Trójkąt bermudzki Marian Opania, Wiktor Zborowski
Tekst piosenki
-
1 ocena
Zawiadamiam cię, redakcjo,
Z nieszczególną satysfakcją,
Z jaką spotkał się reakcją
Twych programów nowy blok.
Miast herbatki popić z kubka,
Zastrzyk wziąć i spać do jutra,
Cały szpital czubek w czubka
W telewizor wlepił wzrok.
Tam typ chudy i ponury
Opowiadał dłuższy czas
O Bermudach, wobec których
Świat nauki mówi – pas!
Mózg nam zbełtał tak nieludzko,
Aż go każdy zaczął kląć
I przez Trójkąt ów Bermudzki
Ekstra zastrzyk musiał wziąć.
Mógł pokazać pan redaktor
Rozruch pieca czy reaktor
Albo księżycowy traktor
I by też wykonał plan.
Lecz nas wolał robić w jajo,
Godzinami rozprawiając,
Jak te spodki tam latają
I co przez nie grozi nam.
Toż to u nas w każdej chwili
Mkną talerze tam i siam,
Myśmy na nich psa wkroili,
Jeśli kucharz nie łże nam,
Gdy medykamentów cudy
W kibel spuszczasz skoro świt,
To jest strach! A ten – Bermudy!
Oj, nieładnie, bracie, wstyd!
Nie zrobiliśmy skandalu,
Rzec to trzeba nie bez żalu,
Jest wśród nas kozaczków paru,
Lecz się boją zrobić huk,
Niemniej trzeba stwierdzić dumnie,
Że w ponurej legną trumnie
Te oszczerstwa i kalumnie,
Które na nas miota wróg.
Bo to wróg nam wody brudzi
I bermudzi plony zbóż,
Wszystko to wymyślił Churchill
W osiemnastym roku już!
Każdy jął obmyślać tu
Protest do agencji TASS,
Aż czterdziestu łapiduchów
Wpadło i związało nas.
Tęgieśmy dostali lanie
W bezpieczeństwa tkwiąc kaftanie
Paranoik wił się w pianie
Jak w kipieli morskiej wąż,
Skatowali nas okrutnie
W białych kitlach podli trutnie
I zrobiło się bermudnie,
I bermudnie jest nam wciąż!
Kiedy przyjdzie syn maleńki
I usłyszę jego miauk:
„Tata, o czym truł w okienku
Słynny ów kandydat nauk?”
Prawdy przed nim nie zataję,
Której w tym programie brak,
Wykpię sens bermudnych bajek,
Niech wie mały, co i jak!
Jest wśród nas dentysta Rudik,
Ma elektroniczny budzik,
Budzik ów jest marki Grundig
I odbiera NRD!
- RFN, baranie!
On handlował tam ciuchami,
A gdy wrócił, mózg mu zanikł!
Rączki spięto mu w kaftanik,
A na nóżce miał, kochani,
Numereczek ten i ten.
Słyszał on na własne uszy
Pieśń, co poruszyła świat,
Że badawczy nasz Iljuszyn,
Też w Bermudzki Trójkąt wpadł.
Na kawałki się rozprysnął,
Spłonął niby suchy śmieć.
A pilotów dwóch bez zmysłów
Jakiś kuter złowił w...
- Cieć!
Po tej wpadce niesłychanej
W pesymizmu skrajnym stanie
W klatce ich przywieźli szklanej
Prosto przed szpitala sień,
Znamy ich relacji strzępek,
Że ten trójkąt niepojęty
To otwarty ziemi pępek
I że wszystko wpada weń.
Jeden z nich, swój chłop, mechanik,
Opowiedzieć więcej chciał,
Ale miał pamięci zanik,
To zapłakał, to się śmiał...
To mamrotał: „Kopsnij szluga”,
To znów jeżył się jak jeż,
Po co gadać o złym długo?
Zakręcony, sam pan wiesz...
Naukowcy ukochani,
Miast nas zgłębiać audycjami,
Zmieńcie z nami się miejscami
I być może to coś da!
Bo ten trójkąt wam okropnie
Mózgi ćmi, a nam odwrotnie,
Więc opłaca się stokrotnie
Wszystkim nam zamiana ta!
Taki pomysł dom wariatów
W sprawie tych Bermudów ma,
Z poważaniem, podpis, data,
Odpisujcie nam raz dwa,
Bo jak nie, to o tych spodkach
I Bermudach, psiał ich treść,
Ruchniem list do Totolotka
I trafimy razy sześć!
