Karol Levittoux Przemysław Gintrowski
Instrument:
Gitara
Zbrodniczy spisek w gimnazjalnej klasie / e
Zagraża państwu, w jego spokój godzi / a
Inspiratorów wkrótce wykryć da się / H
Wciąż niepoprawni Polaczkowie młodzi / eH eH
Ten Levittoux był hersztem, jak się zdaje
Przez niego w duszę sączy się trucizna
Sledztwo prowadźcie zgodnie ze zwyczajem
W mig się przyzna! Prędko się przyzna!
Drogi Panie Levittoux, prawdę wyznać chciej / e a
Gdy wspólników podasz tu, sercu będzie lżej / e H
Milczysz Panie Levittoux, nie unikniesz kar / a e
Młodzież wiodłeś Ty ku złu, smuci się nasz Car / H e
Mury kazamat dostatecznie grube
Żeby krzyk każdy wytłumić dokładnie
Błogosławiony, kto przejdzie tę próbę
A kto się złamie! Przekleństwo nań spadnie!
Logika dziejom nakłada kajadny
Sprawiedliwości zgrzytają zasuwy
I ciągle jedna myśl tłucze o ścianę:
"Nic nie mówić, nie mówić, nie mówić...."
Wszakże Panie Levittoux nie działałeś sam
Gdy Cię pozbawimy snu, wszystko powiesz nam
Miejże rozum Levittoux, próżny jest Twój trud
Żadnej strawy nie dać mu, by go złamał głód
Na przesłuchaniu wziął czterysta pałek
Konieczny był tu bezpośredni przymus
Śledztwo da skutek, jeśli jest wytrwałe
Bez końca przecierz nie może się trzymać
Zawinięty w szmatę leży sztandar ciała
Szarpie go w strzępy ptaszysko dwugłowe
Krwią pokreślona pleców karta biała
Na niej napis: "Nie powiem! Nie powiem!"
W końcu z Ciebie Levittoux trzyśnie zeznań zdrój
Zeznasz knuty dzień po dniu, pęknie upór Twój
Chciałeś uciec Levittoux, coś Ci słabo szło
Krzycz do ostatniego tchu, nas nie wzruszy to
Pod siennikiem migoce kaganek
Mniej ogień pali niźli ran płomienie
Dziś sobie takie rozścielę posłanie
Co moją celę w jeden krzyk zamieni
Skąpo tu światła Moskale mi dali
Ale starczy żeby spłonął jeden człowiek
Patrzcie! Jak długo ten więzień się pali!
Co już nic nie powie, nie powie ...
Zwęglone resztki wymieciono rano
Ból szybko wsiąka w kamień cytadeli
Po incydencie tym prikaz wydano
By więźniom światła nie dawać do celi.
Zbrodniczy spisek w gimnazjalnej klasie e
Zagraża państwu, w jego spokój godzi a
Inspiratorów wkrótce wykryć da się e
Wciąż niepoprawni Polaczkowie młodzi e H7 e H7
Ten Levittoux był hersztem, jak się zdaje e
Przez niego w dusze sączy się trucizna a
Śledztwo prowadźcie zgodnie ze zwyczajem H
W mig się przyzna, prędko się przyzna e e9 e H
Drogi panie Levittoux, prawdę wyznać chciej e a
Gdy wspólników podasz tu, sercu będzie lżej e a e H7
Milczysz, panie Levittoux, nie unikniesz kar a e
Młodzież wiodłeś ty ku złu, smuci się nasz car a e
Mury kazamat dostatecznie grube
Żeby krzyk każdy wytłumić dokładnie
Błogosławiony, kto przejdzie tę próbę
A kto się złamie, przekleństwo nań spadnie
Logika dziejów nakłada kajdany
Sprawiedliwości zgrzytają zasuwy
I ciągle jedna myśl tłucze o ścianę:
"Nic nie mówić, nie mówić, nie mówić..."
