Bal Kreślarzy Kult

Korektę nadesłał
Guitarist
Guitarist
2 lata temu
Instrument: Gitara Tylko Tekst
Trudność: Początkujący
Tonacja: d
Bal kreślarzy słowa: Staszek Staszewski muzyka: Staszek Staszewski z płyty: Tata Kazika Patrz płynie kolorowych świateł nad Sekwaną sznur d,A,d W dolinie grzmi Paryża nocny śpiew jak świerszczy chór D,g,d,A,d Jak noże czarne ostrza dachów kroją nieba tło D,g,d,A,d W nich okno lśni, tam jak i Ty ktoś spać nie może d,A,d Dziś w chambre de bone bal kreślarzy d Każdy wytworny jest jak lord d Nikt dnia im wspomnieć się nie waży g Ni pracy, praca - chamski sport A,d Odbijaj flaszkę, żądź nie kiełznaj d Na orbitę wszyscy wraz d Bo gdy tak człek od rana pełza g To wieczór spędzić chce wśród gwiazd A,d I Ty tu jesteś, Ty o rękach C,F Co tak gotycki mają rys C,F I piękna jesteś jak jutrzenka D,g W swoich sukienkach z marche au puces E,A Chciałbym się zbliżyć ukochana d Wprost w uszko nucić Ci mój śpiew d Cóż kiedy leżysz na dwóch panach g A między nami kran i zlew A,d Któż umie tak jak Polak mówiąc milczeć, milcząc pić Tak szumieć, tak o słowo jedno zaraz w mordę bić Ech biada, te gotyckie ręce znów nie tam gdzie trza Darujcie mi wybite drzwi łbem żabojada Dziś w chambre de bone draka w sali Znowu z lokalem będzie źle Cóż gdy żabojad się napali To zawsze może nadziać się Co mi ich franki, ich ostrygi Wywiozłem z Polski com tam miał I zawsze mogę bez fatygi Przygrzmocić temu co bym chciał Cóż z tego, że wybiegła za nim Że mu w banioli skleją łeb Cóż, że dla niego zdejmie stanik Ja mam swój cios on tylko sklep Więc wolę zrzec się mych karesów I z wami moją whisky pić Na całe życie bez adresu Ale z imieniem własnym być Cóż z tego, że wybiegła za nim Każdy urządzić się jest rad I bierze on ten towar tani A mój jest przecież cały świat Więc jeszcze seta, znakomicie Padniemy, ale zgódźmy się Że z tylu różnych dróg przez życie Każdy ma prawo wybrać źle
Bal kreślarzy słowa: Staszek Staszewski muzyka: Staszek Staszewski z płyty: Tata Kazika Patrz płynie kolorowych świateł nad Sekwaną sznur W dolinie grzmi Paryża nocny śpiew jak świerszczy chór Jak noże czarne ostrza dachów kroją nieba tło W nich okno lśni, tam jak i Ty ktoś spać nie może Dziś w chambre de bone bal kreślarzy Każdy wytworny jest jak lord Nikt dnia im wspomnieć się nie waży Ni pracy, praca - chamski sport Odbijaj flaszkę, żądź nie kiełznaj Na orbitę wszyscy wraz Bo gdy tak człek od rana pełza To wieczór spędzić chce wśród gwiazd I Ty tu jesteś, Ty o rękach Co tak gotycki mają rys I piękna jesteś jak jutrzenka W swoich sukienkach z marche au puces Chciałbym się zbliżyć ukochana Wprost w uszko nucić Ci mój śpiew Cóż kiedy leżysz na dwóch panach A między nami kran i zlew Któż umie tak jak Polak mówiąc milczeć, milcząc pić Tak szumieć, tak o słowo jedno zaraz w mordę bić Ech biada, te gotyckie ręce znów nie tam gdzie trza Darujcie mi wybite drzwi łbem żabojada Dziś w chambre de bone draka w sali Znowu z lokalem będzie źle Cóż gdy żabojad się napali To zawsze może nadziać się Co mi ich franki, ich ostrygi Wywiozłem z Polski com tam miał I zawsze mogę bez fatygi Przygrzmocić temu co bym chciał Cóż z tego, że wybiegła za nim Że mu w banioli skleją łeb Cóż, że dla niego zdejmie stanik Ja mam swój cios on tylko sklep Więc wolę zrzec się mych karesów I z wami moją whisky pić Na całe życie bez adresu Ale z imieniem własnym być Cóż z tego, że wybiegła za nim Każdy urządzić się jest rad I bierze on ten towar tani A mój jest przecież cały świat Więc jeszcze seta, znakomicie Padniemy, ale zgódźmy się Że z tylu różnych dróg przez życie Każdy ma prawo wybrać źle