- Siedem...
Osiem...
- Sześć!
Cześć! Cześć!
Z nieszczególną satysfakcją,
Z jaką spotkał się reakcją
Twych programów nowy blok.
Miast herbatki popić z kubka,
Zastrzyk wziąć i spać do jutra,
Cały szpital czubek w czubka
W telewizor wlepił wzrok.
Tam typ chudy i ponury
Opowiadał dłuższy czas
O Bermudach, wobec których
Świat nauki mówi – pas!
Mózg nam zbełtał tak nieludzko,
Aż go każdy zaczął kląć
I przez Trójkąt ów Bermudzki
Ekstra zastrzyk musiał wziąć.
Mógł pokazać pan redaktor
Rozruch pieca czy reaktor
Albo księżycowy traktor
I by też wykonał plan.
Lecz nas wolał robić w jajo,
Godzinami rozprawiając,
Jak te spodki tam latają
I co przez nie grozi nam.
Toż to u nas w każdej chwili
Mkną talerze tam i siam,
Myśmy na nich psa wkroili,
Jeśli kucharz nie łże nam,
Gdy medykamentów cudy
W kibel spuszczasz skoro świt,
To jest strach! A ten – Bermudy!
Oj, nieładnie, bracie, wstyd!
Nie zrobiliśmy skandalu,
Rzec to trzeba nie bez żalu,
Jest wśród nas kozaczków paru,
Lecz się boją zrobić huk,
Niemniej trzeba stwierdzić dumnie,
Że w ponurej legną trumnie
Te oszczerstwa i kalumnie,
Które na nas miota wróg.
Bo to wróg nam wody brudzi
I bermudzi plony zbóż,
Wszystko to wymyślił Churchill
W osiemnastym roku już!
Każdy jął obmyślać tu
Protest do agencji TASS,
Aż czterdziestu łapiduchów
Wpadło i związało nas.
Tęgieśmy dostali lanie
W bezpieczeństwa tkwiąc kaftanie
Paranoik wił się w pianie
Jak w kipieli morskiej wąż,
Skatowali nas okrutnie
W białych kitlach podli trutnie
I zrobiło się bermudnie,
I bermudnie jest nam wciąż!
Kiedy przyjdzie syn maleńki
I usłyszę jego miauk:
„Tata, o czym truł w okienku
Słynny ów kandydat nauk?”
Prawdy przed nim nie zataję,
Której w tym programie brak,
Wykpię sens bermudnych bajek,
Niech wie mały, co i jak!
Jest wśród nas dentysta Rudik,
Ma elektroniczny budzik,
Budzik ów jest marki Grundig
I odbiera NRD!
- RFN, baranie!
On handlował tam ciuchami,
A gdy wrócił, mózg mu zanikł!
Rączki spięto mu w kaftanik,
A na nóżce miał, kochani,
Numereczek ten i ten.
Słyszał on na własne uszy
Pieśń, co poruszyła świat,
Że badawczy nasz Iljuszyn,
Też w Bermudzki Trójkąt wpadł.
Na kawałki się rozprysnął,
Spłonął niby suchy śmieć.
A pilotów dwóch bez zmysłów
Jakiś kuter złowił w...
- Cieć!
Po tej wpadce niesłychanej
W pesymizmu skrajnym stanie
W klatce ich przywieźli szklanej
Prosto przed szpitala sień,
Znamy ich relacji strzępek,
Że ten trójkąt niepojęty
To otwarty ziemi pępek
I że wszystko wpada weń.
Jeden z nich, swój chłop, mechanik,
Opowiedzieć więcej chciał,
Ale miał pamięci zanik,
To zapłakał, to się śmiał...
To mamrotał: „Kopsnij szluga”,
To znów jeżył się jak jeż,
Po co gadać o złym długo?
Zakręcony, sam pan wiesz...
Naukowcy ukochani,
Miast nas zgłębiać audycjami,
Zmieńcie z nami się miejscami
I być może to coś da!
Bo ten trójkąt wam okropnie
Mózgi ćmi, a nam odwrotnie,
Więc opłaca się stokrotnie
Wszystkim nam zamiana ta!
Taki pomysł dom wariatów
W sprawie tych Bermudów ma,
Z poważaniem, podpis, data,
Odpisujcie nam raz dwa,
Bo jak nie, to o tych spodkach
I Bermudach, psiał ich treść,
Ruchniem list do Totolotka
I trafimy razy sześć!
- Siedem...
Osiem...
- Sześć!
Cześć! Cześć!