Bal u Pana Boga Trio Gintrowski Kaczmarski Łapiński
Instrument:
Tylko Tekst
Gitara
Na bankiecie u Pana Zastępów
Wszystko płynie i gra, pachnie i lśni
Wygwieżdżony jest strop firmamentu
I w parkietach ze szkła galaktyką skrzy
Stoły pełne arcydzieł stworzenia
Ryb obfitość i mięs, owoce i chleb
Usta śmieją się, drżą podniebienia
I docenia się to, że się jest sługą nieb
A sam Bóg pośród sług gdyby mógł to by śpiewał
Że szał będzie trwał świat się stał więc nalewa
I rad tworzy ład białych szat i aureol
Nie wypił ktoś za blask
Wzrok w parkiet wbił
Gdzie w ciszy gwiazd
Pod niebem ziemia się powoli wyłania
Myśl się wysnuwa
I zada słów, a tu
Tymczasem
Na bankiecie uśmiechy szerokie
I wiruje wśród ścian piór biały puch
Do nikogo nie staje nikt bokiem
I aż gęsto od słów, nieważkich słów
Stwórca poszedł już wprawdzie lecz przecież
Pozostawił nam stół parkiet i świat
W jakimż będzie wspanialej nam świecie
Skoro czeka nas tu wieczysty ład
Póki co wierzyć w to co powiedzą nam oczy
Nie wstyd chwalić byt skoro świt nas otoczył
Ktoś z nas nie myśli tak
Nie mówi nic, byt mu nie w smak
Zaszkodził kawior mu czy głowę ma słabą
Patrzy pod nogi w parkieci żłobi znak
Przez który
Na bankiecie spojrzenia ostrożne
Ważne staje się kto stoi i gdzie
Nie wiadomo skąd myśli bezbożne
Wokół aureol mkną czy chcesz czy nie
Koniec snu bowiem tu już nie będzie spokoju
Więc znów zamęt głów chaos słów paranoja
I strach bowiem tu już nie będzie spokoju
Więc strach bowiem tu już nie będzie spokoju...
Na bankiecie u Pana Zastępów f
Wszystko płynie i gra pachnie i lśni f Dis Cis C7
Wygwieżdżony jest strop firmamentów f
I w parkietach ze szkła galaktyką skrzy f Dis Cis C7
Stoły pełne arcydzieł stworzenia
Ryb obfitość i miąs owoce i chleb
Usta śmieją się drżą podniebienia
I docenia się to że się jest sługą nieb
A sam Bóg pośród sług gdyby mógł to by śpiewał że d B g A7
Szał będzie trwał świat się stał więc nalewa i d B g A7
Rad tworzy ład białych szat i aureol... d B g A7 (d)
Nie wypił ktoś za blask d a
Wzrok w parkiet wbił g6
Gdzie w ciszy gwiazd g6
Pod niebem ziemia się powoli wyłania f
Myśl się wysnuwa Dis
I żąda słów a Cis
Tu C7
Tymczasem C7
Na bankiecie uśmiechy szerokie
I wiruje wśród ścian piór biały puch
Do nikogo nie staje nikt bokiem
I aż gęsto od słów nieważkich słów
Stwórca poszedł już wprawdzie lecz przecież g
Pozostawił nam stół parkiet i świat g F Dis D7
W jakimż będzie wspanialej nam świecie g
Skoro czeka nas tu wieczysty ład g F Dis D7
Póki co wierzyć w to co powiedzą nam oczy nie d B g A7
Wstyd chwalić byt skoro świt nas otoczył... d B g A7 (d)
Ktoś z nas nie myśli tak
Wzrok w parkiet wbił
Byt mu nie w smak
Zaszkodził kawior mu czy głowę ma słabą
Patrzy pod nogi
W parkiecie żłobi
Znak
Przez który
Na bankiecie spojrzenia ostrożne
Ważne staje się kto stoi i gdzie
Nie wiadomo skąd myśli bezbożne
Wokół aureol mkną czy chcesz czy nie
Koniec snu bowiem tu już nie będzie spokoju więc d B g A7
Znów zamęt głów chaos słów paranoja i d B g A7
Strach bowiem tu już nie będzie spokoju więc d B g A7
Strach bowiem tu już nie będzie spokoju... d B g A7
Na bankiecie u Pana Zastępów
Wszystko płynie i gra pachnie i lśni
Wygwieżdżony jest strop firmamentów
I w parkietach ze szkła galaktyką skrzy
Stoły pełne arcydzieł stworzenia
Ryb obfitość i miąs owoce i chleb
Usta śmieją się drżą podniebienia
I docenia się to że się jest sługą nieb
A sam Bóg pośród sług gdyby mógł to by śpiewał że
Szał będzie trwał świat się stał więc nalewa i
Rad tworzy ład białych szat i aureol...