Wszakże, panie Levittoux, nie działałeś sam
Gdy cię pozbawimy snu, wszystko powiesz nam
Miejże rozum Levittoux, próżny jest twój trud
Żadnej strawy nie dać mu, by go złamał głód
Na przesłuchaniu wziął czterysta pałek
Konieczny był tu bezpośredni przymus
Śledztwo da skutek, jeśli jest wytrwałe
Bez końca przecież nie może się trzymać
Zwinięty w szmatę leży sztandar ciała
Szarpie go w strzępy ptaszysko dwugłowe
Krwią pokreślona pleców karta biała
Na niej napis "nie powiem, nie powiem..."
W końcu z ciebie, Levittoux, tryśnie zeznań zdrój
Zaznasz knuta dzień po dniu, pęknie upór twój
Chciałeś uciec, Levittoux, coś ci słabo szło
Krzycz do ostatniego tchu, nas nie wzruszy to
Pod siennikiem migoce kaganek
Mniej boli ogień, niźli ran płomienie
Dziś sobie takie rozścielę posłanie
Co moją celę w jeden krzyk zamieni
Skąpo tu światła Moskale mi dali
Ale wystarczy, żeby spłonął człowiek
Patrzcie, jak długo ten więzień się pali
Co już nic nie powie, nie powie...
Zwęglone resztki wymieciono rano e
Ból szybko wsiąka w kamień cytadeli a
Po incydencie tym rozkaz wydano e
By więźniom swiatła nie dawać do celi e H7
Zbrodniczy spisek w gimnazjalnej klasie
Zagraża państwu, w jego spokój godzi
Inspiratorów wkrótce wykryć da się
Wciąż niepoprawni Polaczkowie młodzi
Ten Levittoux był hersztem, jak się zdaje
Przez niego w dusze sączy się trucizna
Śledztwo prowadźcie zgodnie ze zwyczajem
W mig się przyzna, prędko się przyzna
Drogi panie Levittoux, prawdę wyznać chciej
Gdy wspólników podasz tu, sercu będzie lżej
Milczysz, panie Levittoux, nie unikniesz kar
Młodzież wiodłeś ty ku złu, smuci się nasz car
Mury kazamat dostatecznie grube
Żeby krzyk każdy wytłumić dokładnie
Błogosławiony, kto przejdzie tę próbę
A kto się złamie, przekleństwo nań spadnie
Logika dziejów nakłada kajdany
Sprawiedliwości zgrzytają zasuwy
I ciągle jedna myśl tłucze o ścianę:
"Nic nie mówić, nie mówić, nie mówić..."
Wszakże, panie Levittoux, nie działałeś sam
Gdy cię pozbawimy snu, wszystko powiesz nam
Miejże rozum Levittoux, próżny jest twój trud
Żadnej strawy nie dać mu, by go złamał głód
Na przesłuchaniu wziął czterysta pałek
Konieczny był tu bezpośredni przymus
Śledztwo da skutek, jeśli jest wytrwałe
Bez końca przecież nie może się trzymać
Zwinięty w szmatę leży sztandar ciała
Szarpie go w strzępy ptaszysko dwugłowe
Krwią pokreślona pleców karta biała
Na niej napis "nie powiem, nie powiem..."
W końcu z ciebie, Levittoux, tryśnie zeznań zdrój
Zaznasz knuta dzień po dniu, pęknie upór twój
Chciałeś uciec, Levittoux, coś ci słabo szło
Krzycz do ostatniego tchu, nas nie wzruszy to
Pod siennikiem migoce kaganek
Mniej boli ogień, niźli ran płomienie
Dziś sobie takie rozścielę posłanie
Co moją celę w jeden krzyk zamieni
Skąpo tu światła Moskale mi dali
Ale wystarczy, żeby spłonął człowiek
Patrzcie, jak długo ten więzień się pali
Co już nic nie powie, nie powie...
