Ballada o znieczulicy społecznej Mariusz Kiljan
Tekst piosenki
Leży Marian, leży sobie koło szyny
Przyszła już policja gapią się dziewczyny.
Tramwaj mu przejechał poprzez obie nogi
Ach, cóż cię spotkało mój Marianie drogi?
Leży Marian, leży i wije się w bólach
Od jutra na spacer no to już o kulach.
Twardy bruk, a jeszcze ludzi coraz więcej
Marian się ogania, wszak ma jeszcze ręce.
Idą dwie sąsiadki, mają pełne siatki.
Patrzcie jaki młody, przecudnej urody!
Pani, droga pani, czyja to jest wina?
Takiemu młodemu nogi się ucina.
Nogi jak to nogi bez nich też żyć może.
Ale wie sąsiadka, jutro ma coś zdrożeć.
W płaszczu z ortalionu stoi Karol z POM-u
Patrzy na tę jatkę i wcina kanapkę.
Tramwaj ruszył dalej, nie zbrudzony prawie
Krwi trochę zostało, ale bardzo mało.
Marian jeszcze leży, rozgląda się w tłumie
Nogi leżą obok, on nic nie rozumie.
Coraz więcej ludzi i nikt się nie nudzi,
Widokiem przybici stoją emeryci
Panie, jak okropnie patrzeć na te rany,
Ale dobrze mu tak, pewnie był pijany
Przyszły także dzieci, patrzą bez obawy
Mały Kazio chciałby nóżkę do zabawy.
Próżno rzecz tłumaczy babcia Kazia biedna
Widzisz, Kaziu, nóżka może być potrzebna.
Obok idzie Heniek, teczkę trzyma w dłoni
Spieszy się do biura, nikt go nie dogoni
Nareszcie ekipa na biało ubrana
Dwóch poniosło nogi, trzeci niósł Mariana.
Wszyscy się rozchodzą, każdy w swoją stronę.
Znów nic się nie dzieje, znów miny znudzone.
Przyszła już policja gapią się dziewczyny.
Tramwaj mu przejechał poprzez obie nogi
Ach, cóż cię spotkało mój Marianie drogi?
Leży Marian, leży i wije się w bólach
Od jutra na spacer no to już o kulach.
Twardy bruk, a jeszcze ludzi coraz więcej
Marian się ogania, wszak ma jeszcze ręce.
Idą dwie sąsiadki, mają pełne siatki.
Patrzcie jaki młody, przecudnej urody!
Pani, droga pani, czyja to jest wina?
Takiemu młodemu nogi się ucina.
Nogi jak to nogi bez nich też żyć może.
Ale wie sąsiadka, jutro ma coś zdrożeć.
W płaszczu z ortalionu stoi Karol z POM-u
Patrzy na tę jatkę i wcina kanapkę.
Tramwaj ruszył dalej, nie zbrudzony prawie
Krwi trochę zostało, ale bardzo mało.
Marian jeszcze leży, rozgląda się w tłumie
Nogi leżą obok, on nic nie rozumie.
Coraz więcej ludzi i nikt się nie nudzi,
Widokiem przybici stoją emeryci
Panie, jak okropnie patrzeć na te rany,
Ale dobrze mu tak, pewnie był pijany
Przyszły także dzieci, patrzą bez obawy
Mały Kazio chciałby nóżkę do zabawy.
Próżno rzecz tłumaczy babcia Kazia biedna
Widzisz, Kaziu, nóżka może być potrzebna.
Obok idzie Heniek, teczkę trzyma w dłoni
Spieszy się do biura, nikt go nie dogoni
Nareszcie ekipa na biało ubrana
Dwóch poniosło nogi, trzeci niósł Mariana.
Wszyscy się rozchodzą, każdy w swoją stronę.
Znów nic się nie dzieje, znów miny znudzone.