Nie wypił ktoś za blask
Wzrok w parkiet wbił
Gdzie w ciszy gwiazd
Pod niebem ziemia się powoli wyłania
Myśl się wysnuwa
I żąda słów
Tu
Tymczasem
Na bankiecie uśmiechy szerokie
I wiruje wśród ścian piór biały puch
Do nikogo nie staje nikt bokiem
I aż gęsto od słów nieważkich słów
Stwórca poszedł już wprawdzie lecz przecież
Pozostawił nam stół parkiet i świat
W jakimż będzie wspanialej nam świecie
Skoro czeka nas tu wieczysty ład
Póki co wierzyć w to co powiedzą nam oczy nie
Wstyd chwalić byt skoro świt nas otoczył...
Ktoś z nas nie myśli tak
Wzrok w parkiet wbił
Byt mu nie w smak
Zaszkodził kawior mu czy głowę ma słabą
Patrzy pod nogi
W parkiecie żłobi
Znak
Przez który
Na bankiecie spojrzenia ostrożne
Ważne staje się kto stoi i gdzie
Nie wiadomo skąd myśli bezbożne
Wokół aureol mkną czy chcesz czy nie
Koniec snu bowiem tu już nie będzie spokoju więc
Znów zamęt głów chaos słów paranoja i
Strach bowiem tu już nie będzie spokoju więc
Strach bowiem tu już nie będzie spokoju...
f
Wszystko płynie i gra pachnie i lśni
f
Dis
Cis
C7
Wygwieżdżony jest strop firmamentów
f
I w parkietach ze szkła galaktyką skrzy
f
Dis
Cis
C7
Stoły pełne arcydzieł stworzenia
Ryb obfitość i miąs owoce i chleb
Usta śmieją się drżą podniebienia
I docenia się to że się jest sługą nieb
A sam Bóg pośród sług gdyby mógł to by śpiewał że
d
B
g
A7
Szał będzie trwał świat się stał więc nalewa i
d
B
g
A7
Rad tworzy ład białych szat i aureol...
d
B
g
A7
(d
)Nie wypił ktoś za blask
d
a
Wzrok w parkiet wbił
g6
Gdzie w ciszy gwiazd
g6
Pod niebem ziemia się powoli wyłania
f
Myśl się wysnuwa
Dis
I żąda słów
a
Cis
Tu
C7
Tymczasem
C7
Na bankiecie uśmiechy szerokie
I wiruje wśród ścian piór biały puch
Do nikogo nie staje nikt bokiem
I aż gęsto od słów nieważkich słów
Stwórca poszedł już wprawdzie lecz przecież
g
Pozostawił nam stół parkiet i świat
g
F
Dis
D7
W jakimż będzie wspanialej nam świecie
g
Skoro czeka nas tu wieczysty ład
g
F
Dis
D7
Póki co wierzyć w to co powiedzą nam oczy nie
d
B
g
A7
Wstyd chwalić byt skoro świt nas otoczył...
d
B
g
A7
(d
)Ktoś z nas nie myśli tak
Wzrok w parkiet wbił
Byt mu nie w smak
Zaszkodził kawior mu czy głowę ma słabą
Patrzy pod nogi
W parkiecie żłobi
Znak
Przez który
Na bankiecie spojrzenia ostrożne
Ważne staje się kto stoi i gdzie
Nie wiadomo skąd myśli bezbożne
Wokół aureol mkną czy chcesz czy nie
Koniec snu bowiem tu już nie będzie spokoju więc
d
B
g
A7
Znów zamęt głów chaos słów paranoja i
d
B
g
A7
Strach bowiem tu już nie będzie spokoju więc
d
B
g
A7
Strach bowiem tu już nie będzie spokoju...
