Bal Kreślarzy Kult

Korektę nadesłał
MichalGuitarist
MichalGuitarist
2 lata temu
Instrument: Gitara
Trudność: Średni
Strojenie: klasyczne (E A D G H e)
Tonacja: d
Bal kreślarzy słowa: Staszek Staszewski muzyka: Staszek Staszewski z płyty: Tata Kazika Patrz płynie kolorowych świateł nad Sekwaną sznur d,A,d W dolinie grzmi Paryża nocny śpiew jak świerszczy chór D,g,d,A,d Jak noże czarne ostrza dachów kroją nieba tło D,g,d,A,d W nich okno lśni, tam jak i Ty ktoś spać nie może d,A,d Dziś w chambre de bone bal kreślarzy d Każdy wytworny jest jak lord d Nikt dnia im wspomnieć się nie waży g Ni pracy, praca - chamski sport A,d Odbijaj flaszkę, żądź nie kiełznaj d Na orbitę wszyscy wraz d Bo gdy tak człek od rana pełza g To wieczór spędzić chce wśród gwiazd A,d I Ty tu jesteś, Ty o rękach C,F Co tak gotycki mają rys C,F I piękna jesteś jak jutrzenka D,g W swoich sukienkach z marche au puces E,A Chciałbym się zbliżyć ukochana d Wprost w uszko nucić Ci mój śpiew d Cóż kiedy leżysz na dwóch panach g A między nami kran i zlew A,d Któż umie tak jak Polak mówiąc milczeć, milcząc pić Tak szumieć, tak o słowo jedno zaraz w mordę bić Ech biada, te gotyckie ręce znów nie tam gdzie trza Darujcie mi wybite drzwi łbem żabojada Dziś w chambre de bone draka w sali Znowu z lokalem będzie źle Cóż gdy żabojad się napali To zawsze może nadziać się Co mi ich franki, ich ostrygi Wywiozłem z Polski com tam miał I zawsze mogę bez fatygi Przygrzmocić temu co bym chciał Cóż z tego, że wybiegła za nim Że mu w banioli skleją łeb Cóż, że dla niego zdejmie stanik Ja mam swój cios on tylko sklep Więc wolę zrzec się mych karesów I z wami moją whisky pić Na całe życie bez adresu Ale z imieniem własnym być Cóż z tego, że wybiegła za nim Każdy urządzić się jest rad I bierze on ten towar tani A mój jest przecież cały świat Więc jeszcze seta, znakomicie Padniemy, ale zgódźmy się Że z tylu różnych dróg przez życie Każdy ma prawo wybrać źle
d A Patrz płynie kolorowych świateł nad Sekwaną sznur A d W dolinie grzmi Paryża nocny śpiew jak świerszczy chór D g Jak noże czarne ostrza dachów kroją nieba tło d A d W nich okno lśni, tam jak i Ty ktoś spać nie może d Dziś w chambre de bone bal kreślarzy d Każdy wytworny jest jak lord g Nikt dnia im wspomnieć się nie waży A d Ni pracy, praca - chamski sport d Odbijaj flaszkę, żądz nie kiełznaj d Na orbitę wszyscy wraz g Bo gdy tak człek od rana pełza A d To wieczór spędzić chce wśród gwiazd C F I Ty tu jesteś, Ty o rękach C F Co tak gotycki mają rys D g I piękna jesteś jak jutrzenka E A W swoich sukienkach z marche au puces d Chciałbym się zbliżyć ukochana d Wprost w uszko nucić Ci mój śpiew g Cóż kiedy leżysz na dwóch panach A d A między nami kran i zlew d A Któż umie tak jak Polak mówiąc milczeć, milcząc pić A d Tak szumieć, tak o słowo jedno zaraz w mordę bić D g Ech biada, te gotyckie ręce znów nie tam gdzie trza d A d Darujcie mi wybite drzwi łbem żabojada d Dziś w chambre de bone draka w sali d Znowu z lokalem będzie źle g Cóż gdy żabojad się napali A d To zawsze może nadziać się d Co mi ich franki, ich ostrygi d Wywiozłem z Polski com tam miał g I zawsze mogę bez fatygi A d Przygrzmocić temu co bym chciał C F Cóż z tego, że wybiegła za nim C F Że mu w banioli skleją łeb D g Cóż, że dla niego zdejmie stanik E A Ja mam swój cios on tylko sklep d Więc wolę zrzec się mych karesów d I z wami moją whisky pić g Na całe życie bez adresu A d Ale z imieniem własnym być C F Cóż z tego, że wybiegła za nim C F Każdy urządzić się jest rad D g I bierze on ten towar tani E A A mój jest przecież cały świat d Więc jeszcze seta, znakomicie d Padniemy, ale zgódźmy się g Że z tylu różnych dróg przez życie A d Każdy ma prawo wybrać źle


                      
dPatrz płynie kolorowych świateł Anad Sekwaną sznur
AW dolinie grzmi Paryża nocny dśpiew jak świerszczy chór
DJak noże czarne ostrza dachów gkroją nieba tło
dW nich okno lśni, tam jak i ATy ktoś spać nie dmoże

