W zimowym parku Kalina Jędrusik
Tekst piosenki
Spójrz, najmilsza, w tym parku-śmy sami,
Nic dziwnego, dokoła już zima.
Wyłączyła natura mechanizm
I na drzewkach listeczków już nié ma.
Wiatr goryczą pachnący park studzi,
Liście z parku wymiata i ludzi.
Tylko władzy wiatr nie ma nad nami,
Bo gdy usta łączymy z ustami...
Znów zanoszą się śpiewem słowiki,
Grają świerszcze i pasikoniki.
Brzęczą pszczoły i szemrzą strumyki,
I muzyki znów pełen jest park.
Ciepły wietrzyk prowadzi znów akcję,
Pieści bzy oraz wącha akacje,
Budzi woni urocze sensacje,
Póki wargi tulimy do warg.
Miła, czyżbyś mi drżała chwilami?
Drżę o ciebie. Me szczęście utrudnia
To, że dzwonisz tak strasznie zębami.
To nie zęby, najdroższa, to lutnia.
Na niej piosnkę wydzwania miłości
Chłód, co innych wypłoszył stąd gości.
Chłód, co władzy wszak nie ma nad nami,
Bo gdy usta łączymy z ustami...
Rozkwitają fijołki, pierwiosnki,
Świeżej trawki puszczają się włoski,
Znów wierzbowe się kocą gałązki,
Jednym słowem - wiosenny znów park.
Do nóg ściele nam bratków aksamit,
Cudownymi upaja woniami,
Eksploduje pąkowia salwami,
Póki wargi tulimy do warg.
Przeobrażać, najmilsza, przyrodę
To dla mojej miłości jest detal.
Kiedyś wiosną cię tutaj przywiodę,
Gdy park będzie w bzów tonąć bukietach.
Naszą wiosnę czas zimny nam powił.
I powiemy na ucho majowi,
Że wystarczy na wiosnę czasami
Mocno usta połączyć z ustami...
I słowiki się zmienią we wrony,
I wokoło rozsrebrzą się szrony,
Róże wdzieją trykoty ze słomy,
Jednym słowem - zimowy znów park.
Suche liście wiatr-figlarz pogoni,
Pasmem włosów zatarga u skroni,
Oszronioną gałązką zadzwoni,
Póki wargi lgnąć będą do warg.
Nic dziwnego, dokoła już zima.
Wyłączyła natura mechanizm
I na drzewkach listeczków już nié ma.
Wiatr goryczą pachnący park studzi,
Liście z parku wymiata i ludzi.
Tylko władzy wiatr nie ma nad nami,
Bo gdy usta łączymy z ustami...
Znów zanoszą się śpiewem słowiki,
Grają świerszcze i pasikoniki.
Brzęczą pszczoły i szemrzą strumyki,
I muzyki znów pełen jest park.
Ciepły wietrzyk prowadzi znów akcję,
Pieści bzy oraz wącha akacje,
Budzi woni urocze sensacje,
Póki wargi tulimy do warg.
Miła, czyżbyś mi drżała chwilami?
Drżę o ciebie. Me szczęście utrudnia
To, że dzwonisz tak strasznie zębami.
To nie zęby, najdroższa, to lutnia.
Na niej piosnkę wydzwania miłości
Chłód, co innych wypłoszył stąd gości.
Chłód, co władzy wszak nie ma nad nami,
Bo gdy usta łączymy z ustami...
Rozkwitają fijołki, pierwiosnki,
Świeżej trawki puszczają się włoski,
Znów wierzbowe się kocą gałązki,
Jednym słowem - wiosenny znów park.
Do nóg ściele nam bratków aksamit,
Cudownymi upaja woniami,
Eksploduje pąkowia salwami,
Póki wargi tulimy do warg.
Przeobrażać, najmilsza, przyrodę
To dla mojej miłości jest detal.
Kiedyś wiosną cię tutaj przywiodę,
Gdy park będzie w bzów tonąć bukietach.
Naszą wiosnę czas zimny nam powił.
I powiemy na ucho majowi,
Że wystarczy na wiosnę czasami
Mocno usta połączyć z ustami...
I słowiki się zmienią we wrony,
I wokoło rozsrebrzą się szrony,
Róże wdzieją trykoty ze słomy,
Jednym słowem - zimowy znów park.
Suche liście wiatr-figlarz pogoni,
Pasmem włosów zatarga u skroni,
Oszronioną gałązką zadzwoni,
Póki wargi lgnąć będą do warg.