych, cóż dziś znaczą tamte słowa?
Pogubiona jak wspomnienia, tamtą jesień chce powtórzyć.
I znów zgubić chce samotność i samotność chce ją zgubić.
Ona jest inna - nikt zrozumieć jej nie umie.
I nawet ona sama siebie nie rozumie.
Od lat niezmiennie na świat patrzy jak zza szyby.
I ciągle żyje, ciągle żyje tak na niby.
Bardziej jesienna niż jesień i bardziej smutna niż łzy.
I znowu przeminął wrzesień i nie zdarzyło się nic.
Kilka zielonych uniesień zasypał złocisty pył.
Jej oczy wpatrzone w jesień - bardziej żałobne niż kir...
Jej oczy wpatrzone w jesień - bardziej żałobne niż kir...
Bardziej jesienna niż jesień i bardziej smutna niż łzy.
I znowu przeminął wrzesień i nie zdarzyło się nic.
Kilka zielonych uniesień zasypał złocisty pył.
Jej oczy wpatrzone w jesień - bardziej żałobne niż kir...
Jej oczy wpatrzone w jesień - bardziej żałobne niż kir...
Jej oczy wpatrzone w jesień - bardziej żałobne niż kir...
Jej oczy wpatrzone w jesień - bardziej żałobne niż kir...