Ballada czarno biała Jacek Kaczmarski

Korektę nadesłał
jastrzef
jastrzef
4 lata temu
Komentarz: Dodałem akordy
Instrument: Tylko Tekst Gitara
Trudność: Początkujący
Mam czarno-biały świata obraz, Rzecz ponoć bardzo to niedobra, Bo może jeszcze wróg się obra- Zić, że nic widzę w nim partnera. Przez to mozaika mi umyka Wewnętrznych wstrząsów polityka, Którego bezlitośnie tykam, Złaszam, oczerniam, poniewieram. Cieszy mnie krytyka tak szczera, Bowiem dowodzi, że docieram Do tego, o co chcą się spierać Ludzie myślący, a więc - żywi. Gdy nagła bierze mnie cholera, Lub, kiedy już bezsilność zżera, Jest coś, w czym łatwo powybierać - Wszechłagodzący relatywizm. Nie całkiem jest cywilem - cywil, Nie tacy białowłosi - siwi, Nie-obrzydliwi - obrzydliwi, Lecz w końcu wszyscy mili Bogu: - Zdają się mówić ci poczciwi, Jakby nie wiedząc, że ich cywi- Lizacja każdą myśl wykrzywi, A Bóg ich Bogiem - Dekalogu. Zawsze tęsknotą ludzi małych Porządek świata będzie stały, Wieczne sojusze i podziały Choćby najwyższej ceny warte; I to jest obraz czarno-biały, Jakby się mrówki dogadały, Ze wspólnym domem ich wspaniałym Ma jedno być mrowisko - martwe. A w mojej bieli - migotliwe Barwy ratują to, co żywe, Co moja czerń obraca wniwecz, Jak, kiedy światła nagle gasną. Dusze subtelne i wrażliwe Nie chcą uwierzyć w byt kontrastów - Ja z pragnień - jedno mam żarliwe: Móc widzieć ciemność Widzieć jasność.  
D A7 D Mam czarno-biały świata obraz h Fis7 h Rzecz ponoć bardzo to niedobra G A D G Bo może jeszcze wróg się obra- D A7 D Zić, że nie widzę w nim partnera D A7 D Przez to mozaika mi umyka h Fis7 h Wewnętrznych wstrząsów polityka G A D G Którego bezlitośnie tykam D A7 D Złaszam, oczerniam, poniewieram Cieszy mnie krytyka tak szczera Bowiem dowodzi, że docieram Do tego, o co chcą się spierać Ludzie myślący, a więc – żywi Gdy nagła bierze mnie cholera Lub, kiedy już bezsilność zżera Jest coś, w czym łatwo powybierać – Wszechłagodzący relatywizm: h Fis h Nie całkiem jest cywilem – cywil h Fis h Nie tacy białowłosi — siwi h Fis h A Nie-obrzydliwi – obrzydliwi D A D Lecz w końcu wszyscy mili Bogu: h Fis h – Zdają się mówić ci poczciwi h Fis h A Jakby nie wiedząc, że ich cywi- D A D A Lizacja każdą myśl wykrzywi D A7 D A Bóg ich Bogiem – Dekalogu Zawsze tęsknotą ludzi małych Porządek świata będzie stały Wieczne sojusze i podziały Choćby najwyższej ceny warte I to jest obraz czarno-biały Jakby się mrówki dogadały Że wspólnym domem ich wspaniałym Ma jedno być mrowisko – martwe A w mojej bieli – migotliwe Barwy ratują to, co żywe Co moja czerń obraca wniwecz Jak, kiedy światła nagle gasną / Dusze subtelne i wrażliwe Nie chcą uwierzyć w byt kontrastów – Ja z pragnień – jedno mam żarliwe: Móc widzieć ciemność, widzieć jasność /x2


                      
MDam czarno-bA7iały świata Dobraz
hRzecz ponoć Fis7bardzo to niedhobra
GBo może jAeszcze wróg się DobrGa-
ZDić, że nie A7widzę w nim partnDera
DPrzez to mozA7aika mi umDyka
hWewnętrznych wstrFis7ząsów polithyka
GKtórego bAezlitośnie tDykGam
Daszam, oczA7erniam, poniewiDeram