dDziś w chambre de bone bal kreślarzy
dKażdy wytworny jest jak lord
gNikt dnia im wspomnieć się nie waży
ANi pracy, praca - dchamski sport
dOdbijaj flaszkę, żądz nie kiełznaj
dNa orbitę wszyscy wraz
gBo gdy tak człek od rana pełza
ATo wieczór spędzić dchce wśród gwiazd
CI Ty tu jesteś, FTy o rękach
CCo tak gotycki Fmają rys
DI piękna jesteś gjak jutrzenka
EW swoich sukienkach z Amarche au puces
dChciałbym się zbliżyć ukochana
dWprost w uszko nucić Ci mój śpiew
gCóż kiedy leżysz na dwóch panach
AA między nami dkran i zlew

dKtóż umie tak jak Polak mówiąc Amilczeć, milcząc pić
ATak szumieć, tak o słowo jedno dzaraz w mordę bić
DEch biada, te gotyckie ręce gznów nie tam gdzie trza
dDarujcie mi wybite Adrzwi łbem żabojadda

dDziś w chambre de bone draka w sali
dZnowu z lokalem będzie źle
gCóż gdy żabojad się napali
ATo zawsze może dnadziać się
dCo mi ich franki, ich ostrygi
dWywiozłem z Polski com tam miał
gI zawsze mogę bez fatygi
APrzygrzmocić temu dco bym chciał
CCóż z tego, że wyFbiegła za nim
CŻe mu w banioli Fskleją łeb
DCóż, że dla niego gzdejmie stanik
EJa mam swój cios on Atylko sklep
dWięc wolę zrzec się mych karesów
dI z wami moją whisky pić
gNa całe życie bez adresu
AAle z imieniem dwłasnym być
CCóż z tego, że wyFbiegła za nim
CKażdy urządzić Fsię jest rad
DI bierze on ten gtowar tani
EA mój jest przecież Acały świat
dWięc jeszcze seta, znakomicie
dPadniemy, ale zgódźmy się
gŻe z tylu różnych dróg przez życie
AKażdy ma prawo dwybrać źle

Bal kreślarzy

słowa: Staszek Staszewski
muzyka: Staszek Staszewski
z płyty: Tata Kazika



Patrz płynie kolorowych świateł nad Sekwaną sznur d,A,d
W dolinie grzmi Paryża nocny śpiew jak świerszczy chór D,g,d,A,d
Jak noże czarne ostrza dachów kroją nieba tło D,g,d,A,d
W nich okno lśni, tam jak i Ty ktoś spać nie może d,A,d
Dziś w chambre de bone bal kreślarzy d
Każdy wytworny jest jak lord d
Nikt dnia im wspomnieć się nie waży g
Ni pracy, praca - chamski sport A,d
Odbijaj flaszkę, żądź nie kiełznaj d
Na orbitę wszyscy wraz d
Bo gdy tak człek od rana pełza g
To wieczór spędzić chce wśród gwiazd A,d
I Ty tu jesteś, Ty o rękach C,F
Co tak gotycki mają rys C,F
I piękna jesteś jak jutrzenka D,g
W swoich sukienkach z marche au puces E,A
Chciałbym się zbliżyć ukochana d
Wprost w uszko nucić Ci mój śpiew d
Cóż kiedy leżysz na dwóch panach g
A między nami kran i zlew A,d
Któż umie tak jak Polak mówiąc milczeć, milcząc pić
Tak szumieć, tak o słowo jedno zaraz w mordę bić
Ech biada, te gotyckie ręce znów nie tam gdzie trza
Darujcie mi wybite drzwi łbem żabojada
Dziś w chambre de bone draka w sali
Znowu z lokalem będzie źle
Cóż gdy żabojad się napali
To zawsze może nadziać się
Co mi ich franki, ich ostrygi
Wywiozłem z Polski com tam miał
I zawsze mogę bez fatygi
Przygrzmocić temu co bym chciał
Cóż z tego, że wybiegła za nim
Że mu w banioli skleją łeb
Cóż, że dla niego zdejmie stanik
Ja mam swój cios on tylko sklep
Więc wolę zrzec się mych karesów
I z wami moją whisky pić
Na całe życie bez adresu
Ale z imieniem własnym być
Cóż z tego, że wybiegła za nim
Każdy urządzić się jest rad
I bierze on ten towar tani
A mój jest przecież cały świat
Więc jeszcze seta, znakomicie
Padniemy, ale zgódźmy się
Że z tylu różnych dróg przez życie
Każdy ma prawo wybrać źle




Zasada Dobrego Harcerza
Wprowadzamy kilka zmian w zasadach kontrybucji. Przeczytaj co się zmieniło: Aktualizacja zasad.

Korekty +2 -0

Status: Zatwierdzona
Wartość: 2 punkty karmy

Głosy i komentarze

  • Piotr B.
    Piotr B.

    no teraz to się miło gra! :] 2 lata temu

anonim

Historia

Guitarist
Korekty 2 lata temu
MichalGuitarist
Korekty 2 lata temu