Warna Andrzej Waligórski
Nadesłał
tris
4 lata temu
Treść
Lśni chorągiew pozłocista
Chrzęści zbroja szmelcowana
Jedzie, jedzie król Władysław
By pokonać bisurmana
Po wąwozach grzmią cykady
Koń królewski raźno parska
Dzielny Węgier Jan Hunyady
Sprawdza szyki kląc z madziarska
Nad wzgórzami wstają zorze
Wojsko w marszu rumor czyni
"O już widać czarne morze "
Rzecze Legat Cezarini
I ruszają gromić pogan
W sile szesnastu tysięcy
A ich okrzyk, tak potężny
Niczym stary dzwon co dźwięczy
Król naprędce je śniadanie
Jan Hunyady wszedł z łoskotem
"Nawalili wenecjanie
Wycofują swoją flotę"
Król odstawił kubek z winem
Błysk mu strzelił spod powieki
"Wyruszamy za godzinę
A Wenecji wstyd na wieki"
Wszędzie ruch i gwar panował
Rycerze wsiedli na konie
Każdy na śmierć się gotował
W pożegnaniu wznieśli dłonie
Jeszcze Warna w dali drzemie
Jeszcze nisko stoi słońce
A pancerni strzemię w strzemię
A pancerni koncerz w koncerz
A pancerni kopia w kopię
Ku piaszczystym patrzą brzegom
"No to cześć, daj pyska chłopie
Rzecze król do Hunyadego
I trzasnęły jednym trzaskiem
Setki przyłbic zatrzaśniętych
I błysnęły jednym blaskiem
Setki mieczy wyszarpniętych
I zadrżała ziemia święta
I huknęły dzwony w mieście
I ruszyli najpierw stępa
Potem kłusem, cwałem wreszcie
A Janczarzy zaprzedańcy
Atakują Węgrów batem
A szalony król Warneńczyk
Dla większości stał się katem
Amurat ominął skrzydło
I uderzył w Bobrzyckiego
A w burnusach dzikie bydło
Jęło bić się na całego
Sześć tysięcy oturaków
Uderzyło na Frankbana
A Słoweniec wraz z Biskupem
Rzucił wszystkich na kolana
Biskup Szymon w kontrataku
Rzucił bić się za Rozgonie
Lecz padł ze swym wojskiem w krzyku
Pianą krwawą pluły konie
Lech Bobrzycki zbiera wojsko
I za wrogiem się rozgląda
Pot ociera z czoła ciężko
Wpada jazda na wielbłądach
Konie rżą zaraz w popłochu
Widząc z garbem stwory dziwne
Turcy jadą na Wołochów
Zagęszczając dziką bitwę
Pędzi do króla posłaniec
Cały we krwi ubabrany
Rzecze: "Najjaśniejszy Panie
Lech Bobrzycki usiekany"
Czoło marszczy się królewskie
Za kompanów tą niedolę
Władysław do wojska rzecze
"Ja od sromu śmierć dziś wolę"
Spina swego konia w cwale
Widząc wojska swe w agonii
I w bitewnym pędząc szale
Wrzeszczy: "Żołnierze do broni"
Strzaskane padają kopie
Miecze oraz mizykordie
Jeszcze pięść żelazna łupie
Grając wojenną melodię
W sile pięciuset rycerstwa
Ruszył młody król na pogan
I nie tracąc wcale męstwa
Pędząc modlił się do Boga
Poszła dzielna polska jazda
Poszli Węgrzy niczym diabli
Jak stalowa ostra drzazga
Jak błyszczące ostrze szabli
I widziano jak lecieli
Pędem dzikim i szalonym
I widziano jak tonęli
W morzu Turków niezmierzonym
Król Władysław stracił konia
I z rozpędem padł na ziemię
Pod naporem wroga skonał
Wraz z rycerstwem stanął w niebie
Zbezczeszczoną głowę króla
Turcy zatknęli na pice
Węgrzy niczym pszczoły z ula
Uciekali w dal, w panice
Potem z piórem siadł pod skarpą
Mnich uczony, stary skryba
"Warto było czy nie warto?