d
B
g
A7
Na bankiecie u Pana Zastępów
Wszystko płynie i gra, pachnie i lśni
Wygwieżdżony jest strop firmamentu
I w parkietach ze szkła galaktyką skrzy
Stoły pełne arcydzieł stworzenia
Ryb obfitość i mięs, owoce i chleb
Usta śmieją się, drżą podniebienia
I docenia się to, że się jest sługą nieb
A sam Bóg pośród sług gdyby mógł to by śpiewał
Że szał będzie trwał świat się stał więc nalewa
I rad tworzy ład białych szat i aureol
Nie wypił ktoś za blask
Wzrok w parkiet wbił
Gdzie w ciszy gwiazd
Pod niebem ziemia się powoli wyłania
Myśl się wysnuwa
I zada słów, a tu
Tymczasem
Na bankiecie uśmiechy szerokie
I wiruje wśród ścian piór biały puch
Do nikogo nie staje nikt bokiem
I aż gęsto od słów, nieważkich słów
Stwórca poszedł już wprawdzie lecz przecież
Pozostawił nam stół parkiet i świat
W jakimż będzie wspanialej nam świecie
Skoro czeka nas tu wieczysty ład
Póki co wierzyć w to co powiedzą nam oczy
Nie wstyd chwalić byt skoro świt nas otoczył
Ktoś z nas nie myśli tak
Nie mówi nic, byt mu nie w smak
Zaszkodził kawior mu czy głowę ma słabą
Patrzy pod nogi w parkieci żłobi znak
Przez który
Na bankiecie spojrzenia ostrożne
Ważne staje się kto stoi i gdzie
Nie wiadomo skąd myśli bezbożne
Wokół aureol mkną czy chcesz czy nie
Koniec snu bowiem tu już nie będzie spokoju
Więc znów zamęt głów chaos słów paranoja
I strach bowiem tu już nie będzie spokoju
Więc strach bowiem tu już nie będzie spokoju...
Wszystko płynie i gra, pachnie i lśni
Wygwieżdżony jest strop firmamentu
I w parkietach ze szkła galaktyką skrzy
Stoły pełne arcydzieł stworzenia
Ryb obfitość i mięs, owoce i chleb
Usta śmieją się, drżą podniebienia
I docenia się to, że się jest sługą nieb
A sam Bóg pośród sług gdyby mógł to by śpiewał
Że szał będzie trwał świat się stał więc nalewa
I rad tworzy ład białych szat i aureol
Nie wypił ktoś za blask
Wzrok w parkiet wbił
Gdzie w ciszy gwiazd
Pod niebem ziemia się powoli wyłania
Myśl się wysnuwa
I zada słów, a tu
Tymczasem
Na bankiecie uśmiechy szerokie
I wiruje wśród ścian piór biały puch
Do nikogo nie staje nikt bokiem
I aż gęsto od słów, nieważkich słów
Stwórca poszedł już wprawdzie lecz przecież
Pozostawił nam stół parkiet i świat
W jakimż będzie wspanialej nam świecie
Skoro czeka nas tu wieczysty ład
Póki co wierzyć w to co powiedzą nam oczy
Nie wstyd chwalić byt skoro świt nas otoczył
Ktoś z nas nie myśli tak
Nie mówi nic, byt mu nie w smak
Zaszkodził kawior mu czy głowę ma słabą
Patrzy pod nogi w parkieci żłobi znak
Przez który
Na bankiecie spojrzenia ostrożne
Ważne staje się kto stoi i gdzie
Nie wiadomo skąd myśli bezbożne
Wokół aureol mkną czy chcesz czy nie
Koniec snu bowiem tu już nie będzie spokoju
Więc znów zamęt głów chaos słów paranoja
I strach bowiem tu już nie będzie spokoju
Więc strach bowiem tu już nie będzie spokoju...
Zasada Dobrego Harcerza
Wprowadzamy kilka zmian w zasadach kontrybucji. Przeczytaj co się zmieniło: Aktualizacja zasad.Korekty +0 -0
Status: ZatwierdzonaWartość: 18 punktów karmy
Poprawił opracowanie 4 lata temu
zaakceptował opracowanie 4 lata temu