                      
Bal kreślarzy

słowa: Staszek Staszewski
muzyka: Staszek Staszewski
z płyty: Tata Kazika



Patrz płynie kolorowych świateł nad Sekwaną sznur
W dolinie grzmi Paryża nocny śpiew jak świerszczy chór
Jak noże czarne ostrza dachów kroją nieba tło
W nich okno lśni, tam jak i Ty ktoś spać nie może
Dziś w chambre de bone bal kreślarzy
Każdy wytworny jest jak lord
Nikt dnia im wspomnieć się nie waży
Ni pracy, praca - chamski sport
Odbijaj flaszkę, żądź nie kiełznaj
Na orbitę wszyscy wraz
Bo gdy tak człek od rana pełza
To wieczór spędzić chce wśród gwiazd
I Ty tu jesteś, Ty o rękach
Co tak gotycki mają rys
I piękna jesteś jak jutrzenka
W swoich sukienkach z marche au puces
Chciałbym się zbliżyć ukochana
Wprost w uszko nucić Ci mój śpiew
Cóż kiedy leżysz na dwóch panach
A między nami kran i zlew
Któż umie tak jak Polak mówiąc milczeć, milcząc pić
Tak szumieć, tak o słowo jedno zaraz w mordę bić
Ech biada, te gotyckie ręce znów nie tam gdzie trza
Darujcie mi wybite drzwi łbem żabojada
Dziś w chambre de bone draka w sali
Znowu z lokalem będzie źle
Cóż gdy żabojad się napali
To zawsze może nadziać się
Co mi ich franki, ich ostrygi
Wywiozłem z Polski com tam miał
I zawsze mogę bez fatygi
Przygrzmocić temu co bym chciał
Cóż z tego, że wybiegła za nim
Że mu w banioli skleją łeb
Cóż, że dla niego zdejmie stanik
Ja mam swój cios on tylko sklep
Więc wolę zrzec się mych karesów
I z wami moją whisky pić
Na całe życie bez adresu
Ale z imieniem własnym być
Cóż z tego, że wybiegła za nim
Każdy urządzić się jest rad
I bierze on ten towar tani
A mój jest przecież cały świat
Więc jeszcze seta, znakomicie
Padniemy, ale zgódźmy się
Że z tylu różnych dróg przez życie
Każdy ma prawo wybrać źle




Bal kreślarzy

słowa: Staszek Staszewski
muzyka: Staszek Staszewski
z płyty: Tata Kazika



Patrz płynie kolorowych świateł nad Sekwaną sznur d,A,d
W dolinie grzmi Paryża nocny śpiew jak świerszczy chór D,g,d,A,d
Jak noże czarne ostrza dachów kroją nieba tło D,g,d,A,d
W nich okno lśni, tam jak i Ty ktoś spać nie może d,A,d
Dziś w chambre de bone bal kreślarzy d
Każdy wytworny jest jak lord d
Nikt dnia im wspomnieć się nie waży g
Ni pracy, praca - chamski sport A,d
Odbijaj flaszkę, żądź nie kiełznaj d
Na orbitę wszyscy wraz d
Bo gdy tak człek od rana pełza g
To wieczór spędzić chce wśród gwiazd A,d
I Ty tu jesteś, Ty o rękach C,F
Co tak gotycki mają rys C,F
I piękna jesteś jak jutrzenka D,g
W swoich sukienkach z marche au puces E,A
Chciałbym się zbliżyć ukochana d
Wprost w uszko nucić Ci mój śpiew d
Cóż kiedy leżysz na dwóch panach g
A między nami kran i zlew A,d
Któż umie tak jak Polak mówiąc milczeć, milcząc pić
Tak szumieć, tak o słowo jedno zaraz w mordę bić
Ech biada, te gotyckie ręce znów nie tam gdzie trza
Darujcie mi wybite drzwi łbem żabojada
Dziś w chambre de bone draka w sali
Znowu z lokalem będzie źle
Cóż gdy żabojad się napali
To zawsze może nadziać się
Co mi ich franki, ich ostrygi
Wywiozłem z Polski com tam miał
I zawsze mogę bez fatygi
Przygrzmocić temu co bym chciał
Cóż z tego, że wybiegła za nim
Że mu w banioli skleją łeb
Cóż, że dla niego zdejmie stanik
Ja mam swój cios on tylko sklep
Więc wolę zrzec się mych karesów
I z wami moją whisky pić
Na całe życie bez adresu
Ale z imieniem własnym być
Cóż z tego, że wybiegła za nim
Każdy urządzić się jest rad
I bierze on ten towar tani
A mój jest przecież cały świat
Więc jeszcze seta, znakomicie
Padniemy, ale zgódźmy się
Że z tylu różnych dróg przez życie
Każdy ma prawo wybrać źle




Zasada Dobrego Harcerza
Wprowadzamy kilka zmian w zasadach kontrybucji. Przeczytaj co się zmieniło: Aktualizacja zasad.

Korekty +0 -2

Status: Odrzucona
Wartość: 2 punkty karmy

Głosy i komentarze

  • Guitarist
    Guitarist

    Poprawił opracowanie 2 lata temu

  • Piotr Kwiatkowski
    Piotr Kwiatkowski
    akordy, jeśli nawet złe to ich nie usuwamy, tylko poprawiamy zgodnie z zasadami kontrybucji

    głosował za odrzuceniem z -70 punktami 2 lata temu

  • voit75
    voit75
    Niezgodnie z zasadami kontrybucji.

    głosował za odrzuceniem z -60 punktami 2 lata temu

  • Remy
    Remy

    le rozpisane akordy, mają być nad tekstem, w miejscach zmiany i nad całym tekstem 2 lata temu

anonim

Historia

Guitarist
Korekty 2 lata temu
MichalGuitarist
Korekty 2 lata temu