Odwrót lepszy byłby chyba"
Chrzanił zacny zjadacz chleba
"Czas nad nami wartko goni
I tak przecież umrzeć trzeba
To już lepiej tak jak oni"
Zresztą koniec dzieło wieńczy
Mnich w klasztorze kipnął marnie
A szalony król Warneńczyk
Ma grobowiec w pięknej Warnie
I szanują go Bułgarzy
I nas dzięki niemu cenią
Więc na czarnomorskiej plaży
Składam hołd królewskim cieniom
a
G
a
Chrzęści zbroja szmelcowana
C
G
C
Jedzie, jedzie król Władysław
d
a
By pokonać bisurmana
G
a
Po wąwozach grzmią cykady
Koń królewski raźno parska
Dzielny Węgier Jan Hunyady
Sprawdza szyki kląc z madziarska
Nad wzgórzami wstają zorze
Wojsko w marszu rumor czyni
"O już widać czarne morze "
Rzecze Legat Cezarini
I ruszają gromić pogan
W sile szesnastu tysięcy
A ich okrzyk, tak potężny
Niczym stary dzwon co dźwięczy
Król naprędce je śniadanie
Jan Hunyady wszedł z łoskotem
"Nawalili wenecjanie
Wycofują swoją flotę"
Król odstawił kubek z winem
Błysk mu strzelił spod powieki
"Wyruszamy za godzinę
A Wenecji wstyd na wieki"
Wszędzie ruch i gwar panował
Rycerze wsiedli na konie
Każdy na śmierć się gotował
W pożegnaniu wznieśli dłonie
Jeszcze Warna w dali drzemie
Jeszcze nisko stoi słońce
A pancerni strzemię w strzemię
A pancerni koncerz w koncerz
A pancerni kopia w kopię
Ku piaszczystym patrzą brzegom
"No to cześć, daj pyska chłopie
Rzecze król do Hunyadego
I trzasnęły jednym trzaskiem
Setki przyłbic zatrzaśniętych
I błysnęły jednym blaskiem
Setki mieczy wyszarpniętych
I zadrżała ziemia święta
I huknęły dzwony w mieście
I ruszyli najpierw stępa
Potem kłusem, cwałem wreszcie
A Janczarzy zaprzedańcy
Atakują Węgrów batem
A szalony król Warneńczyk
Dla większości stał się katem
Amurat ominął skrzydło
I uderzył w Bobrzyckiego
A w burnusach dzikie bydło
Jęło bić się na całego
Sześć tysięcy oturaków
Uderzyło na Frankbana
A Słoweniec wraz z Biskupem
Rzucił wszystkich na kolana
Biskup Szymon w kontrataku
Rzucił bić się za Rozgonie
Lecz padł ze swym wojskiem w krzyku
Pianą krwawą pluły konie
Lech Bobrzycki zbiera wojsko
I za wrogiem się rozgląda
Pot ociera z czoła ciężko
Wpada jazda na wielbłądach
Konie rżą zaraz w popłochu
Widząc z garbem stwory dziwne
Turcy jadą na Wołochów
Zagęszczając dziką bitwę
Pędzi do króla posłaniec
Cały we krwi ubabrany
Rzecze: "Najjaśniejszy Panie
Lech Bobrzycki usiekany"
Czoło marszczy się królewskie
Za kompanów tą niedolę
Władysław do wojska rzecze
"Ja od sromu śmierć dziś wolę"
Spina swego konia w cwale
Widząc wojska swe w agonii
I w bitewnym pędząc szale
Wrzeszczy: "Żołnierze do broni"
Strzaskane padają kopie
Miecze oraz mizykordie
Jeszcze pięść żelazna łupie
Grając wojenną melodię
W sile pięciuset rycerstwa
Ruszył młody król na pogan
I nie tracąc wcale męstwa
Pędząc modlił się do Boga
Poszła dzielna polska jazda
Poszli Węgrzy niczym diabli
Jak stalowa ostra drzazga
Jak błyszczące ostrze szabli
I widziano jak lecieli
Pędem dzikim i szalonym
I widziano jak tonęli
W morzu Turków niezmierzonym
Król Władysław stracił konia
I z rozpędem padł na ziemię
Pod naporem wroga skonał
Wraz z rycerstwem stanął w niebie
Zbezczeszczoną głowę króla
Turcy zatknęli na pice
Węgrzy niczym pszczoły z ula
Uciekali w dal, w panice
Potem z piórem siadł pod skarpą
Mnich uczony, stary skryba
"Warto było czy nie warto?
Odwrót lepszy byłby chyba"
Chrzanił zacny zjadacz chleba
"Czas nad nami wartko goni
I tak przecież umrzeć trzeba
To już lepiej tak jak oni"
Zresztą koniec dzieło wieńczy
Mnich w klasztorze kipnął marnie
A szalony król Warneńczyk
Ma grobowiec w pięknej Warnie
I szanują go Bułgarzy
I nas dzięki niemu cenią
Więc na czarnomorskiej plaży
Składam hołd królewskim cieniom
Zasada Dobrego Harcerza
Wprowadzamy kilka zmian w zasadach kontrybucji. Przeczytaj co się zmieniło: Aktualizacja zasad.Nowe opracowania +2 -0
Status: ZatwierdzonaWartość: 20 punktów karmy
głosował za zatwierdzeniem 70 punktami 4 lata temu
głosował za zatwierdzeniem 70 punktami 4 lata temu