Podryw Kapsel
Tekst piosenki
BIAŁY
Nie wiem co to był za dzień w sumie bez różnicy
Musiałem wyjść gdzieś nie zdzierżył bym ciszy
Więc, bez jakiegoś planowania męcił
Umyślałem co w palnach mam na wieczór
Chociaż miałem lenia jakbym przytulił się do drzewa
To wiedziałem że nie mogę zostać sam
Trzeba sprostać brat
Muszę dostać v.i.p
Dobra jest mam go
Wrzucam begi na siebe
Ruszamy w tango, spoko wpadnę po Ciebie
Luźno jesteśmy na mieście wpadajmy tu częściej
Klub to raczej nie dla mnie miejsce
Dobra, luz witamy wszystkich
Chwytamy za skinsy
Wygramy ze wszystkim
Śmigamy jak wyścig
Mimo sceptycznego nastawienia
Lece pod bar
Przecież to fakt
Panie zostawiam na potem
Biorę browar okupuję lożę
KAPSEL
Piątek wieczór siedzę w domu jak zakuty w dyby
Trzeba wyjść na podryw na pewno nie na ryby
Zamiast siedzieć na blokach
Wybieramy jakiś lokal
Czuć papierosy w tle słychać kobiecy wokal
Ja udaje się do baru gdzie stoi zomków paru
Tłok tam taki jak w Szczecińskim tramwaju
Więc siadam dużo nie gadam
Drinka zamawiam
Czuję że dzisiaj będzie szampańska zabawa
Część małolatek już tańczy na parkiecie
Ja nie powiem co reszta teraz robi w toalecie
W kieszeni już chyba się skończyła mąca
A więc włącza mi się tryb nocny łowca
Kumple mówią : " Patrz Kapsel niezły towar "
Bez chwili namysłu chcę zaprosić ją na browar
Patrzę na nią
Myślę że to będzie proste
A co się stało dowiecie się raczej w drugiej zwrotce
BIAŁY
Chodź nie noszę obroży
Mów mi pies na kobiety
Robimy start bezkonsekwentnie do mety
I chodź nie mam ochoty na zabawę w amanta
Bo jestem nie stały jak szczęście w baśniach jak kot
Ten wzrok to doza szczęścia jak na haju
W tym wzroku mógłbym się zapętać od razu
Wyraźnie los mi się odwdzięcza po mału
Na razie zaczynam odjeżdżać do raju
Podbijam, jest uśmiech zaczynam nawijać
Mega luz jest
Dam radę przecież
A ona że się znamy
Czekaj chwila
No to już chyba nie mogło być lepiej
Ale wściekła mówi "Nie chcę Cię widzieć wiecej !"
Przetań ja chciałbym Cię widzieć częściej
Znów potem zostaje mi podłożyć wokal
Po paru krokach pod lokal podporem chłopak noukałt
KAPSEL
Dyskretnie wchodzę na parkiet
Panny kręcą pupą kolesie wyginają karkiem
Patrzę na nią
Chętnie bym ją zobaczył u mnie rano
Myślę co zrobić żeby była mi oddaną
Jest rozgrzana jak Copacabana
Idealnie będzie pasował podryw na Hiszpana
Pierwsza próba
Myślę że się uda
- Bardziej niż wóda kręcą mnie twoje uda
Uuuu niestety żartu nie skumała
Pierwsza próba nie udana
Maniana
Taka co tu na baletach szuka dzianego faceta
Niestety u mnie w kieszeniach nie mam monety
Hiszpan nie wyszedł
Usłyszałem tylko ciszę
Dała do zrozumienia żebym z klubu wyszedł
Kierunek loża
Tankuję drugi i trzeci browar
I dumam może do tego dobra jest hipnoza
Nie wiem co to był za dzień w sumie bez różnicy
Musiałem wyjść gdzieś nie zdzierżył bym ciszy
Więc, bez jakiegoś planowania męcił
Umyślałem co w palnach mam na wieczór
Chociaż miałem lenia jakbym przytulił się do drzewa
To wiedziałem że nie mogę zostać sam
Trzeba sprostać brat
Muszę dostać v.i.p
Dobra jest mam go
Wrzucam begi na siebe
Ruszamy w tango, spoko wpadnę po Ciebie
Luźno jesteśmy na mieście wpadajmy tu częściej
Klub to raczej nie dla mnie miejsce
Dobra, luz witamy wszystkich
Chwytamy za skinsy
Wygramy ze wszystkim
Śmigamy jak wyścig
Mimo sceptycznego nastawienia
Lece pod bar
Przecież to fakt
Panie zostawiam na potem
Biorę browar okupuję lożę
KAPSEL
Piątek wieczór siedzę w domu jak zakuty w dyby
Trzeba wyjść na podryw na pewno nie na ryby
Zamiast siedzieć na blokach
Wybieramy jakiś lokal
Czuć papierosy w tle słychać kobiecy wokal
Ja udaje się do baru gdzie stoi zomków paru
Tłok tam taki jak w Szczecińskim tramwaju
Więc siadam dużo nie gadam
Drinka zamawiam
Czuję że dzisiaj będzie szampańska zabawa
Część małolatek już tańczy na parkiecie
Ja nie powiem co reszta teraz robi w toalecie
W kieszeni już chyba się skończyła mąca
A więc włącza mi się tryb nocny łowca
Kumple mówią : " Patrz Kapsel niezły towar "
Bez chwili namysłu chcę zaprosić ją na browar
Patrzę na nią
Myślę że to będzie proste
A co się stało dowiecie się raczej w drugiej zwrotce
BIAŁY
Chodź nie noszę obroży
Mów mi pies na kobiety
Robimy start bezkonsekwentnie do mety
I chodź nie mam ochoty na zabawę w amanta
Bo jestem nie stały jak szczęście w baśniach jak kot
Ten wzrok to doza szczęścia jak na haju
W tym wzroku mógłbym się zapętać od razu
Wyraźnie los mi się odwdzięcza po mału
Na razie zaczynam odjeżdżać do raju
Podbijam, jest uśmiech zaczynam nawijać
Mega luz jest
Dam radę przecież
A ona że się znamy
Czekaj chwila
No to już chyba nie mogło być lepiej
Ale wściekła mówi "Nie chcę Cię widzieć wiecej !"
Przetań ja chciałbym Cię widzieć częściej
Znów potem zostaje mi podłożyć wokal
Po paru krokach pod lokal podporem chłopak noukałt
KAPSEL
Dyskretnie wchodzę na parkiet
Panny kręcą pupą kolesie wyginają karkiem
Patrzę na nią
Chętnie bym ją zobaczył u mnie rano
Myślę co zrobić żeby była mi oddaną
Jest rozgrzana jak Copacabana
Idealnie będzie pasował podryw na Hiszpana
Pierwsza próba
Myślę że się uda
- Bardziej niż wóda kręcą mnie twoje uda
Uuuu niestety żartu nie skumała
Pierwsza próba nie udana
Maniana
Taka co tu na baletach szuka dzianego faceta
Niestety u mnie w kieszeniach nie mam monety
Hiszpan nie wyszedł
Usłyszałem tylko ciszę
Dała do zrozumienia żebym z klubu wyszedł
Kierunek loża
Tankuję drugi i trzeci browar
I dumam może do tego dobra jest hipnoza