Chcę się pożegnać
Na koniec z tobą zjednać
Nie powiedzieć słowa żadnego
Odejść nie zamykając okna tego
Tak mi obojętnego
Tak przeklętego.
Nie wyśmiać na koniec
Wysłuchać
Bo powiesz, że potrzebujesz
Tak nijakiego
Ciała mojego.

Trzasnę drzwiami
Na pożegnanie
Obwieszczę się kwiatami
Zacznę przeklinanie
Nie spojrzę na łzy twoje
Bo są moje.
Jak węże splątane
Jak psy oddane
Szukamy
W sobie
Nas.

Tak bardzo nie kochany
W tym życiu sponiewierany
Wymemłany i wyprany
Żyje z dnia na dzień
Codziennie poświęcam się
Nagrody żadnej nie mam
A i tak poniżam się.

Więc tylko pójdę
Na żądanie
Zegarków rozstrajanie
Zacznę w sercu swym
Żeby nie wrócić
Tam gdzie moja krew płynie
W wymyślonej przez ciebie krainie.

Trzasnę drzwiami
Na pożegnanie
Obwieszczę się kwiatami
Zacznę przeklinanie
Nie spojrzę na łzy twoje
Bo są moje.
Jak węże splątane
Jak psy oddane
Szukamy
W sobie
Nas.