Legenda o miłości Jacek Kaczmarski

Korektę nadesłał
Pan Wywrotek
Pan Wywrotek
4 lata temu
Komentarz: automatyczna poprawa formatowania
Instrument: Tylko Tekst Gitara
On ją dostrzegł nagle, ona go dojrzała I świat im zniknął z oczu, jak z dmuchawca puszek. Ciało - jak powietrza - zapragnęło ciała I czujnie się jęły obwąchiwać dusze. Tyle niepewności i odwagi tyle! Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę... Liczyli razem gwiazdy, biedronki i ptaki, Bo na siebie liczyć nie śmieli na razie. Każdy gest - sygnałem, każdy uśmiech - znakiem, Los - szyderczym szyfrem, astrologią wrażeń. Tyle prawd przewrotnych i tajemnic tyle! Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę... Aż wręczył jej tulipan: prężny, łebski, gładki, Purpurą nabrzmiały, jak płonącym mrokiem. A ona na to róży rozchyliła płatki, By spłynęły po nich życionośne soki. Tyle tkliwych lęków w nieuchronnej sile! Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę... Misterium energii - wulkan, błyskawice, Szramy po pazurach i chwalebne sińce; Zachłanną bachantkę skrzesał z bladolicej, Ona - z trubadura - swego barbarzyńcę. Tyle zapamiętań i przebudzeń tyle! Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę... Gniazdo i pisklęta, spełnione pragnienia, Uznali więc, że teraz stać ich już na wszystko: Za dnia naprawiali usterki istnienia, Nocą przy kominku strzegli paleniska. Tyle dobrej woli, próżnych trudów tyle! Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę... On ją zaczął zdradzać, choćby i w marzeniach, Ona drżała - czując cudzych oczu dotyk... Czas im siebie skąpił na wspólne olśnienia, W bitwy się zmieniały codzienne kłopoty. Tyle w nich oskarżeń i winy w nich tyle! Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę. I dopadł ich spokój. Ani się spostrzegli - Już grzali zziębłe stopy, choć wygasł kominek. I jeszcze z nawyku stare kłótnie wiedli, Gdzie miłość błądziła, jak zbędny przecinek. Tyle niespełnienia i przesytu tyle! Ale już wiedzieli, że tylko przez chwilę... Aż jemu się zmarło i ona w ślad za nim Odeszła między gwiazdy, ptaki i biedronki. Wszak byli na wieczność w sobie zakochani, Nie cierpiąc nawet w kłótniach najkrótszej rozłąki. Tyle było życia - konania w nich tyle... Ani nie poczuli, że tylko przez chwilę.
Dis0 A0 C0 H7 On ją dostrzegł nagle, ona go dojrzała e C0 I świat im zniknął z oczu, jak z dmuchawca puszek. C0 e C H7 (H6) Ciało – jak powietrza – zapragnęło ciała e C0 I czujnie się jęły obwąchiwać dusze. Dis0 H7 e E7 Tyle niepewności i odwagi tyle! a e Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę… H7 e H e Liczyli razem gwiazdy, biedronki i ptaki, a H0 E7 Bo na siebie liczyć nie śmieli na razie. a H0 E7 Każdy gest – sygnałem, każdy uśmiech – znakiem, a H0 Los – szyderczym szyfrem, astrologią wrażeń. a H0 E7 Tyle prawd przewrotnych i tajemnic tyle! F a Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę… F a Dis0 A0 C0 H7 Aż wręczył jej tulipan: prężny, łebski, gładki, Purpurą nabrzmiały, jak płonącym mrokiem. A ona na to róży rozchyliła płatki, By spłynęły po nich życionośne soki. Tyle tkliwych lęków w nieuchronnej sile! Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę… Misterium energii – wulkan, błyskawice, Szramy po pazurach i chwalebne sińce; Zachłanną bachantkę skrzesał z bladolicej, Ona – z trubadura – swego barbarzyńcę. Tyle zapamiętań i przebudzeń tyle! Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę… Gniazdo i pisklęta, spełnione pragnienia, Uznali więc, że teraz stać ich już na wszystko: Za dnia naprawiali usterki istnienia, Nocą przy kominku strzegli paleniska. Tyle dobrej woli, próżnych trudów tyle! Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę… On ją zaczął zdradzać, choćby i w marzeniach, Ona drżała – czując cudzych oczu dotyk… Czas im siebie skąpił na wspólne olśnienia, W bitwy się zmieniały codzienne kłopoty. Tyle w nich oskarżeń i winy w nich tyle! Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę. I dopadł ich spokój. Ani się spostrzegli – Już grzali zziębłe stopy, choć wygasł kominek. I jeszcze z nawyku stare kłótnie wiedli, Gdzie miłość błądziła, jak zbędny przecinek. Tyle niespełnienia i przesytu tyle! Ale już wiedzieli, że tylko przez chwilę… Aż jemu się zmarło i ona w ślad za nim Odeszła między gwiazdy, ptaki i biedronki. Wszak byli na wieczność w sobie zakochani, Nie cierpiąc nawet w kłótniach najkrótszej rozłąki. Tyle było życia – konania w nich tyle… Ani nie poczuli, że tylko przez chwilę. F a Dis0 A0 C0 H7 (e)


                      
Dis0 A0 C0 H7

On ją dostrzegł nagle, ona go dojrzała              e C0
I świat im zniknął z oczu, jak z dmuchawca puszek.  C0 e C H7 (H6)
Ciało – jak powietrza – zapragnęło ciała            e C0
I czujnie się jęły obwąchiwać dusze.                Dis0 H7 e E7