Cieszy mnie krytyka tak szczera
Bowiem dowodzi, że docieram
Do tego, o co chcą się spierać
Ludzie myślący, a więc – żywi
Gdy nagła bierze mnie cholera
Lub, kiedy już bezsilność zżera
Jest coś, w czym łatwo powybierać –
Wszechłagodzący relatywizm:


hNie całkiem Fisjest cywilem – chywil
hNie tacy bFisiałowłosi — shiwi
hNie-obrzydFisliwi – obrzhydliwi   A 
DLecz w końcu wszAyscy mili BDogu:
h Zdają się Fismówić ci poczchiwi
hJakby nie wFisiedząc, że ich chywi- A 
LizDacja kAażdą myśl wykrzDywAi
A BDóg ich BA7ogiem – DekalDogu


Zawsze tęsknotą ludzi małych
Porządek świata będzie stały
Wieczne sojusze i podziały
Choćby najwyższej ceny warte
I to jest obraz czarno-biały
Jakby się mrówki dogadały
Że wspólnym domem ich wspaniałym
Ma jedno być mrowisko – martwe

A w mojej bieli – migotliwe
Barwy ratują to, co żywe
Co moja czerń obraca wniwecz
Jak, kiedy światła nagle gasną
/ Dusze subtelne i wrażliwe
Nie chcą uwierzyć w byt kontrastów –
Ja z pragnień – jedno mam żarliwe:
Móc widzieć ciemność, widzieć jasność /x2

Mam czarno-biały świata obraz,
Rzecz ponoć bardzo to niedobra,
Bo może jeszcze wróg się obra-
Zić, że nic widzę w nim partnera.
Przez to mozaika mi umyka
Wewnętrznych wstrząsów polityka,
Którego bezlitośnie tykam,
Złaszam, oczerniam, poniewieram.

Cieszy mnie krytyka tak szczera,
Bowiem dowodzi, że docieram
Do tego, o co chcą się spierać
Ludzie myślący, a więc - żywi.
Gdy nagła bierze mnie cholera,
Lub, kiedy już bezsilność zżera,
Jest coś, w czym łatwo powybierać -
Wszechłagodzący relatywizm.

Nie całkiem jest cywilem - cywil,
Nie tacy białowłosi - siwi,
Nie-obrzydliwi - obrzydliwi,
Lecz w końcu wszyscy mili Bogu:
- Zdają się mówić ci poczciwi,
Jakby nie wiedząc, że ich cywi-
Lizacja każdą myśl wykrzywi,
A Bóg ich Bogiem - Dekalogu.

Zawsze tęsknotą ludzi małych
Porządek świata będzie stały,
Wieczne sojusze i podziały
Choćby najwyższej ceny warte;
I to jest obraz czarno-biały,
Jakby się mrówki dogadały,
Ze wspólnym domem ich wspaniałym
Ma jedno być mrowisko - martwe.

A w mojej bieli - migotliwe
Barwy ratują to, co żywe,
Co moja czerń obraca wniwecz,
Jak, kiedy światła nagle gasną.
Dusze subtelne i wrażliwe
Nie chcą uwierzyć w byt kontrastów -
Ja z pragnień - jedno mam żarliwe:
Móc widzieć ciemność
Widzieć jasność.




Zasada Dobrego Harcerza
Wprowadzamy kilka zmian w zasadach kontrybucji. Przeczytaj co się zmieniło: Aktualizacja zasad.

Korekty +2 -0

Status: Zatwierdzona
Wartość: 18 punktów karmy

Głosy i komentarze

  • meg
    meg

    głosował za zatwierdzeniem 60 punktami 4 lata temu

  • floem
    floem

    głosował za zatwierdzeniem 60 punktami 4 lata temu

anonim

Historia

jastrzef
Dodałem akordy
Korekty 4 lata temu