Zwęglone resztki wymieciono rano
Ból szybko wsiąka w kamień cytadeli
Po incydencie tym rozkaz wydano
By więźniom swiatła nie dawać do celi
e
Zagraża państwu, w jego spokój godzi
a
Inspiratorów wkrótce wykryć da się
e
Wciąż niepoprawni Polaczkowie młodzi
e
H7
e
H7
Ten Levittoux był hersztem, jak się zdaje
e
Przez niego w dusze sączy się trucizna
a
Śledztwo prowadźcie zgodnie ze zwyczajem
H
W mig się przyzna, prędko się przyzna
e
e9
e
H
Drogi panie Levittoux, prawdę wyznać chciej
e
a
Gdy wspólników podasz tu, sercu będzie lżej
e
a
e
H7
Milczysz, panie Levittoux, nie unikniesz kar
a
e
Młodzież wiodłeś ty ku złu, smuci się nasz car
a
e
Mury kazamat dostatecznie grube
Żeby krzyk każdy wytłumić dokładnie
Błogosławiony, kto przejdzie tę próbę
A kto się złamie, przekleństwo nań spadnie
Logika dziejów nakłada kajdany
Sprawiedliwości zgrzytają zasuwy
I ciągle jedna myśl tłucze o ścianę:
"Nic nie mówić, nie mówić, nie mówić..."
Wszakże, panie Levittoux, nie działałeś sam
Gdy cię pozbawimy snu, wszystko powiesz nam
Miejże rozum Levittoux, próżny jest twój trud
Żadnej strawy nie dać mu, by go złamał głód
Na przesłuchaniu wziął czterysta pałek
Konieczny był tu bezpośredni przymus
Śledztwo da skutek, jeśli jest wytrwałe
Bez końca przecież nie może się trzymać
Zwinięty w szmatę leży sztandar ciała
Szarpie go w strzępy ptaszysko dwugłowe
Krwią pokreślona pleców karta biała
Na niej napis "nie powiem, nie powiem..."
W końcu z ciebie, Levittoux, tryśnie zeznań zdrój
Zaznasz knuta dzień po dniu, pęknie upór twój
Chciałeś uciec, Levittoux, coś ci słabo szło
Krzycz do ostatniego tchu, nas nie wzruszy to
Pod siennikiem migoce kaganek
Mniej boli ogień, niźli ran płomienie
Dziś sobie takie rozścielę posłanie
Co moją celę w jeden krzyk zamieni
Skąpo tu światła Moskale mi dali
Ale wystarczy, żeby spłonął człowiek
Patrzcie, jak długo ten więzień się pali
Co już nic nie powie, nie powie...
Zwęglone resztki wymieciono rano
e
Ból szybko wsiąka w kamień cytadeli
a
Po incydencie tym rozkaz wydano
e
By więźniom swiatła nie dawać do celi
e
H7
Zbrodniczy spisek w gimnazjalnej klasie /
Zagraża państwu, w jego spokój godzi /
Inspiratorów wkrótce wykryć da się /
Wciąż niepoprawni Polaczkowie młodzi / eH eH
Ten Levittoux był hersztem, jak się zdaje
Przez niego w duszę sączy się trucizna
Sledztwo prowadźcie zgodnie ze zwyczajem
W mig się przyzna! Prędko się przyzna!
Drogi Panie Levittoux, prawdę wyznać chciej /
Gdy wspólników podasz tu, sercu będzie lżej /
Milczysz Panie Levittoux, nie unikniesz kar /
Młodzież wiodłeś Ty ku złu, smuci się nasz Car /
Mury kazamat dostatecznie grube
Żeby krzyk każdy wytłumić dokładnie
Błogosławiony, kto przejdzie tę próbę
A kto się złamie! Przekleństwo nań spadnie!
Logika dziejom nakłada kajadny
Sprawiedliwości zgrzytają zasuwy
I ciągle jedna myśl tłucze o ścianę:
"Nic nie mówić, nie mówić, nie mówić...."
Wszakże Panie Levittoux nie działałeś sam
Gdy Cię pozbawimy snu, wszystko powiesz nam
Miejże rozum Levittoux, próżny jest Twój trud
Żadnej strawy nie dać mu, by go złamał głód
Na przesłuchaniu wziął czterysta pałek
Konieczny był tu bezpośredni przymus
Śledztwo da skutek, jeśli jest wytrwałe
Bez końca przecierz nie może się trzymać
Zawinięty w szmatę leży sztandar ciała
Szarpie go w strzępy ptaszysko dwugłowe
Krwią pokreślona pleców karta biała
Na niej napis: "Nie powiem! Nie powiem!"
