Jedno z nas nie może się mylić Maciej Zembaty
Korektę nadesłał
Winnetou
4 lata temu
Drugi Wykonawca:
Leonard Cohen
Instrument:Tylko Tekst
Gitara
Instrument:
Zapaliłem zielony ogarek
By zazdrość ukłuła cię też
Lecz zleciały się zewsząd komary
Na wieść, że już można mnie zjeść
Zebrałem więc pył
Z szarych nocy i dni
I wsypałem w twój but pełną garść
Postąpiłem jak zbój
Dewastując twój strój
Którym przecież podbiłaś ten świat
Do lekarza zaniosłem swe serce
Powiedział, że nie jest tak źle
I sam sobie wypisał receptę
I imię wymienił w niej twe
I zamknął się sam
W bibliotece a tam
Z naszych nocy doniesień miał stos
Dowiedziałem się wnet
Że skończony to człek
Że praktykę zaniedbał już swą
Pewien święty też był Twoim kochankiem
Słuchałem go przez jakiś czas
Nauczał, że miłość powinna
Silniejszy niż złoto słać blask
Już bym wiarę mu dał
Już przekonać mnie miał
Lecz utopił się święty ów mąż
Ciało znikło a duch
Nieśmiertelny za dwóch
Dalej bzdury te same plótł wciąż
Zaprosił mnie pewien Eskimos
Wyświetlił najnowszy twój film
Nieszczęśnik dygotał jak listek
I siny od zimna aż był
Przypuszczam, że zmarzł
Gdy wiatr suknię twą zdarł
I już nigdy nie przestał się trząść
Wyszłaś pięknie, mój śnie
W tej zadymce, we mgle
Proszę pozwól, niech wejdę w twój sztorm
D e G D
Zapaliłem zielony ogarek, by zazdrość ukłuła cię też
D e G A
Lecz zleciały się zewsząd komary na wieść, że już można mnie zjeść
h fis G D
Zebrałem więc pył z szarych nocy i dni i wsypałem w twój but pełną garść
e C e D C
Postąpiłem jak zbój dewastując twój strój, którym przecież podbiłaś ten świat
Do lekarza zaniosłem swe serce, powiedział, że nie jest tak źle
I sam sobie wypisał receptę i imię wymienił w niej twe
I zamknął się sam w bibliotece a tam z naszych nocy doniesień miał stos
Dowiedziałem się wnet, że skończony to człek, że praktykę zaniedbał ten gość
Pewien święty też kochał się w tobie, słuchałem go przez jakiś czas
Nauczał, że miłość powinna silniejszy niż złoto słać blask
Już bym wiarę mu dał, już przekonać mnie miał, lecz utopił się święty ów mąż
Ciało znikło a duch nieśmiertelny za dwóch, dalej bzdury te same plótł wciąż
Zaprosił mnie pewien Eskimos, wyświetlił najnowszy twój film
Nieszczęsny dygotał jak listek i siny od zimna aż był
Przypuszczam, że zmarzł, gdy wiatr suknię ci zdarł i już nigdy nie przestał się trząść
Wyszłaś pięknie, mój śnie, w tej zadymce, we mgle, proszę pozwól, niech wejdę w twój sztorm
Zapa
Lecz zlec
Zeb
Postąp
Do lekarza zaniosłem swe serce, powiedział, że nie jest tak źle
I sam sobie wypisał receptę i imię wymienił w niej twe
I zamknął się sam w bibliotece a tam z naszych nocy doniesień miał stos
Dowiedziałem się wnet, że skończony to człek, że praktykę zaniedbał ten gość
Pewien święty też kochał się w tobie, słuchałem go przez jakiś czas
Nauczał, że miłość powinna silniejszy niż złoto słać blask
Już bym wiarę mu dał, już przekonać mnie miał, lecz utopił się święty ów mąż
Ciało znikło a duch nieśmiertelny za dwóch, dalej bzdury te same plótł wciąż
Zaprosił mnie pewien Eskimos, wyświetlił najnowszy twój film
Nieszczęsny dygotał jak listek i siny od zimna aż był
Przypuszczam, że zmarzł, gdy wiatr suknię ci zdarł i już nigdy nie przestał się trząść
Wyszłaś pięknie, mój śnie, w tej zadymce, we mgle, proszę pozwól, niech wejdę w twój sztorm
D
liłem zielony oge
arek, by G
zazdrość ukłuła cię D
teżLecz zlec
D
iały się zewsząd kome
ary na wG
ieść, że już można mnieA
zjeśćZeb
h