Tyle niepewności i odwagi tyle!                     a e
Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę…         H7 e H e

Liczyli razem gwiazdy, biedronki i ptaki,           a H0 E7
Bo na siebie liczyć nie śmieli na razie.            a H0 E7
Każdy gest – sygnałem, każdy uśmiech – znakiem,     a H0
Los – szyderczym szyfrem, astrologią wrażeń.        a H0 E7

Tyle prawd przewrotnych i tajemnic tyle!            F a
Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę…         F a Dis0 A0 C0 H7

Aż wręczył jej tulipan: prężny, łebski, gładki,
Purpurą nabrzmiały, jak płonącym mrokiem.
A ona na to róży rozchyliła płatki,
By spłynęły po nich życionośne soki.

Tyle tkliwych lęków w nieuchronnej sile!
Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę…

Misterium energii – wulkan, błyskawice,
Szramy po pazurach i chwalebne sińce;
Zachłanną bachantkę skrzesał z bladolicej,
Ona – z trubadura – swego barbarzyńcę.

Tyle zapamiętań i przebudzeń tyle!
Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę…

Gniazdo i pisklęta, spełnione pragnienia,
Uznali więc, że teraz stać ich już na wszystko:
Za dnia naprawiali usterki istnienia,
Nocą przy kominku strzegli paleniska.

Tyle dobrej woli, próżnych trudów tyle!
Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę…

On ją zaczął zdradzać, choćby i w marzeniach,
Ona drżała – czując cudzych oczu dotyk…
Czas im siebie skąpił na wspólne olśnienia,
W bitwy się zmieniały codzienne kłopoty.

Tyle w nich oskarżeń i winy w nich tyle!
Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę.

I dopadł ich spokój. Ani się spostrzegli –
Już grzali zziębłe stopy, choć wygasł kominek.
I jeszcze z nawyku stare kłótnie wiedli,
Gdzie miłość błądziła, jak zbędny przecinek.

Tyle niespełnienia i przesytu tyle!
Ale już wiedzieli, że tylko przez chwilę…

Aż jemu się zmarło i ona w ślad za nim
Odeszła między gwiazdy, ptaki i biedronki.
Wszak byli na wieczność w sobie zakochani,
Nie cierpiąc nawet w kłótniach najkrótszej rozłąki.

Tyle było życia – konania w nich tyle…
Ani nie poczuli, że tylko przez chwilę.             F a Dis0 A0 C0 H7 (e)


On ją dostrzegł nagle, ona go dojrzała
I świat im zniknął z oczu, jak z dmuchawca puszek.
Ciało - jak powietrza - zapragnęło ciała
I czujnie się jęły obwąchiwać dusze.
Tyle niepewności i odwagi tyle!
Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę...


Liczyli razem gwiazdy, biedronki i ptaki,
Bo na siebie liczyć nie śmieli na razie.
Każdy gest - sygnałem, każdy uśmiech - znakiem,
Los - szyderczym szyfrem, astrologią wrażeń.
Tyle prawd przewrotnych i tajemnic tyle!
Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę...


Aż wręczył jej tulipan: prężny, łebski, gładki,
Purpurą nabrzmiały, jak płonącym mrokiem.
A ona na to róży rozchyliła płatki,
By spłynęły po nich życionośne soki.
Tyle tkliwych lęków w nieuchronnej sile!
Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę...


Misterium energii - wulkan, błyskawice,
Szramy po pazurach i chwalebne sińce;
Zachłanną bachantkę skrzesał z bladolicej,
Ona - z trubadura - swego barbarzyńcę.
Tyle zapamiętań i przebudzeń tyle!
Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę...


Gniazdo i pisklęta, spełnione pragnienia,
Uznali więc, że teraz stać ich już na wszystko:
Za dnia naprawiali usterki istnienia,
Nocą przy kominku strzegli paleniska.
Tyle dobrej woli, próżnych trudów tyle!
Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę...


On ją zaczął zdradzać, choćby i w marzeniach,
Ona drżała - czując cudzych oczu dotyk...
Czas im siebie skąpił na wspólne olśnienia,
W bitwy się zmieniały codzienne kłopoty.
Tyle w nich oskarżeń i winy w nich tyle!
Żadne nie wiedziało, że tylko przez chwilę.


I dopadł ich spokój. Ani się spostrzegli -
Już grzali zziębłe stopy, choć wygasł kominek.
I jeszcze z nawyku stare kłótnie wiedli,
Gdzie miłość błądziła, jak zbędny przecinek.
Tyle niespełnienia i przesytu tyle!
Ale już wiedzieli, że tylko przez chwilę...


Aż jemu się zmarło i ona w ślad za nim
Odeszła między gwiazdy, ptaki i biedronki.
Wszak byli na wieczność w sobie zakochani,
Nie cierpiąc nawet w kłótniach najkrótszej rozłąki.
Tyle było życia - konania w nich tyle...
Ani nie poczuli, że tylko przez chwilę.


Zasada Dobrego Harcerza
Wprowadzamy kilka zmian w zasadach kontrybucji. Przeczytaj co się zmieniło: Aktualizacja zasad.

Korekty +0 -0

Status: Zatwierdzona
Wartość: 18 punktów karmy

Głosy i komentarze

anonim

Historia

Pan Wywrotek
automatyczna poprawa formatowania
Korekty 4 lata temu