W końcu z Ciebie Levittoux trzyśnie zeznań zdrój
Zeznasz knuty dzień po dniu, pęknie upór Twój
Chciałeś uciec Levittoux, coś Ci słabo szło
Krzycz do ostatniego tchu, nas nie wzruszy to
Pod siennikiem migoce kaganek
Mniej ogień pali niźli ran płomienie
Dziś sobie takie rozścielę posłanie
Co moją celę w jeden krzyk zamieni
Skąpo tu światła Moskale mi dali
Ale starczy żeby spłonął jeden człowiek
Patrzcie! Jak długo ten więzień się pali!
Co już nic nie powie, nie powie ...
Zwęglone resztki wymieciono rano
Ból szybko wsiąka w kamień cytadeli
Po incydencie tym prikaz wydano
By więźniom światła nie dawać do celi.
e
Zagraża państwu, w jego spokój godzi /
a
Inspiratorów wkrótce wykryć da się /
H
Wciąż niepoprawni Polaczkowie młodzi / eH eH
Ten Levittoux był hersztem, jak się zdaje
Przez niego w duszę sączy się trucizna
Sledztwo prowadźcie zgodnie ze zwyczajem
W mig się przyzna! Prędko się przyzna!
Drogi Panie Levittoux, prawdę wyznać chciej /
e
a
Gdy wspólników podasz tu, sercu będzie lżej /
e
H
Milczysz Panie Levittoux, nie unikniesz kar /
a
e
Młodzież wiodłeś Ty ku złu, smuci się nasz Car /
H
e
Mury kazamat dostatecznie grube
Żeby krzyk każdy wytłumić dokładnie
Błogosławiony, kto przejdzie tę próbę
A kto się złamie! Przekleństwo nań spadnie!
Logika dziejom nakłada kajadny
Sprawiedliwości zgrzytają zasuwy
I ciągle jedna myśl tłucze o ścianę:
"Nic nie mówić, nie mówić, nie mówić...."
Wszakże Panie Levittoux nie działałeś sam
Gdy Cię pozbawimy snu, wszystko powiesz nam
Miejże rozum Levittoux, próżny jest Twój trud
Żadnej strawy nie dać mu, by go złamał głód
Na przesłuchaniu wziął czterysta pałek
Konieczny był tu bezpośredni przymus
Śledztwo da skutek, jeśli jest wytrwałe
Bez końca przecierz nie może się trzymać
Zawinięty w szmatę leży sztandar ciała
Szarpie go w strzępy ptaszysko dwugłowe
Krwią pokreślona pleców karta biała
Na niej napis: "Nie powiem! Nie powiem!"
W końcu z Ciebie Levittoux trzyśnie zeznań zdrój
Zeznasz knuty dzień po dniu, pęknie upór Twój
Chciałeś uciec Levittoux, coś Ci słabo szło
Krzycz do ostatniego tchu, nas nie wzruszy to
Pod siennikiem migoce kaganek
Mniej ogień pali niźli ran płomienie
Dziś sobie takie rozścielę posłanie
Co moją celę w jeden krzyk zamieni
Skąpo tu światła Moskale mi dali
Ale starczy żeby spłonął jeden człowiek
Patrzcie! Jak długo ten więzień się pali!
Co już nic nie powie, nie powie ...
Zwęglone resztki wymieciono rano
Ból szybko wsiąka w kamień cytadeli
Po incydencie tym prikaz wydano
By więźniom światła nie dawać do celi.
Zasada Dobrego Harcerza
Wprowadzamy kilka zmian w zasadach kontrybucji. Przeczytaj co się zmieniło: Aktualizacja zasad.Korekty +0 -0
Status: ZatwierdzonaWartość: 2 punkty karmy
zaakceptował opracowanie 4 lata temu