rałem więc pył z szarych fis
nocy i dni i wsypG
ałem w twój but pełD
ną garśćPostąp
e
iłem jak zbój dewasC
tując twój strój, którym pre
zecież pD
odbiłaś tenC
światDo lekarza zaniosłem swe serce, powiedział, że nie jest tak źle
I sam sobie wypisał receptę i imię wymienił w niej twe
I zamknął się sam w bibliotece a tam z naszych nocy doniesień miał stos
Dowiedziałem się wnet, że skończony to człek, że praktykę zaniedbał ten gość
Pewien święty też kochał się w tobie, słuchałem go przez jakiś czas
Nauczał, że miłość powinna silniejszy niż złoto słać blask
Już bym wiarę mu dał, już przekonać mnie miał, lecz utopił się święty ów mąż
Ciało znikło a duch nieśmiertelny za dwóch, dalej bzdury te same plótł wciąż
Zaprosił mnie pewien Eskimos, wyświetlił najnowszy twój film
Nieszczęsny dygotał jak listek i siny od zimna aż był
Przypuszczam, że zmarzł, gdy wiatr suknię ci zdarł i już nigdy nie przestał się trząść
Wyszłaś pięknie, mój śnie, w tej zadymce, we mgle, proszę pozwól, niech wejdę w twój sztorm
Zapaliłem zielony ogarek
By zazdrość ukłuła cię też
Lecz zleciały się zewsząd komary
Na wieść, że już można mnie zjeść
Zebrałem więc pył
Z szarych nocy i dni
I wsypałem w twój but pełną garść
Postąpiłem jak zbój
Dewastując twój strój
Którym przecież podbiłaś ten świat
Do lekarza zaniosłem swe serce
Powiedział, że nie jest tak źle
I sam sobie wypisał receptę
I imię wymienił w niej twe
I zamknął się sam
W bibliotece a tam
Z naszych nocy doniesień miał stos
Dowiedziałem się wnet
Że skończony to człek
Że praktykę zaniedbał już swą
Pewien święty też był Twoim kochankiem
Słuchałem go przez jakiś czas
Nauczał, że miłość powinna
Silniejszy niż złoto słać blask
Już bym wiarę mu dał
Już przekonać mnie miał
Lecz utopił się święty ów mąż
Ciało znikło a duch
Nieśmiertelny za dwóch
Dalej bzdury te same plótł wciąż
Zaprosił mnie pewien Eskimos
Wyświetlił najnowszy twój film
Nieszczęśnik dygotał jak listek
I siny od zimna aż był
Przypuszczam, że zmarzł
Gdy wiatr suknię twą zdarł
I już nigdy nie przestał się trząść
Wyszłaś pięknie, mój śnie
W tej zadymce, we mgle
Proszę pozwól, niech wejdę w twój sztorm
By zazdrość ukłuła cię też
Lecz zleciały się zewsząd komary
Na wieść, że już można mnie zjeść
Zebrałem więc pył
Z szarych nocy i dni
I wsypałem w twój but pełną garść
Postąpiłem jak zbój
Dewastując twój strój
Którym przecież podbiłaś ten świat
Do lekarza zaniosłem swe serce
Powiedział, że nie jest tak źle
I sam sobie wypisał receptę
I imię wymienił w niej twe
I zamknął się sam
W bibliotece a tam
Z naszych nocy doniesień miał stos
Dowiedziałem się wnet
Że skończony to człek
Że praktykę zaniedbał już swą
Pewien święty też był Twoim kochankiem
Słuchałem go przez jakiś czas
Nauczał, że miłość powinna
Silniejszy niż złoto słać blask
Już bym wiarę mu dał
Już przekonać mnie miał
Lecz utopił się święty ów mąż
Ciało znikło a duch
Nieśmiertelny za dwóch
Dalej bzdury te same plótł wciąż
Zaprosił mnie pewien Eskimos
Wyświetlił najnowszy twój film
Nieszczęśnik dygotał jak listek
I siny od zimna aż był
Przypuszczam, że zmarzł
Gdy wiatr suknię twą zdarł
I już nigdy nie przestał się trząść
Wyszłaś pięknie, mój śnie
W tej zadymce, we mgle
Proszę pozwól, niech wejdę w twój sztorm
Zasada Dobrego Harcerza
Wprowadzamy kilka zmian w zasadach kontrybucji. Przeczytaj co się zmieniło: Aktualizacja zasad.Korekty +0 -0
Status: ZatwierdzonaWartość: 18 punktów karmy
Poprawił opracowanie 4 lata temu
zaakceptował opracowanie 3 lata temu